No to jesteśmy uratowani! Cóż – na razie, niestety, nie wszyscy, ale przynajmniej mieszkańcy Częstochowy i okolic. Marcin Najman właśnie ujawnił, że z ramienia stowarzyszenia Kukiz 15 wystartuje w zbliżających się wielkimi krokami wyborach samorządowych. Nie wiemy dokładnie, co znajduje się w jego programie wyborczym, ale nudno na pewno nie będzie. Podobno problemy regionu mają zostać znokautowane. A jak się nie uda, to Marcin Najman po prostu odklepie – nie pierwszyzna…
Ostatnio Marcin Najman żalił się, że w czasie walki na Narodowej Gali Boksu (tej samej, którą sam organizował) doznał kontuzji barku. W mediach społecznościowych z zaskoczeniem opisywał historię, która spotkała go u lekarza, gdy próbował umówić się na operację.
– Pani pyta mnie prywatnie czy na NFZ, wiec odpowiadam, że prowadzę działalność gospodarczą od 18 lat, zapłaciłem setki tysięcy na składki ZUS, więc chciałbym skorzystać z NFZ. Odpowiedź, nota bene, bardzo miłej Pani: najbliższy termin listopad 2024. Zacząłem się śmiać. Był to śmiech przez łzy. Oczywiście umówiłem operacje prywatnie na 18 października. Ale co mają zrobić ludzie, którzy ciężko pracują, płacą składki, a na wydatek kilkunastu tysięcy za operacje poprostu ich nie stać? To wszystko wyglada jak ponury żart – napisał na Facebooku (pisownia oryginalna).
Nie wiemy, czy ta sytuacja kazała Marcinowi wziąć sprawy w swoje ręce i pójść do polityki. Ale – to już z myślą o kolegach dziennikarzach, którzy piszą o polityce – mamy nadzieję, że jego ewentualne konferencje prasowe w roli radnego Sejmiku Śląskiego będą wyglądały tak, jak ta z Trybsonem, dzięki czemu nigdy nie będzie nudno.
– Co ty pierdolisz, człowieku?! Co ty pierdolisz, ty kurwa baranie skończony – uprzejmie zapytał nasz bohater. Zresztą, zobaczcie sami ten pokaz elokwencji i dobrze prowadzonej dyskusji. My już teraz nie mamy wątpliwości: z takim krasomówczym talentem Marcin Najman w Sejmiku Śląskim będzie się marnował – powinien celować w Sejm, a może jeszcze wyżej.
Co ciekawe, choć Najman nie jest ani poważnym bokserem, ani (tym bardziej) poważnym kandydatem, to niektóre media zdają się tego zupełnie nie zauważać. Wręcz przeciwnie – o jego przygodzie u lekarza, czy ogłoszeniu decyzji o kandydowaniu powstają pisane całkiem na serio artykuły. Gazeta Wyborcza, Wirtualna Polska, Na Temat, Radio Zet i tak dalej – z przejęciem relacjonują, że „znany bokser idzie do polityki” i zastanawiają się, „czy to oznacza koniec jego kariery”.
Cóż, prawdziwi kibice w tym miejscu pytają tylko „koniec czego, przepraszam?” i na tym przerywają dyskusję. Bo w rzeczy samej, na bokserską „karierę” Marcina Najmana trudno patrzeć na serio. 15 zwycięstw i 5 porażek nie wygląda jeszcze tak źle. Ale na przykład przegrana z Peterem Simko, wówczas bilans 0-11, już o czymś mówi. Oddajmy „El Testosteronowi”, że Słowakowi się zrewanżował – pięć lat później, kiedy tamten miał już na koncie 30 porażek (i 2 zwycięstwa, w tym jedno nad Najmanem). Większość wygranych zawodnik z Częstochowy odniósł nad rywalami podobnej klasy (Milan Becak 1-12, Stefan Cirok 3-18, Anton Lascek 5-45, Imrich Borka 2-27, który musiał być bardzo ciekawym rywalem, bo rok po nokaucie Najman zaprosił go jeszcze raz, żeby znów wygrać przed czasem). Wygrał też cztery razy z debiutantami… a nie, sorry, raz z debiutantem przegrał.
Przegrywał także w MMA. To zresztą dobry przykład zamieszania, jakie wokół siebie potrafi zrobić. Debiutując w mieszanych sztukach walki dostał głośne pojedynki – z Mariuszem Pudzianowskim, Przemysławem Saletą i Robertem Burneiką. Wszystkie przegrał przed czasem.
Brak powodzenia w MMA nie zachęcił go jednak do odwieszenia rękawic i po latach przerwy wrócił do pięściarstwa, żeby wystąpić na Narodowej Gali Boksu. Cóż, wynik łatwy do przewidzenia – przegrał przed czasem z Łotyszem, o którym nikt wcześniej nie słyszał. W mediach opowiada jednak z przejęciem, że wszystko przez kontuzję i teraz szykuje się na rewanż. No fakt, szykuje się walka roku, Joshua i Wilder mogą się schować!
Aha, w międzyczasie Marcin Najman przegrał proces sądowy, który wytoczyli mu Przemysław Saleta i dziennikarka „Super Expressu” Marta Kosecka-Rawicz. Chodziło o wywiad telewizyjny, w którym Najman oświadczył, że wspomnianą dwójkę łączył romans, dlatego ona pisała o nim pochlebne artykuły. Sąd nakazał przeprosiny, odszkodowanie i pokrycie kosztów sądowych, w sumie ponad 30 tysięcy złotych. Dwa lata minęły, Saleta kilka dni temu opublikował na Facebooku kopię wyroku, a w sprawie uregulowania należności nie wydarzyło się kompletnie nic. Trochę w myśl zasady, że jak cię złapią za rękę, to krzycz, że to nie twoja ręka.
Cóż, mamy dziwne wrażenie, że Marcin Najman naprawdę jest stworzony do polityki…