Aleksander Kokorin to taki typ, który ewidentnie nie lubi, gdy jest o nim za cicho. Rosjanin, właściwie odkąd tylko wkroczył w świat seniorskiej piłki, notorycznie wywołuje głośne skandale, czym regularnie dostarcza pożywki mediom i swoim licznym pozaboiskowym przeciwnikom. Skoro więc przez ostatni rok praktycznie nic o nim nie mówiono, musiał zadbać o to, aby zmienić ten niekorzystny stan. No i zmienił, atakując krzesłem pracownika Ministerstwa Przemysłu i Handlu w czym – już tradycyjnie – pomógł mu jego wierny kompan jeszcze z czasów szkolnych, Paweł Mamajew, wspólnie z którym świętowali dziesięciolecie swojej wielkiej przyjaźni.
Cała sytuacja miała miejsce w poniedziałek rano w jednej z moskiewskich kawiarni. Kokorin i Mamajew, ponoć w mocno wskazującym stanie, zachowywali się na tyle głośno, że jeden z klientów zdecydował się zwrócić im uwagę. Tym klientem był Denis Pak, dyrektor departamentu przemysłu motoryzacyjnego i kolejowego przy Ministerstwie Przemysłu i Handlu. Jego uzasadnione uwagi na piłkarzy zadziałały jednak jak płachta na byka. Najpierw, nawiązując do urody i skośnych oczu Paka, zaśpiewali mu „Gangnam Style” i sugerowali, że powinien wracać do Chin, by następnie posunąć się zdecydowanie dalej, co zarejestrowały kamery w kawiarni.
Na nagraniu dokładnie widać, jak Kokorin atakuje Paka krzesłem, a następnie soczystego liścia urzędnikowi wymierza młodszy brat piłkarza, Kirił. Kilka godzin później adwokat Paka poinformował, że jego klient napaść przypłacił wstrząśnieniem mózgu, złamanym zębem i urazem lewej ręki. Z obrażeniami głowy skończył też kierowca prezenterki państwowej telewizji, Olgi Uszakowej. Kokorin, Mamajew i ich kumple skopali go nieco wcześniej, gdy ten próbował powstrzymać ich od dewastowania samochodów, za co wzięli się chwilę po opuszczeniu klubu ze striptizem.
Pak oraz obecny przy awanturze Siergiej Gajsin, dyrektor państwowego centrum naukowego „Nami”, sprawę zgłosili na policję, która z miejsca wszczęła postępowanie, oskarżając piłkarzy o pobicie. Jeśli śledczy udowodnią piłkarzom winę, co raczej nie będzie trudne, grozi im do dwóch lat więzienia. Jednocześnie obaj na długo mogą zapomnieć o grze w piłkę. Nieoficjalnie wiadomo, że FK Krasnodar już rozwiązał kontrakt z Mamajewem, a do podobnego ruchu w przypadku Kokorina szykuje się też Zenit. Zresztą nawet w szkole w małych Wałujkach, skąd pochodzi napastnik (jeszcze) klubu z Petersburga, ściągnięto tablicę upamiętniającą, że właśnie tam uczył się reprezentant Rosji. Krótko mówiąc, z Kokorinem nikt nie chce mieć nic wspólnego.
Żadną tajemnicą nie jest też to, że krewcy zawodnicy nie dostaną pracy w żadnym klubie rosyjskiej Premier Ligi. Atak na Paka był bowiem atakiem na urzędnika naprawdę wysokiej rangi, a tacy w Rosji nie biorą się z przypadku. Pak, jako człowiek urodzony i wykształcony w Petersburgu, wśród politycznej elity kraju znalazł się bezpośrednio z nadania Władimira Putina, który drogę do Moskwy również rozpoczął w dawnym Leningradzie, a gdy już rozsiadł się na Kremlu otoczył się głównie petersburską świtą. Właśnie dlatego Kokorinowi i Mamajewowi nikt nie odpuści. I nikt też nie zdecyduje się sięgnąć po ich usługi, choć piłkarsko na pewno mają coś do zaoferowania.
Skandal w moskiewskiej kawiarni nie jest zresztą pierwszym wywołanym przez „słodką parkę”, jak kilka lat temu określono duet Kokorin&Mamajew w rosyjskiej prasie. Zaczęło się w 2012 roku od wspólnych zdjęć z wycieczki do USA, które obaj nieroztropnie umieścili w internecie. Zdjęć zrobionych podczas kąpieli, które dodatkowo były opatrzone podpisem „kocham go”. Oprócz tego w sieci znalazły się też takie fotki.
Ciąg dalszy ich amerykańskich przygód napisał się w popularnym klubie „LIV” w Miami, gdzie Kokorin i Mamajew sprowokowali bójkę z Lil Waynem i jego orszakiem. Ochrona ostatecznie wyprowadziła agresywnych piłkarzy z klubu, ale zanim do tego doszło udało im się poszarpać z kilkoma postawnymi kumplami Weezy’ego i oblać rapera szampanem. Kokorin o całym zajściu nie omieszkał poinformować na Twitterze.
Słabość do szampana po raz kolejny wciągnęła ich w problemy cztery lata później. Tym razem Kokorin i Mamajew szaleli w Monte Carlo, wydając mnóstwo pieniędzy na wyskokowe trunki, które spożywali do przygrywającego im hymnu państwowego. A ponieważ obaj delikwenci byli świeżo po fatalnych w wykonaniu „Sbornej” mistrzostwach Europy, ten występek wywołał w Rosji powszechne oburzenie. Zarzuty, które kierowano pod ich adresem nie dotyczyły jednak obnoszenia się z pieniędzmi czy wystawnego stylu życia. Chodziło o coś zdecydowanie większego – o to, że ludzie, którzy mają na sumieniu blamaż na francuskich boiskach ani trochę nie poczuwają się do odpowiedzialności. Jednocześnie Kokorin, który wówczas oberwał trochę mocniej, stał się symbolem pokolenia piłkarzy równie utalentowanych, co głupich i nieprzystosowanych do rzeczywistości, dla którego poczucie narodowej dumy to całkowicie obca kwestia.
Dowodów potwierdzających jego nieokrzesanie Kokorin dostarczał również po skandalu w Monte Carlo. W lutym 2017 roku został zatrzymany w centrum Moskwy za brawurową jazdę pod prąd. Moskiewska drogówka odebrała mu wówczas prawo jazdy i odholowała luksusowego Bentley’a, którym się poruszał, na policyjny parking, by raptem kilka godzin później zatrzymać Kokorina w trakcie… nielegalnych wyścigów nocnych po Rublowce. A wszystko dwa dni po tym, jak Zenit odpadł z Ligi Europy po przegranym dwumeczu z Anderlechtem, w którym napastnik nie oddał ani jednego celnego strzału.
Problemy z drogówką piłkarz miał też w Petersburgu, gdzie pół roku po wydarzeniach na ulicach Moskwy kolejny raz wpadł na jeździe pod prąd. Zresztą o to, aby być na radarze policji zadbał odpowiednio wcześniej, montując w swoich samochodach tablice rejestracyjne z napisami „Cham” lub „Złodziej”. Dokładnie takie same, jakie zdobiły fury Asłana Usojana ps. „Dziadek Chasan”, który swego czasu był najważniejszą personą świata kryminalnego na terenie Rosji i republik postradzieckich.
Niewiele lepiej Kokorin prowadził się na boisku. W 2013 roku został zawieszony na siedem meczów za bandycki faul na Danile Neko i uderzenie w twarz Giorgiegio Czanturii z Ałanii Władykaukaz.
Trzy lata później kolejne dwa mecze dyskwalifikacji dostał za brutalne skoszenie Adilsona z Tereka Grozny.
Kolejne kary i zawieszenia nie sprawiły jednak, że zmądrzał. Nawet jeśli momentami wydawało się, że wreszcie poszedł po rozum do głowy, to prędzej czy później zawsze odwalił coś jeszcze gorszego. I choć do tej pory za każdym razem mógł liczyć na rozgrzeszenie, to teraz miarka ewidentnie się przebrała. Kokorin, podobnie zresztą, jak Mamajew, w Rosji jest po prostu skończony.
Fot. Newspix.pl