Jutro dzień wolny, dzisiaj można trochę zaszaleć, ale my postanowiliśmy spędzić ten wieczór przy meczu Serie A. Przy meczu, który na papierze zapowiadał się całkiem nieźle. Milan, podrażniony ostatnimi tygodniami (porażka z Interem oraz Betisem) podejmował na swoim boisku Genoę z wiadomo-kim w składzie. Krzysztof Piątek, niestety, ponownie nie wpisał się na listę strzelców, co zaczyna nas trochę niepokoić. Mieliśmy wrażenie, że dostaniemy odrobinę dobrego futbolu, jednak zawodnicy nasze plany brutalnie zweryfikowali. Obejrzeliśmy bardzo słabe 90 minut w Mediolanie.
W pierwszej połowie różnica w grze obu zespołów była widoczna gołym okiem, ale do pewnej minuty. Potem gospodarze zaczęli się gubić. Klasycznie, w ekipie „Rossonerich” brylował Suso. Hiszpan ma niesamowity sezon, w samej Serie A zdążył zanotować siedem asyst i zdobyć trzy bramki. W punktacji kanadyjskiej widzi plecy jedynie Cristiano Ronaldo. A dzisiaj zbliżył się do Portugalczyka. Już w trzeciej minucie załadował bombę w lewe okienko Andrei Radu. Najpierw minął przeciwnika, a następnie skorzystał ze swojej niezwykle silnej i zarazem niezwykle precyzyjnej broni – lewej nogi. Mediolańczycy prowadzili 1:0.
Jednak, jeżeli chodzi o jakiekolwiek emocje, to było na tyle w pierwszej odsłonie. Czasami mieliśmy wrażenie, iż pomyliliśmy kanały i zamiast na San Siro trafiliśmy na spotkanie trzeciej ligi. Pomyłki, błędy indywidualne. Milan oczywiście kontrolował swoje poczynania, ale w pewnych momentach zwyczajnie tracił koncentrację. W efekcie genueńczycy wjeżdżali w defensywę ekipy Gattuso jak w masło. Pierwszy groźny strzał oddał Krzysztof Piątek, w 24. minucie, ale przeszkodził mu Alessio Romagnoli. Trochę później, Donnarumma kuriozalnie zabawił się z Kouame i w efekcie stracił futbolówkę. Ta trafiła pod nogi Polaka, ale jego wrzutka była za głęboka. Z ostatnią akcją wartą odnotowania mieliśmy do czynienia na chwilę przed przerwą. Jeden z zawodników Genoi dośrodkował piłkę w szesnastkę, ale Piątek przegrał rywalizację z Kessim i Musacchio.
W drugie 45 minut lepiej weszli goście. Dlaczego? No cóż, nie byliśmy w szatni Milanu, ale zakładamy, że to z uwagi na delikatną suszarkę od „Rino”. Kapitalnie strzelił Gonzalo Higuain, jednak Argentyńczyka pobił Radu swoją genialną interwencją. Klasa. Nie wyszło, więc lecimy w przeciwną stronę. Kolejny koncert pomyłek zawodników w czerwono-czarnych trykotach. Bakayoko pod presją Piątka podaje wprost pod nogi Kouame, ten próbuje szczęścia z ostrego kąta, futbolówka trafia w Romagnoliego i ląduje w siatce. Niezwykłe kuriozum. Niezwykłe.
Obrona Milanu przynajmniej raz na mecz zmienia się w mieszankę postaci Disneya i tak właśnie było tym razem. Defensywa przy ataku wygląda jak przedszkolacy przy licealistach. Mediolańczycy ostatnie czyste konto w Serie zanotowali 15 kwietnia tego roku (!!!). Jednak oni ostatniego październikowego wieczoru mieli coś jeszcze do powiedzenia. Zaczęli masowo atakować bramkę Radu, Rumun wyprawiał cuda. Czy to przy uderzeniu Kessiego, czy Higuaina. Niesamowita forma golkipera Genoi. Paradoksalne, że wyjeżdżał ze stolicy Lombardii z bagażem dwóch goli. W 91. minucie, Romagnoli odkupił swoje winy (choć bardziej winy Tiemoue Bakayoko). I co najdziwniejsze – to właśnie Radu popełnił koszmarny błąd przy trafieniu kapitana „Rossonerich”. Niepotrzebnie wychodził na jedenasty metr, aby wypiąstkować futbolówkę. Wybił ją źle, Alessio prezent otworzył a następnie skorzystał, wpisując się na listę strzelców.
Ciężki do oceny mecz Krzysztofa Piątka. Ponownie walczył, zbiegał do podania, pokazywał się, stale w ruchu, ale nie ma co ukrywać – rywale zaczynają go rozszyfrowywać. Polak dzisiejszego wieczoru miał plastra w postaci Mateo Musacchio, który podążał za nim jak cień. Seria meczów bez gola trwa, a w sobotę genueńczycy wracają na San Siro na starcie przeciwko Interowi. Piątka zatem czekają pojedynki z m.in. Milanem Skriniarem. A Słowak jest jednym z najcięższych przeciwników na włoskich boiskach.
AC Milan – Genoa 2:1 (1:0)
1:0 – Suso 4′
1:1 – Romagnoli 56′ sam
2:1 – Romagnoli 90+1′
Fot. newspix.pl