Ronaldo wielkim piłkarzem był. Nie dało się nie zachwycać jego instynktem oraz umiejętnościami. Siedem lat mija już jednak od momentu, kiedy Il Fenomeno zawiesił buty na kołku. Jak z bicza strzelił. Z pierwszych stron gazet automatycznie musiał więc zniknąć, choć od jakiegoś czasu media znów poświęcają mu sporo uwagi. Luiz Nazario de Lima bowiem właśnie kupił klub z LaLigi.
O jego planach mówiło się już co prawda od dłuższego czasu, ale dopiero wczoraj otrzymaliśmy potwierdzenie – legendarny Canarinho nabył wczoraj 51% akcji Realu Valladolid. O dopięciu umowy pomiędzy Brazylijczykiem a klubem z Estadio Jose Zorilla poinformował wczoraj Carlos Suarez, który do tej pory pełnił w nim funkcję prezesa, a także głównego udziałowca.
Jest to droga wyjątkowo odmienna od tej, którą przeważnie preferują byli piłkarze. Trenerka – oczywisty kierunek, ale nigdy go nie ciągnął. Zostanie działaczem, na przykład dyrektorem sportowym, też jakoś nigdy wyjątkowo go nie jarało, chociaż ta strona działalności w piłce i tak wydawała się mu bliższa. W ostatnich latach jednak Il Fenomeno zajmował się raczej szeroko rozumianym biznesem. W „Forbesie” mogliśmy przeczytać chociażby o jego zaangażowaniu w działania agencji „9ine sports and entertainment”, w której posiadał 45% praw własnościowych. Klientami jego przedsiębiorstwa byli swego czasu Lucas Moura, Neymar, a także firma Duracell, która zdecydowała się promować swoją markę w Brazylii właśnie przy udziale agencji Ronaldo.
Oprócz tego oczywiście sam stał się reprezentantem wielu marek. Jako że jedną z jego pasji jest poker, w kampanię reklamową wciągnęło go „PokerStars”. Do tego otworzył sieć akademii piłkarskich dla dzieci firmując je swoim nazwiskiem, a także od wielu lat współpracuje z firmą „Nike”, pełniąc dla niej rolę ambasadora. W 2017 roku udowodnił z kolei, iż najnowsze trendy też nie są mu obce, ponieważ do spółki z pokerzystą Andre Akkarim oraz Igorem Federalem również związanym z tą branżą, zainwestował w „CNB”, brazylijski klub e-sportowy. A jakby tego było mało, w międzyczasie kształcił się jeszcze na studiach w ramach kierunku dotyczącego reklamy i public relations.
Kibice Realu Valladolid mogą więc być spokojni – Blanquivioletas nie przejął żaden Jacobo Meresińskão, żadna biznesowa wydmuszka, tylko gość, który całkiem nieźle odnalazł się w swoim życiu po życiu, prężnie działa na różnych rynkach, a jeśli już na coś faktycznie ma parcie, to tylko na dalszy rozwój.
– Myślicie, że dzisiaj kupuję klub, a jutro pojadę sobie na wakacje? Nie, nie ma mowy. Zamierzam przyłożyć się do nowej roli i zrobić wszystko, aby Real Valladolid rósł i ciągle się rozwijał. Zamierzam dojść z Realem tak daleko, jak tylko pozwolą nam marzenia – zakomunikował Ronaldo podczas prezentacji. – Jego obecność tutaj pomoże mocno zaznaczyć na mapie naszą obecność. Nie tylko jako klub, ale także miasto i miejscowa społeczność – dodawał z kolei Carlos Suarez.
Oczywiście wiadomo, że póki co sporo w tym kurtuazji, trochę sloganów i tym podobnych kwestii, aczkolwiek to też zdecydowanie lepsze niż na przykład rozdmuchane obiecanki-cacanki, których potem nie da się spełnić. Tak jak na przykład miało to miejsce w przypadku Espanyolu, gdy przejmował go Chen Yansheng. Chiński biznesmen naobiecywał fanom Papużek prawdziwe cuda – w tym awans do Ligi Mistrzów w trzy lata – a potem życie oraz chińskie prawo brutalnie zweryfikowało jego mocarstwowe ambicje. Okej, to bardzo fajnie z jego strony, że przy okazji spłacił ogromne długi Los Pericos, ale to przecież dałoby się zrobić bez odstawiania szopki, a ludzie byliby mu tak samo wdzięczni.
Na Estadio Jose Zorilla podobnego scenariusza nie uświadczymy, tu w grę będzie wchodziła raczej strategia małych kroczków. A że Luiz Nazario de Lima będzie miał nad czym pracować, to już widzieliśmy w ostatnich tygodniach. Beniaminek Primera Division powinien popracować chociażby nad swoim wizerunkiem, ponieważ po kompromitacji związanej ze stanem nowej murawy i samym tym jak przebiegało załatwianie jej, Blanquivioletas wystawili się całemu światu na pośmiewisko. Rozpoczęcie porządków Ronaldo powinien zacząć zatem od kwestii organizacyjnych, logistycznych, aby w ten sposób po prostu lepiej „sprzedać” Real Valladolid pod względem marketingowym.
– Jestem zakochany w tym miejscu i w tym klubie – mówi Canarinho, który na 51% akcji przeznaczył 30 milionów euro, według plotek stanowiące 10% jego majątku. I można mu wierzyć lub nie, lecz faktycznie od prawie dekady jest związany z regionem Kastylia-Leon, ponieważ w czasach gry w Milanie został też udziałowcem lokalnego producenta win „Cepa 21”. Tym samym, jako właściciel Realu Valladolid, Ronaldo dołączył do wąskiego grona byłych piłkarzy, którzy dziś spełniają się w roli klubowych sterników. Tak jak David Beckham, który niebawem ma otworzyć klub w Miami. Jak Gary i Phill Neville’owie, Paul Scholes, Ryan Giggs i Nicky Butt działający w Salford City. Jak Paolo Maldini i jego Miami FC. Jak Andres Iniesta wspierający Albacete.
A czy wśród nich wszystkich Real Valladolid odniesie największy sukces? To już pokaże czas.
Fot. NewsPix.pl