Znowu sporo się dzieje wokół Joanny Jędrzejczyk. Najlepsza polska wojowniczka właśnie oficjalnie zmieniła kategorię wagową i z miejsca dostała walkę o mistrzostwo UFC. JJ zmierzy się z Walentiną Szewczenko o wakujący pas wagi muszej. Do pojedynku ma dojść 8 grudnia na gali UFC 231 w Toronto.
Joanna Jędrzejczyk przez całe lata dominowała w wadze piórkowej (limit do 52 kilogramów). W ostatnim czasie, zwłaszcza przed pierwszym pojedynkiem z Rose Namajunas, miała jednak ogromne problemy ze zbijaniem wagi. Nie brakowało opinii, że głównie to spowodowało pierwsze dwie porażki w zawodowej karierze. Przejście do wyższej kategorii wagowej wydawało się naturalnym ruchem. Od teraz Polka będzie rywalizować w kategorii muszej (do 57 kilogramów).
To, co zostało dziś oficjalnie ogłoszone, jest kolejnym dowodem jak mocną pozycję ma Polka w UFC i jak dużym cieszy się szacunkiem, mimo że nie jest już niepokonana. W listopadzie ubiegłego roku przystępowała do pierwszej walki z Namajunas jako murowana faworytka. Szokująco przegrała już w pierwszej rundzie. Co zrobiła największa federacja w światowym MMA? Z miejsca podjęła decyzję o rewanżu. Kiedy Polka przegrała także w kwietniu (jednogłośnie na punkty), sytuacja mocno się skomplikowała. Po wygranej w lipcu z Tecią Torres (jednogłośnie po trzech rundach), Joanna postanowiła zwiększyć limit wagowy. I znów mogła liczyć na łaskawe spojrzenie UFC. Dziś federacja oficjalnie ogłosiła to, o czym od pewnego czasu plotkowano: Joanna w walce o wakujący pas wagi muszej powalczy z Walentiną Szewczenko.
– Dostałam ofertę i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Jestem otwarta na walkę z Walentiną Szewczenko. Zawsze chcę walczyć z najlepszymi wojowniczkami, a ona zdecydowanie jest jedną z czołowych zawodniczek na świecie – mówiła niedawno.
Teraz już wiadomo, że kontrakt został podpisany.
Kim jest rywalka JJ? Urodziła się jeszcze w Związku Radzieckim, dokładniej w Kirgistanie pod koniec lat osiemdziesiątych. Dziś występuje jednak pod flagą… peruwiańską, bo w tym kraju od lat mieszka. Tak czy inaczej, jest znakomitą wojowniczką, na koncie ma 18 walk w MMA, w tym 15 wygranych. W UFC przegrała dwa razy, w obu przypadkach z Amandą Nunes, za drugim razem w starciu o pas wagi koguciej (do 61,3 kg). Ta ostatnia walka była niezwykle zacięta, mistrzyni wygrała niejednogłośną decyzją. W ankiecie 22 portali MMA, 14 przyznało jednak wygraną Szewczenko.
Sama zawodniczka otwarcie krytykowała decyzję sędziów, a potem ogłosiła zejście do wagi muszej. Tam, w lutym, zdemolowała Priscilę Cachoeirę (nagroda za występ wieczoru), a na początku września miała się zmierzyć o pas z Nicco Montano. Mistrzyni jednak tuż przed ważeniem pojechała do szpitala, bo była zbyt osłabiona z powodu zbijania wagi. Władze UFC ogłosiły wtedy, że pozbawiają Montano pasa, a jeszcze przed końcem roku Szewczenko stanie do walki o wakujący tytuł. Słowa dotrzymały.
– Ja miałam podobną sytuację, ale stanęłam na wadze i wyszłam do walki. Zapłaciłam za to najwyższą cenę. Ale dziś zrobiłabym to samo, bo dla mnie, jako wojowniczki i mistrzyni, nie stawienie się na ważeniu to wstyd – mówiła w rozmowie z UFC Jędrzejczyk. – Potrzebujemy prawdziwych i zaangażowanych wojowników i mistrzów w UFC. To najlepsza organizacja na świecie, nie ma tu miejsca na takie bzdury, jak to. Cięcie wagi nie jest łatwe i miłe, ale to część naszej pracy. Musisz być gotowa na ważenie o właściwej porze.
Na razie obie panie mają być gotowe na 8 grudnia. Dla Joanny to szansa na przejście do historii jako pierwsza zawodniczka z pasami UFC w dwóch kategoriach wagowych. Dla Walentiny – na ukoronowanie kariery. Dodajmy: bardzo udanej. W kick-boxingu i muay thai mistrzowskie pasy zdobywała hurtowo. Co ciekawe, w początkach kariery, na amatorskich mistrzostwach świata w muay thai, trzy lata z rzędu mierzyła się z… Joanną Jędrzejczyk. W 2006 i 2007 roku był to ćwierćfinał, rok później – finał. Wszystkie walki wygrała Walentina Szewczenko, za każdym razem decyzją sędziów. Dopiero kiedy zdecydowała się zmienić kategorię na wyższą, Polka zdobyła pięć tytułów z rzędu. Minęła dekada i teraz następuje sytuacja odwrotna – to JJ idzie do wyższej wagi.
– Po raz pierwszy walczyłyśmy w 2006 roku, to był mój pierwszy międzynarodowy turniej. Myślałam, że jadę po mistrzostwo świata. Po porażce zrozumiałam, że przede mną druga droga. Nie poddałam się. To doświadczenie pomogło mi potem zostać mistrzynią UFC. Nasze dwie kolejne walki były bardzo zacięte. Teraz bardzo ją lubię, wspieramy się i szanujemy. Nie czuję, że muszę jej coś udowodnić, wtedy było muay thai, teraz jest MMA – mówiła dwa lata temu Polka.
Znając Joannę i jej ostry język, spodziewamy się, że w najbliższych tygodniach może o Szewczenko mówić w trochę mniej przyjemnych słowach. Ale i tak – jak zawsze – wszystko zweryfikuje klatka.