Reklama

Dziesięć faktów o skoczni w Wiśle-Malince. Przygotuj się na Puchar Świata

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

15 listopada 2018, 20:12 • 4 min czytania 0 komentarzy

Już w sobotę rozpocznie się szaleństwo związane ze skokami narciarskimi. Znów „zasiądziemy jak do telenoweli”, by oglądać popisy Kamila Stocha i spółki. Znów będziemy narzekać na sędziów, wiatr i Waltera Hofera. A jako że wszystko ma swój start na skoczni w Wiśle-Malince, przygotowaliśmy kilka informacji o tym obiekcie. Tak na rozgrzewkę przed startem Pucharu Świata.

Dziesięć faktów o skoczni w Wiśle-Malince. Przygotuj się na Puchar Świata

1. Zanim powstał obiekt, na którym jutro odbędą się kwalifikacje, w tym samym miejscu przez niemal siedem dekad istniała stara, drewniana skocznia o punkcie konstrukcyjnym ulokowanym na 105 metrze. Ostatnie zawody przeprowadzono tam 28 lutego 2001 roku. Były to mistrzostwa Polski, których podium sprawi, że każdemu fanatykowi skoków ze wzruszenia polecą łzy: wygrał Wojciech Skupień, a za jego plecami ulokowali się Robert Mateja (drugi) i Tomasz Pochwała (trzeci). Ten pierwszy ustanowił też nowy rekord skoczni – 112,5 metra – ale nie został on wpisany do statystyk, bo później konkurs przerwano i rozpoczęto od zera.

2. Budowę nowej skoczni kilkukrotnie przekładano. Najpoważniejszym problemem było osunięcie się ziemi na stoku w sierpniu 2006 roku, komentowane wówczas we wszystkich ogólnokrajowych mediach. Eksperci orzekli, że winni byli projektanci, którzy źle ocenili podłoże – twardej skały, z której miało się składać, nie znaleziono. Były za to kruche łupki. Prace ostatecznie ukończono latem 2008 roku, a koszt budowy skoczni wyniósł 48 milionów złotych.

3, Jako że skocznia nosi jego imię, pierwszego skoku na niej nie mógł oddać nikt inny niż Adam Małysz. Zrobił to 17 września 2008 roku. Nie był to oficjalny skok, a odległość, podawana w mediach, wynosiła 126 metrów. Co ciekawe, Adam Małysz nigdy nie był rekordzistą skoczni swojego imienia, gdy chodzi o zimowe skoki. Pięciokrotnie oddawał za to najdłuższe skoki latem, a dwa razy (w 1996 i 1997) zostawał rekordzistą starego obiektu.

4. Rzut oka w tabelę rekordzistów dostarcza zresztą innych ciekawych informacji. W 1952 roku najdłuższy na tamte czasy skok na obiekcie w Malince oddał Stanisław Marusarz. Jego odległość wynosiła 78 metrów, a słynny „Dziadek” miał już 39 lat. Wiek nie przeszkodził mu jednak w wygraniu konkursu. Rekordzistami byli też m.in. Stefan Hula senior, Piotr Fijas czy… Jakub Janda w 1997 roku. Obecnie jest nim Stefan Kraft, ze skokiem na odległość 139 metrów. Oddał go w kwalifikacjach konkursu sprzed niespełna sześciu lat. Wówczas był jeszcze „talentem”, dziś jest już pełnoprawną gwiazdą.

Reklama

5. Adamowi Małyszowi w rodzinnej miejscowości brakowało nie tylko rekordów, ale też zwycięstw. Ta sztuka udawała mu się tylko latem – dwukrotnie zostawał mistrzem Polski (w 2008 i 2010 roku), raz wygrał też konkurs Letniej Grand Prix w 2010 roku. Zimą za jego kariery skakano tam tylko raz – w trakcie mistrzostw Polski, które ukończył na piątym miejscu.

6. Oprócz Adama Małysza, na skoczni w Wiśle w Letniej Grand Prix triumfowali też Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Maciej Kot. Każdy z nich zrobił to po dwa razy. Ogółem rzecz ujmując, na dziesięć rozegranych do tej pory konkursów LGP, tylko trzy razy najlepszy nie okazał się nasz reprezentant. Polaków godzili Thomas Morgenstern, Andreas Wellinger i Peter Prevc.

7. W Wiśle odbędą się jednak zawody Pucharu Świata, a nie Letniej Grand Prix. Inauguracyjne zawody tego cyklu na skoczni Malince przeprowadzono 9 stycznia 2013 roku, tuż po zakończeniu Turnieju Czterech Skoczni. W Wiśle odbył się wówczas tylko jeden konkurs, po którym skoczkowie udawali się do Zakopanego. Najlepszy okazał się Anders Bardal, a podium uzupełnili Richard Freitag i Rune Velta.

8. Galerię zwycięzców wiślańskich konkursów uzupełniają Andreas Wellinger, Stefan Kraft, Roman Koudelka, Junshiro Kobayashi i Kamil Stoch, który w sezonie 2016/17 triumfował dwukrotnie. Dla Polaka były to trzecie i czwarte zwycięstwo w konkursie Pucharu Świata z rzędu. Później dołożył jeszcze wygraną w Zakopanem, rozciągając swoją fenomenalną passę do pięciu zawodów.

Reklama

9. W ostatnich latach skocznię dwukrotnie remontowano. W 2016 roku wymieniano deski, które nie wytrzymały pod ciężarem przejeżdżającego ratraka. Rok później zainstalowano całoroczne mrożone tory najazdowe, wymagane przez FIS wobec przesunięcia Wisły w kalendarzu na miejsce inauguracji Pucharu Świata. Wymieniono też barierki i wykładzinę na rozbiegu (nie uwierzycie, ale naprawdę szeroko informowano o jej… nowym kolorze). Koszt tych zmian zamknął się w niecałych 3 milionach złotych.

10. Jeśli ktoś chciałby przekonać się, jakie warunki panują na skoczni, może to zrobić dzięki internetowej kamerze, zainstalowanej w górnej części obiektu. Dostępna jest ona tutaj, a aktualnie widać na niej m.in. przygotowany na przyjęcie skoczków sztuczny śnieg.

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

0 komentarzy

Loading...