Reklama

Barcelona ponownie uśpiła widzów, a nie przeciwników

Bartosz Burzyński

Autor:Bartosz Burzyński

07 października 2018, 23:15 • 3 min czytania 16 komentarzy

Valencia po niemrawym starcie w lidze wreszcie miała wskoczyć na poziom z poprzedniego sezonu. Dzisiejsze spotkanie z Barceloną miało być takim konkretnym punktem zwrotnym. Nic takiego nie miało jednak miejsca, bo Nietoperze nie pokazały wiele dobrego na boisku. Podobnie zresztą jak przyjezdni z Katalonii. Tak, tak… miał być hit, a otrzymaliśmy kolejny – po Liverpool – City – kit.

Barcelona ponownie uśpiła widzów, a nie przeciwników

Lepiej ten mecz dla Valencii nie mógł się zacząć. Swoją szczodrość znowu pokazał Gerard Pique. Tym razem Hiszpan myślał o niebieskich migdałach, gdy przeciwnicy wykonywali rzut rożny. Jasne, Thomas Vermaelen również nie popisał się w tej sytuacji, ale Katalończyk powinien i tak zareagować dużo lepiej. Ba, zareagować w jakikolwiek sposób, a nie przepuszczać piłkę, by Ezequiel Garay wpakował ją do bramki.

https://twitter.com/Romuli4/status/1049023007866404866

Gospodarze byli w sytuacji idealnej. Mogli skupić się na obronie, a co jakiś czas postraszyć Blaugranę kontratakami. Przy obecnej dyspozycji stoperów Barcelony naprawdę nie trzeba wiele, by stworzyć dobrą sytuację. Tymczasem Valencia chyba zachłysnęła się szybko strzelonym golem i momentami wyglądała na drużynę, która nie wierzy w sukces. Podopieczni Ernesto Valverde – nie rozgrywając wielkiego meczu – kompletnie przejęli inicjatywę w pierwszej połowie. W nagrodę dostali bramkę, którą jakżeby inaczej strzelił Leo Messi. Argentyńczyk zagrał na tzw. ściankę z Luisem Suarezem – przy okazji dziurkę przyjął Geoffrey Kondogbia – a później precyzyjnie kropnął przy słupku.

Być może Valencia wyglądałaby dużo lepiej, gdyby kontuzji na początku meczu nie doznał Goncalo Guedes. Portugalczyk co prawda zdążył rozegrać dziś tylko siedem minut, ale nawet w tak krótkim czasie pokazał się z dobrej strony. Kontuzjowanego zastąpił Dienis Czeryszew, który nie przypominał siebie z mundialu nawet w połowie. Rosjanin przegrywał pojedynki biegowe z Nelsonem Semedo, a jak chciał rozgrywać, kończyło się zwykle niecelnym podaniem. Raz nieźle uderzył z dystansu, ale trochę to jednak mało, by wystawić mu pozytywną notę.

Reklama

Jeśli pierwszą połowę dało się jeszcze oglądać, tak drugiej już nie bardzo. Niby Valencia wyszła bardziej zmobilizowana, ale niewiele z tego wynikało. Po drugiej stronie rzeki była Barcelona, która próbowała atakować, ale efektów również próżno było szukać. Niezbyt dobre strzały Leo Messiego i Philippe Coutinho obronił Neto. Przede wszystkim gościom trudno było wejść w pole karne Valencii. A jak już się czasami udało, piłkarze Barcy trafiali na fenomenalnego Jose Gayę, który był dziś najlepszym graczem na boisku.

Co wiemy po tym spotkaniu? Valencia ogarnęła się, ale tylko trochę. Barcelona natomiast nadal jest w małym kryzysie. I wygrana z Tottenhamem w Lidze Mistrzów niewiele tutaj zmienia. Mistrzowie Hiszpanii nie wygrali czwartego meczu z rzędu w lidze, a poza tym najzwyczajniej w świecie grają słabo. Fatalne błędy w obronie, brak pomysłu w ofensywie… Jednym słowem nudny futbol, który nie przynosi dobrych wyników.

Valencia – Barcelona 1:1 (1:1)
Garay 2′ – Messi 23′

Fot. NewsPix

Najnowsze

Francja

Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG

Bartosz Lodko
2
Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG
Piłka nożna

U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Bartosz Lodko
3
U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Hiszpania

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
10
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

16 komentarzy

Loading...