Reklama

Jechać rowerem na mecz z Suwałk do Łodzi? Czemu nie, jeśli w szczytnym celu

redakcja

Autor:redakcja

01 października 2018, 20:22 • 3 min czytania 1 komentarz

421 kilometrów na rowerze w ciągu dwudziestu czterech godzin? Pokonanie właśnie takiego dystansu obrał sobie za cel Łukasz Jutkiewcz, trener z akademii Wiger Suwałki. Co najważniejsze wszystko ma charytatywny charakter, bo jadąc, Jutkiewicz chce pomóc w zbiórce pieniędzy na leczenie sześcioletniej Leny Lasoty dzielnie walczącej z dysplazją kręgowo-nasadowo-przynasadową. Założenie akcji jest banalnie proste – dotrzeć rowerem na mecz ŁKS-Wigry i za każdy przejechany kilometr zebrać przynajmniej dziesięć złotych na szczytny cel.

Jechać rowerem na mecz z Suwałk do Łodzi? Czemu nie, jeśli w szczytnym celu

Dla Jutkiewicza tego typu wyzwania to nie pierwszyzna. Swoje rowerowe wyzwanie zrealizował już kilkanaście miesięcy temu, choć do pokonania miał wówczas dużo mniej kilometrów. – W zeszłym roku jechałem na mecz do Olsztyna, który nie odbył się ze względu na zalane boisko. W związku z tym postanowiłem sobie, że dojadę na jakieś inne spotkanie. Sam też zmagam się z problemami zdrowotnymi, na początku roku miałem operację w Łodzi i to też miało trochę wpływ na wybór miasta. Rower to jedna z nielicznych aktywności, które mogę uprawiać, załapałem nawet jakiegoś tam bakcyla. Ponieważ sam jestem kibicem Wigier od wielu lat, swego czasu jeżdżącym na wyjazdy, a teraz trenerem, to postanowiłem pomóc – mówi w rozmowie z Weszło.

Nowy plan jest więc bardziej ambitny od poprzedniego, jednak cel tylko napędza Jutkiewicza. Powodzenie w dużej mierze zależy od aury, ale na razie wygląda na to, że w tym roku obędzie się bez problemów. – Ciężko porównać tegoroczne wyzwanie z poprzednim, bo dystans jest dwukrotnie dłuższy, ale liczę, że tym razem będzie lepsza pogoda. Gdy ostatnio jechałem do Olsztyna, to cały czas padał deszcz i grad, a w takich warunkach ciężko jechać. Teraz prognozy są na szczęście optymistyczne.

PLAKAT

Lena, której Jutkiewicz stara się pomóc, jest wnuczką wieloletniego greenkeepera Wigier, co dla pomysłodawcy akcji jest dodatkową motywacją. Dziewczynka zmagająca się z uszkodzeniem kręgosłupa i przysad kości długich w sierpniu przeszła operację rekonstrukcji kości udowych, ale ponieważ początkowo zoperowaną miała mieć tylko jedną nogę, to koszt zabiegu poszedł mocno w górę. Dodatkowo Lena już za miesiąc musi rozpocząć codzienną rehabilitację, dzięki której znów będzie mogła chodzić, ale ta jest w zasadzie równie kosztowna. Pieniądze są więc potrzebne jak najszybciej.

Reklama

Jutkiewicz w trasę wyruszy w piątek około godziny 10. Ponad 400 kilometrów pokona w pojedynkę. – Były pomysły na to, żeby zaangażować w akcję kogoś jeszcze, ale ostatecznie stanęło na tym, że pojadę sam. Jeśli więc coś się nie powiedzie, pójdzie to wyłącznie na moje konto. W większej grupie zawsze jeden musi brać odpowiedzialność za drugiego, a przecież różnie może się zdarzyć. Ciężko byłoby kogoś zostawić i jechać dalej samemu. Miejmy jednak nadzieję, że wszystko będzie dobrze – opowiada o swojej misji.

Suwalskie środowisko sportowe wcześniej już kilkukrotnie pomagało dziewczynce, ale akcja Jutkiewicza jest w zasadzie pierwszą, która może zdobyć ogólnopolski rozgłos. Istnieje spora szansa, że rowerowy maraton Jutkiewicza będzie trybem, który napędzi całą maszynę. – Wszystko wymyśliłem samemu, na spontanie. Mam nadzieję, że uda mi się zrealizować postawiony cel, ale cały czas można też wpłacać pieniądze na konto fundacji, która opiekuje się Leną – mówi Jutkiewicz.

Udział w akcji może wziąć więc każdy (numer konta na plakacie). Poczynania Jutkiewicza można z kolei śledzić na facebookowej stronie wydarzenia. Nam nie pozostaje nic innego, jak tylko życzyć Łukaszowi szerokości i sprzyjającej pogody.

Fot. archiwum Łukasza Jutkiewicza

Najnowsze

Komentarze

1 komentarz

Loading...