Jak spadać, to z wysokiego konia. Łukasz Kubot i Marcelo Melo w finale wielkoszlemowego US Open wpadli na Mike’a Bryana i Jacka Socka. I niestety, zderzyli się ze ścianą. Amerykański debel nie dał polsko – brazylijskiemu żadnych szans, wygrał 6:3, 6:1. Na pocieszenie naszemu zawodnikowi został awans w rankingu i soczysta wypłata.
Ostatnie miesiące w polskim tenisie nie były najlepsze. Agnieszka Radwańska zalicza systematyczny zjazd i jak tak dalej pójdzie niedługo wypadnie z pierwszej setki (trochę lepiej wiedzie się Magdzie Linette i Idze Świątek). Łukasz Kubot, który jeszcze niedawno był liderem rankingu deblistów, także długo zawodził i grał poniżej możliwości. W Nowym Jorku wreszcie wrócił na właściwe tory. W parze z Marcelo Melo odsyłał do domu kolejnych rywali. W finale walczył o trzeci wielkoszlemowy triumf, po Australian Open i Wimbledonie.
Niestety, marzenia o triumfie szybko prysły. Amerykanie, którzy do finału stracili tylko jednego seta, udowodnili, że na ten moment są zdecydowanie najlepszą parą na świecie. Genialnie grał Jack Sock, który – podobnie jak Kubot – miał do dziś na koncie dwa deblowe triumfy w Wielkim Szlemie (oba na Wimbledonie). Ale jeśli dodać do tego fakt, że partnerował mu 17-krotny zwycięzca turniejów wielkoszlemowych Mike Bryan, to przepis na sukces mamy gotowy. Mike przez większość kariery grał w parze z bratem bliźniakiem Bobem. Ten drugi doznał jednak poważnej kontuzji biodra. To wyeliminowało go z gry w Roland Garros i przerwało niesamowitą serię 76 występów bliźniaków w turniejach wielkoszlemowych. Sock został partnerem jednego z dwóch najbardziej utytułowanych deblistów przed Wimbledonem. Efekt? Dwa wielkoszlemowe zwycięstwa. Nikt jednak nie ma złudzeń, co się stanie, kiedy drugi z braci wróci do pełni sił.
– Bardzo dziękuję Jackowi za wspaniały turniej. Zwycięstwo jest dla mnie bardzo ważne. Mam nadzieję, że wrócę tu za rok, przy boku Boba – stwierdził Mike, odbierając 18. wielkoszlemowy puchar.
Marne to pocieszenie, ale finał US Open przyniósł Kubotowi 175 tysięcy dolarów, czyli zdecydowanie najwięcej w sezonie. Dodatkowo, Polak w poniedziałek awansuje w rankingu deblowym na 5. miejsce. Do pierwszego, najlepszego w karierze, trochę brakuje. Niestety, zarówno pod względem punktów, jak i poziomu gry. Tak czy inaczej, finał w Nowym Jorku sprawił, że Kubot i Melo wciąż liczą się w walce o udział w kończącym sezon turnieju Masters.
Przegrany mecz o wszystko to zawsze duże rozczarowanie. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę ostatnie miesiące w polskim tenisie – dwa finały w Nowym Jorku bralibyśmy w ciemno. Kubotowi się nie udało, jutro przed szansą na triumf w mikście stanie Alicja Rosolska.
foto: newspix.pl