Jeśli czytaliście rano naszą rozmowę z Jamesem Carew z Póg Mo Goal, to wiecie, że z reprezentacją Irlandii nie jest dobrze. Że wewnątrz tarcia są nie mniejsze niż w małżeństwach, gdy na jednym kanale Liga Mistrzów, a na drugim M jak Miłość. Że atmosfera jest równie ciężka co na Wigilii, podczas której jeden z kuzynów wyznał, że jest ateistą. Co jednak dokładnie wydarzyło się w zespole naszych dzisiejszych rywali?
Mleko wylało się, gdy do mediów wyciekły wiadomości lewego obrońcy Stephena Warda na WhatsApp. Wiadomości, w których relacjonuje on konflikt sprzed paru miesięcy pomiędzy asystentem selekcjonera Martina O’Neilla, legendarnym Royem Keanem z Jonathanem Waltersem i Harrym Arterem, a więc dwoma istotnymi postaciami w reprezentacyjnej układance.
Wydaje nam się, że nic nie da wam w tej kwestii lepszego poglądu na sytuację, niż po prostu opublikowane dziś przez Football365 tłumaczenie wiadomości Warda, który oficjalnie z powodu kontuzji, a nieoficjalnie ze względu na ten właśnie wyciek, opuścił zgrupowanie. Uwaga – wulgarne.
No więc krótko mówiąc, Roy przyczepił się do chłopaków, bo nie trenowali przez trzy dni z rzędu. Johnny ma problemy z kolanem, więc nie może trenować cały czas.
Wszyscy byli na boisku treningowym, on i Harry siedzieli na ławce, odpoczywali. Roy podszedł do nich i spytał „panowie, czemu nie trenujecie?”. Oczywiście wiedział, dlaczego, bo menedżer mu o tym powiedział. Oni odpowiedzieli: „nie możemy trenować od trzech dni”.
„Kim wy jesteście? Profesjonalnymi piłkarzami? To jakaś szopka”. Obaj nic nie odpowiedzieli, Roy odszedł na chwilę, po czym wrócił do nich: „Kiedy więc macie zamiar trenować? Niedobrze mi, gdy widzę ludzi odpuszczających z powodu kontuzji, co do chuja jest z wami nie tak?”. Chłopaki odpowiedzieli: „Słuchaj, mamy problemy, tak to działa w naszych klubach, nie możemy trenować”. Roy powiedział coś pod nosem o Johnnym i odszedł.
Johnny stracił głowę, zeskoczył z ławki i poszedł za Royem, złapał go za rękę i powiedział: „O co chodzi? Jeśli masz problem, powiedz mi to w twarz, kurwa, a nie odchodź”. „Mam problem, nie trenujesz, zrobiłeś się miękki, już wiem czemu Dyche cię nie wystawia. Zawsze szukasz jebanej kłótni, tak jak teraz”. „Nie, Roy, to ty próbujesz ją zacząć”.
Roy przypomniał coś z czasów, gdy byli razem z Ipswich. Tam też doszło między nimi do kłótni. „Znów mi grozisz Jon, dokładnie jak w Ipswich”. Na co Johnny odpowiedział: „A ty znów zachowasz się jak gówno i wyślesz mi powiadomienie o karze pocztą zamiast powiedzieć mi to w twarz?”.
Sprawa ucichła na kilka dni, po czym drużyna poleciała do Francji i Johnny miał wysłać Royowi wiadomość: „Słuchaj Roy, jestem w pokoju. Widzę, że coś związanego ze mną cały czas cię wkurwia i że to powoduje napięcie w zespole. Przegadajmy to”.
Roy najwyraźniej odpisał coś w rodzaju: „Nie, jestem tu żeby pomagać zawodnikom. Ludzie tacy jak ty… nie wchodź mi w drogę. Nie musisz odpowiadać na tę wiadomość”. I tyle.
Wrócili z Francji i Harry znów poczuł podczas treningu, że boli go czworogłowy. Więc nie trenował. Był w pokoju masażystów na zabiegu, gdy wszedł Roy i powiedział: „Kiedy masz zamiar trenować, pierdolony kutasie?”. „Co?”. „Pytam, czy jest szansa, że będziesz trenować”. Harry wyjaśnił swoją sytuację raz jeszcze. Roy wybuchnął. „Jesteś pierdolonym kutasem, jesteś pizdą, nawet ci nie zależy, nie chcesz trenować”. Harry odpowiedział: „Roy, nie będę rozmawiał z tobą w ten sposób, nie będę cię słuchać. Nie jesteś menedżerem. Nie możesz mówić mi, co ci się żywnie podoba”.
Najwidoczniej Roy stawał się coraz bardziej i bardziej wkurzony. Kiedy Harry wracał do pokoju, Roy krzyczał do niego na korytarzu: „Jesteś pierdolonym kutasem, jesteś pizdą jaką byłeś przez całe swoje życie”. To by było na tyle.
Nie doszło do rękoczynów, po prostu Roy stracił głowę.
Sami widzicie, że z Irlandczykami jest źle. I tak naprawdę trudno powiedzieć, czy się cieszyć, czy smucić. Bo rozbity wewnętrznie rywal to łatwiejszy do pokonania rywal, owszem. Ale chyba nie na targaną problemami reprezentację jako przetarcie przed kolejnymi meczami w Lidze Narodów liczył sztab reprezentacji.
fot. FotoPyK