Wszystko opóźniło się o prawie dwa miesiące, ale w końcu stało się. Thierry Henry rozpoczyna samodzielną pracę trenerską i jednak będzie to Ligue 1, tyle że nie Girondins Bordeaux, a AS Monaco. Zamiast Igora Lewczuka legenda francuskiej piłki zacznie więc prowadzić Kamila Glika. Brzmi interesująco.
Henry pod koniec sierpnia miał zostać szkoleniowcem Bordeaux, z którego niemalże z dnia na dzień, mimo dobrych wyników, odszedł Gustavo Poyet. Urugwajczyk był wściekły na władze klubu za wyprzedawanie drużyny bez porozumienia z nim, zjechał szefów od stóp do głów na konferencji prasowej i stało się jasne, że trzeba się pożegnać. Zastąpić miał go właśnie mistrz świata i mistrz Europy z Trójkolorowymi, ale ostatecznie nie zdecydował się na przyjęcie oferty. Dlaczego? Podobno chodziło o niestabilną sytuację finansową “Żyrondystów”. Henry jako trener chciał być również suwerenny w polityce transferowej, a z mocno ograniczonym budżetem jego pole manewru byłoby zbyt małe.
Przed negocjacjami z Bordeaux miał on być murowanym kandydatem na menedżera Aston Villi i też nic z tego nie wyszło. Gdy więc pojawił się temat Monaco, można było podchodzić do niego ze sporą rezerwą. Rozmowy trochę trwały, długo omawiano ten sam temat co w przypadku klubu Lewczuka, ale do trzech razy sztuka.
Tym razem się udało, w sobotę Henry oficjalnie został następcą Leonardo Jardima. Po dziewiętnastu latach przerwy wrócił do miejsca, w którym stawiał pierwsze kroki w seniorskiej piłce i z którego wypłynął na szersze wody.
Czeka go trudne zadanie. Ekipa z księstwa fatalnie rozpoczęła sezon, nie wygrała dziesięciu meczów z rzędu. Po dziewięciu kolejkach Ligue 1 na koncie zaledwie sześć punktów, miejsce w strefie spadkowej i już cztery “oczka” straty do zespołów wyżej. W grupie Ligi Mistrzów porażki z Atletico i Borussią Dortmund, oznaczające, że w praktyce szczytem marzeń będzie wyprzedzenie Club Brugge i zagranie wiosną w Lidze Europy.
Z drugiej strony, wydaje się, że Henry będzie trenerem hołubiącym grę ofensywną, a Monaco ma potencjał, by ta filozofia sprawdziła się w praktyce. Jego jedyne doświadczenie trenerskie to dwa lata w roli członka sztabu szkoleniowego reprezentacji Belgii i zdaniem wtajemniczonych, w dużej mierze dzięki niemu “Czerwone Diabły” w ostatnim czasie prezentowały taki rozmach w grze do przodu. Niektórzy napastnicy, jak Romelu Lukaku, pracowali z nim indywidualnie i bardzo to sobie chwalili.
Henry zacznie od wyjazdowego meczu ze Strasbourgiem. Potem przed nim wyjazd do Brugii w LM oraz ligowe starcia z Dijon i Reims. Terminarz idealny na początek. Nie będziemy zdziwieni, jeżeli Glik i spółka wywalczą w nich komplet punktów.
Fot. newspix.pl