Jak wiadomo, dzisiaj ma miejsce dzień wyborów. My również byliśmy zmuszeni do podjęcia jednej, niezwykle ważnej decyzji: pić piwko już przed jedenastą, czy jednak poprzestać tylko na kiełbie. Poziomem widowiska się nie rozczarowaliśmy i w zamian za ograniczony czas snu (mecz zaczął się o 11:00) zawodnicy sprezentowali nam widowisko przez wielkie „W”. Doszło do wielu kontrowersji, kilku bójek i jednej czerwonej kartki, a atmosfera na murawie była tak gęsta, że można było powiesić siekierę. Co najważniejsze – dopisaliśmy do swojego dorobku kolejne trzy oczka, pokonując gości 3-1.
Od pierwszych minut wszystko zwiastowało liczne starcia i bynajmniej nie chodzi nam tu o boiskowe pojedynki. W zasadzie nie dziwiliśmy się, bo na to wskazywały osobistości siedzące na ławkach trenerskich. Pierwsza walka skutkowała bójką i bitwą słowną między szkoleniowcami. Głównym prowokatorem okazał się ten z Wesołej. Już nawet stawał w szranki z chłopakami z KTS-u, lecz arbiter zareagował. Żółtą kartką, po tej sytuacji, upomniany został Kacper Korona. Piotr Wąsowski raz po raz pokrzykiwał z ławki: „Pany, koncentracja”! Wytrzymaliśmy napór gości, a następnie przystąpiliśmy do ataku.
Przywitanie obu drużyn
Jednak i tak musimy przyznać, że przy pierwszym trafieniu, to nasi rywale dali znakomitą asystę. Stoper Wesołej zgrał futbolówkę do Michała Kropiewnickiego, a nasz playmaker wpakował ją do siatki. „Kropa” jeszcze przed samym pierwszym gwizdkiem sprawiał wrażenie niezwykle napakowanego. Wówczas gościom zaczęły puszczać nerwy, czego najdobitniejszym przykładem czerwona kartka dla Patryka Jacha. Dramatyczny faul, słuszny as kier i wyautowanie z boiska na dziesięć minut przed końcem pierwszych 45 minut. Artysta mikrofonu, Wojtek Hadaj, poprosił kulturalnie Jacha o zejście, jednak nasze fanki już na tyle grzecznie nie były. Patryk w końcu opuścił murawę, a podopiecznym Pawlaka zaczęło grać się znacznie lżej. Nie wyprowadził ich z równowagi nawet trener Wesołej, którego nerwy rozrywały od samej inauguracji. Gola do przerwy dla naszej drużyny strzelił Michał Madej, po naprawdę świetnym rajdzie Kuby Knapa. Kuba poszedł w ślady Joao Cancelo, Benjamina Mendy’ego albo Bartosza Rymaniaka (jak kto woli). W każdym razie 80% akcji idzie na jego konto. A kapitan naszego zespołu zanotował siedemnaste trafienie w sezonie. Panie Brzęczek, polecamy tego allegrowicza.
Na pierwszym planie trio Wąs/Sikorski/Samuel
W drugą połowę lepiej weszli goście, którym udało się zdobyć bramkę kontaktową w 50. minucie. To właśnie wtedy pięknym uderzeniem zapunktował Jakub Szewczyk. Trener Pawlak reagował kolejnymi zmianami, ale niestety cała akcja rozgrywała się w środku pola, gdzie co chwila dochodziło do stykowych sytuacji, a sędzia musiał gwizdać. W końcu w naszych coś drgnęło i w efekcie w 67. minucie przeciwnicy we własnej szesnastce wykosili równą z trawą Madeja. Michał podszedł do jedenastki i zanotował osiemnaste trafienie w tym sezonie. El Fenomeno.
Po tym golu atmosfera rozluźniła się, zawodnicy z Wesołej wiedzieli, że nie mają szans z taką maszyną, jaką bez wątpienia jest ekipa Kamila Pawlaka. Od tamtej pory zabawiał nas Wojtek Hadaj czy „Weszlackie Mordelasy”, którzy ponownie zaprezentowali niebanalny repertuar i wydaje nam się, iż pod tym względem nie odstajemy od niektórych klubów Ekstraklasy, a co więcej – w tym aspekcie wygrywamy. Następnie Hadaj nawiązał do legijnych czasów, czym wywołał niemałą falę śmiechu:
„Sprawdzałem, czy na pewno mnie słuchacie, bo Mioduski nie chciał”
Ostatnim wydarzeniem wartym odnotowania była sytuacja z samej końcówki. Michał Zdyb, polski Messi, pociągnął środkiem pola pod samą bramkę rywala, gdzie został wycięty. No cóż – zdaniem sędziego nie mieliśmy do czynienia z przewinieniem. Nie do końca się z tą opinią zgadzamy, gdyż Zdyb zszedł z boiska z kontuzją, oby niepoważną. I to chyba jedyny minus tego spotkania.
Podsumowując – siódme zwycięstwo w tym sezonie, nadal jesteśmy niepokonani, a Michał Madej poprawił swój dorobek. Brawo KTS!
za 90minut.pl
KTS Weszło – KS Wesoła 3:1 (2:0) (Madej x2, Kropiewnicki – Szewczyk)