Katalońskie media oszalały na punkcie Krzysztofa Piątka. Ba, podobno działacze Barcelony poważnie myślą o zakupie Polaka… Pewnie ten transfer byłby bardziej realny, gdyby nasz rodak był stoperem, a nie napastnikiem. Priorytetem władz “Dumy Katalonii” jest bowiem środkowy obrońca, którego potrzebują na wczoraj. I najlepiej nie jednego, a minimum dwóch, bo tak dramatycznej sytuacji w obronie Barcelona nie miała od wielu lat.
Samuel Umtiti pauzuje już prawie miesiąc z powodu kontuzji, ale nadal trudno powiedzieć kiedy będzie zdolny do gry. Francuz cierpi na zapalenie chrząstki, z którym borykał się już w poprzednim sezonie. Wówczas nie mógł grać przez trzy tygodnie, ale teraz przerwa potrwa dłużej. Wszystko przez tarcie w rzepce, które powoduje u zawodnika ból, a także wyciek płynu stawowego. Ten trzeba usuwać, a po każdym takim zabiegu Umtiti musi odpoczywać. Do tego dochodzi rehabilitacja i praca nad wzmocnieniem mięśni czworogłowych. Jak na razie operacja nie jest brana pod uwagę, ale nikt jej nie wyklucza. Wszystko zależy od tego jak będzie reagować kolano francuskiego stopera. Jeśli wszystko będzie przebiegało zgodnie z planem, wróci za miesiąc przed kolejną przerwą reprezentacyjną. Choć może być też tak, że ból nie ustąpi, a wtedy piłkarz wyląduje na stole operacyjnym i wróci do grania dopiero w lutym.
Kontuzja Umtitiego była jednoznaczna z alarmem w biurach włodarzy Barcelony. Wszyscy mieli tam świadomość, że zostało jedynie trzech stoperów, a w tym Thomas Vermaelen, który w ostatnich latach częściej gościł w gabinetach lekarskich niż na boisku. Długo nie trzeba było czekać i spełnił się czarny scenariusz. Belg doznał urazu mięśnia dwugłowego prawego uda w meczu Belgii ze Szwajcarią (12.10.2018). Przedwcześnie opuścił zgrupowanie i przeszedł badania w centrum medycznym Barcelony. Tym razem będzie pauzował sześć tygodni. Stało się więc jasne, że Ernesto Valverde minimum przez miesiąc będzie miał do dyspozycji tylko dwóch stoperów.
Sytuacja robi się jeszcze bardziej dramatyczna, jeśli weźmiemy pod uwagę o kim mowa. Pierwszym z nich jest Gerard Pique, który w tym sezonie wpasowałby się idealnie do defensywy Zagłębia Sosnowiec. Były reprezentant Hiszpanii jest wolny jak czołg, a na dodatek w niemal każdym spotkaniu brakuje mu koncentracji. Pewnie niebawem wróci do formy, ale Blaugrana potrzebuje go już teraz, bo zaczyna właśnie jeden z najtrudniejszych okresów w tym roku. W najbliższych 23 dniach rozegra aż siedem spotkań. Maraton rozpocznie się w najbliższą sobotę meczem na Camp Nou z Sevillą. Następnie będą starcia z Interem Mediolan i Realem Madryt. Wydawać by się mogło, że Pique tym razem będzie dobrze przygotowany, bo piłkarze, którzy nie pojechali na zgrupowania reprezentacji, dostali cztery dni wolnego na odpoczynek. W tym czasie Pique jednak nie odpoczywał, bo wybrał się do Szanghaju, żeby negocjować z ignorującymi go tenisistami. Sprawa jest bardzo skomplikowana, więcej pisaliśmy o niej kilka tygodni temu [KLIK]. Oczywiście władze Barcelony były bardzo niezadowolone, że piłkarz zdecydował się na daleką podróż do Chin.
Drugim stoperem do dyspozycji Valverde jest pozyskany w trakcie letniego okienka transferowego Clement Lenglet. Bez wątpienia piłkarz o dużym talencie i umiejętnościach, ale obecnie nie wkomponował się jeszcze do nowej drużyny. Być może 23-latek potrzebuje więcej czasu, ale tego obecnie nie ma. Lenglet musi wskoczyć na głęboką wodę i niekoniecznie jesteśmy pewni czy sobie poradzi. Jasne, w Sevilli rozegrał w poprzednim sezonie 35 spotkań na dobrym poziomie w lidze, ale teraz na koncie ma tylko trzy. Na dodatek jedno z nich (Barcelona – Girona 2:2) zakończył w 35. minucie, ponieważ wyleciał z boiska za czerwoną kartkę. Natomiast z Huescą zagrał 25 minut, gdy wszystko był już rozstrzygnięte, a w starciu z Athletic Bilbao nie wyróżnił się niczym szczególnym. Podobnie zresztą jak w meczach Ligi Mistrzów z PSV (10 minut na boisku) i Tottenhamem (90 minut na boisku).
Jakie wyjścia z tej patowej sytuacji ma Barcelona? Realnie oceniając do zimowego okienka transferowego opcje są ograniczone. Valverde musi sięgnąć do drużyny rezerw albo przebranżowić piłkarza z obecnego składu. Pierwsza opcja już właściwie weszła w życie, bo 19-letni zawodnik Barçy B, Chumi trenuje z pierwszą drużyną. Do dyspozycji szkoleniowca katalońskiej drużyny jeszcze jest dwóch młodych piłkarzy rezerw, którzy byli z drużyną na tournee po Stanach Zjednoczonych. Jorge Cuenca i Oscar Mingueza na pewno również chętnie skorzystają z szansy od trenera, ale inna sprawa czy sobie poradzą na najwyższym poziomie?
Druga opcja, czyli przebranżowienie, również nie wygląda najlepiej. Jeszcze kilka lat temu o takie roszady było łatwiej, bo na środku obrony spokojnie mógł stanąć Abidal albo Yaya Toure. Obecnie naturalną opcją wydaje się Sergio Busquets, który w poprzednich latach zaliczył kilka spotkań na tej pozycji, ale nie wypadł w nich najlepiej. Przede wszystkim brakowało mu szybkości i odpowiedniej siły. Być może doskonale zdyscyplinowany Ivan Rakitić poradziłby sobie na środku obrony, ale tutaj mówimy już o naprawdę dużym ryzyku. Alternatywą jest również Arturo Vidal, któremu zdarzało się grać na tej pozycji w Colo Colo i Bayerze. W każdym razie opcji nie jest wiele, a na dodatek każda z nich wydaje się bardzo ryzykowna.
Bez wątpienia zimą Barcelona będzie musiała kupić środkowego obrońcę. Może nawet dwóch, bo obecna sytuacja pokazała, że ta pozycja kompletnie nie jest zabezpieczona. Żadną tajemnicą nie jest, że mistrz Hiszpanii bardzo chciałby pozyskać Matthijsa de Ligta, ale kupno Holendra już w styczniu wydaje się nierealne. Dlatego kataloński klub bardzo poważnie myśli o zakupie doświadczonego stopera. W tym kontekście przewijały się nazwiska takich graczy jak Benedikt Howedes, Miranda, Adil Rami, Branislav Ivanović, a nawet Javier Mascherano. Podobno Argentyńczyk bardzo chętnie pograłby jeszcze pół roku w swoim starym klubie. Takie rozwiązanie wydaje się całkiem rozsądne, bo nikogo z tej listy nie powinno być trudno wyciągnąć z klubu, a poza tym każdy z nich posiadałby niezbędne doświadczenia do grania w meczach o dużą stawkę.
Tak naprawdę Barcelona sama jest sobie winna tej sytuacji. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie liczyłby w kontekście całego sezonu na Thomasa Vermaelena. A rozpoczynanie sezonu z trzema stoperami – w tym jednym nowym – było obarczone ogromnym ryzykiem. Właściwie obecna sytuacja Blaugrany nikogo nie powinna dziwić.
Bartosz Burzyński
Fot. NewsPix