Kibice Górnika Zabrze patrząc na ostatnie popisy swoich ulubieńców mieli prawo być pełni obaw przed wyjazdem ich pupili do Hrubieszowa na mecz Pucharu Polski z Unią. Fakt, że to zespół z ligi okręgowej tylko dodawał sprawie pikanterii – przegrana w derbach z Piastem doprawiona męczarniami z zespołem grającym pięć poziomów rozgrywkowych niżej? To byłoby naprawdę trudne do strawienia. Na jakiekolwiek ciężary się jednak nawet nie zaniosło, zabrzanie wygrali 9:0.
Marcin Brosz mówił zresztą, że spotkanie pucharowe potraktuje z najwyższą powagą. Jak powiedział, tak zrobił – w bój wysłał swoją najsilniejszą dziesiątkę z pola. Jedyną znaczącą zmianą w stosunku do optymalnego ligowego składu był Daniel Bielica zastępujący w bramce Tomasza Loskę.
W jedenastce znalazł się też wreszcie wyczekiwany Szymon Żurkowski, któremu nie udało się wpłynąć na wynik meczu z Piastem, gdy wszedł z ławki. Dziś miał jednak znacznie więcej do powiedzenia. Po kwadransie miał na koncie gola i asystę przy trafieniu Daniela Smugi, drugie trafienie dołożył już w doliczonym czasie drugiej połowy. Co warte podkreślenia – trafienie Smugi był pierwszym golem jakiegokolwiek Polaka dla zabrzan od starcia w Legnicy z Miedzią. Czyli od niemal dwóch miesięcy.
Sprawa awansu była więc tak naprawdę rozwiązana już po piętnastu minutach, później Górnik tylko na spokoju dokładał kolejne bramki do dorobku. Do przerwy raz jeszcze trafił Smuga i Angulo, później swoje bramki dokładali jeszcze Zapolnik (dwie), Jimenez, Ambrosiewicz i wspomniany Żurkowski. I o ile starcie z ekipą z okręgówki nie ma wielkiej wartości szkoleniowej i nie odpowiada Marcinowi Broszowi na najbardziej palące pytania, to parę pozytywów da się z niego wyciągnąć.
Poza powrotem „Zupy” to na pewno gole Zapolnika i Jimeneza. Obaj wciąż jeszcze nie trafili do siatki w oficjalnym meczu po przenosinach do Zabrza. To znaczy – Zapolnik trafił, ale interwencja VAR w Gliwicach jego gola unieważniła. I choć rywal nie był najwyższych lotów, to może będzie to przełom dla tej dwójki, mającej w największej mierze w kolejnych tygodniach odciążyć Igora Angulo w zdobywaniu goli.
Plusem jest też fakt, że nie było jakichkolwiek męczarni. Że niższy bieg można było wrzucić już w zasadzie po kilkunastu minutach. Co tym cenniejsze z uwagi na skład, jaki zagrał. Gdyby tylko Hrubieszów był nieco bliżej, już naprawdę nie można by było na nic narzekać.
Obowiązek został więc spełniony, Górnik gra dalej. Co w zasadzie od 11. minuty i gola Smugi ani przez moment nie było zagrożone.
***
Unia Hrubieszów – Górnik Zabrze 0:9
Smuga 11’, 34’, Żurkowski 15’, 90’+1’, Angulo 40’, Zapolnik 51’, 67’, Jimenez 65’, Ambrosiewicz 82’
fot. FotoPyK