Reklama

Cracovia odpada. To było lepsze niż derby Żabna! 

redakcja

Autor:redakcja

31 października 2018, 17:55 • 3 min czytania 0 komentarzy

Wyobraźcie sobie, że trafiacie na imprezę, na której nie ma ani jednej ładnej dziewczyny. Nikt nie przyniósł ze sobą alkoholu, a na stołach znajduje się tylko wegańskie jedzenie. Z głośników leci naprzemiennie Norbi i Monopol, a zza ściany o kaloryfer co pięć minut tłucze sąsiad. 

Cracovia odpada. To było lepsze niż derby Żabna! 

Macie już to? No to uwierzcie nam na słowo, że bawilibyście się lepiej niż na meczu Bruk-Bet – Cracovia. 

Niecieczo, jak my tęskniliśmy. Tak rzadko mamy okazję cię oglądać – jeśli już zerkamy na pierwszą ligę, to raczej na inne ekipy – a przecież ty jesteś symbolem wszystkiego, co najgorsze w polskiej piłce. Paździerzy nad paździerze. To szatnie na twoim stadionie są tak zajebiste, że umiejętności piłkarzy wolą przesiadywać w nich przez 90 minut. To ty, ta jedyna, nasza faworytka. 

No dobra, koniec beki z Niecieczy, bo jednak dokonała ona czegoś… Dużego? Nie no, nie. Oczywistego? W sumie też nie. Po prostu czegoś dokonała i na takim określeniu poprzestańmy, bo przecież nie będziemy robić z wyrzucenia Cracovii z Pucharu Polski (w dodatku bez najlepszych piłkarzy w wyjściowym składzie – Cabrery i Hernandeza) wielkiego wydarzenia. Bruk-Bet wygrał dlatego, że był mniej beznadziejny, a nie dlatego, że coś potrafił.

Tego meczu nie dało się oglądać. W pierwszej połowie nie było żadnej bramkowej okazji. Co więcej – nie widzieliśmy żadnej akcji, o której moglibyśmy powiedzieć, że to takie solidne 3/10. Możemy wymieniać, co się działo, ale… Czy sens ma pisanie, że Budziński strzelił tak, że piłka ledwo doturlała się do bramkarza? Że jeden z piłkarzy Bruk-Betu po rogu oddał nie tyle uderzenie odchodzące od bramki, co wręcz odchodzące od chorągiewki? Że Dytjatjew pokusił się o absurdalny wślizg w polu karnym, a Purece nie potrafił nawet tego wykorzystać i zamiast potknąć się o nogę zdecydował się na nura w powietrze (???). 

Reklama

To był dramat. Po przerwie było lepiej. Niewiele lepiej, ale lepiej. Tylko dlatego, że padły bramki, bo jakości nie widzieliśmy w nich za grosz. Bruk-Bet wychodzi z tego meczu zwycięsko, ale gdyby nie absurdalne zachowanie Helika (piłka leciała z rogu pół dnia, a on zamknął oczy, zmierzał do parteru i dał się nastrzelić w rękę), wynik nie otworzyłby się zapewne nigdy. Karnego na gola zamienił Vilhmalmsson. 

Ktoś powie: no ale przecież strzelili drugą! Tak, ale chwilę wcześniej Vilhalmssona przerosła sytuacja, w której gnał od połowy na pustą bramkę (bramkarz wyszedł do rogu). Biegł, biegł, zamiast strzelać pozwolił obrońcom wrócić, no i… spaprał najprostszą z możliwych sytuacji. Chwilę później Bruk-Bet wsadził gola po kontrze (autorem gola znów Islandczyk), no ale Cracovia była już tak zainteresowana defensywą, jak my rozgrywkami ósmej ligi irańskiej. Ofensywą niestety też – największe zagrożenie “Pasy” sprawiły po strzale Cabrery z dystansu, którego nie potrafił dobić gol (trafił w słupek). 

I pewnie sytuacja z niestrzeleniem do pustaka byłaby idealnym podsumowaniem tego meczu, ale o lepszą puentę pokusił się komentujący ten wyrób meczopodobny Tomasz Hajto. 

W 70. minucie powiedział: – No to teraz niepopularna laga.
W 89. minucie już zmienił front: – To teraz popularna laga!

I wcale to nie jest szydera z komentatora. Doskonale rozumiemy, że przez te 19 minut można było nabrać przekonania, że laga to ulubione zagranie polskich zespołów. Dramat, kompletny dramat. Ale czy w sumie spodziewaliśmy się czegoś więcej po jednej z najgorszych drużyn Ekstraklasy i osiadającym w nizinach tabeli pierwszoligowcu?

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski skomentował sytuację w Legii. “Kiedy brakuje jedności, zaczynają się problemy”

Kamil Warzocha
5
Dariusz Mioduski skomentował sytuację w Legii. “Kiedy brakuje jedności, zaczynają się problemy”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...