W tym meczu był jeden faworyt i był nim tenisista ze Szwajcarii. Żadnej innej opcji nie braliśmy pod uwagę, żadna inna opcja nie wchodziła w grę. Właściwie myśleliśmy już o spotkaniu ćwierćfinałowym, w którym Roger miał zmierzyć się z Novakiem Djokoviciem. Ale wiecie jak to jest w sporcie – myślał kibic o ćwierćfinale, a Federer nie przeszedł dalej.
Z wielkimi mistrzami jest tak, że kolejnych dziesięć akapitów moglibyśmy poświęcić na przytaczanie wszelkich możliwych statystyk, które miałyby udowodnić, jak bardzo niemożliwa wydawała się taka porażka przed meczem. Choćby ta: Szwajcar – odkąd wygrał swój pierwszy tytuł wielkoszlemowy (2003) – tylko raz na 128 meczów w Wielkim Szlemie przegrał z tenisistą spoza pierwszej pięćdziesiątki. Pogromcą Federera przed pięciu laty został Siergiej Stachowski. Dzisiejszej nocy dołożył drugą taką porażkę. Z Johnem Millmanem, równie bolesną.
– Dziś było bardzo ciepło – jedna z tych nocy, kiedy czułem, że nie mogę złapać powietrza. Nie było żadnego krążenia. Z jakiegoś powodu miałem z tym kłopoty. To jeden z pierwszych meczów, gdy coś takiego mi się przytrafiło. (…) John poradził sobie w tych warunkach lepiej. Wiedziałem, że czeka mnie trudne zadanie. Po prostu byłem szczęśliwy, że mecz się skończył – mówił o meczu Federer.
Śmiało moglibyśmy napisać, że to katastrofa Szwajcara. Bo wiele można po tej nocy zarzucić Federerowi, ale nie to, że od początku grał słabo. Szybko wygrał pierwszego seta, w drugim prowadził z przewagą przełamania, miał dwie piłki na wygranie go i… spieprzył wszystko, przegrywając cztery gemy z rzędu. A potem już poszło: w trzecim secie oddał Australijczykowi tie-breaka, w którym miał piłkę setową, a w czwartym przełamał rywala tylko po to, by zaraz stracić tę przewagę i ostatecznie przegrać seta, mecz i turniej. Z 55. w rankingu światowym Johnem Millmanem.
Zapewne nurtuje was teraz jedno pytanie: kim, do cholery, właściwie jest ten gość? Spokojnie, już śpieszymy z wyjaśnieniem. John ma 29 lat, pochodzi z Brisbane w Australii, a do jego największych sukcesów zalicza się: kilkanaście tytułów challengerowych i… utrzymanie półki na trofea z cyklu ATP w nienagannym porządku. Bo turniejów tej rangi jeszcze nigdy wygrał. W finale był raz – w kwietniu tego roku w Budapeszcie – i przegrał wówczas z Marco Cecchinato, sensacyjnym pogromcą Novaka Djokovicia z Roland Garros. Węgrzy nie zdawali sobie sprawy z tego, jakich tenisistów mogli oglądać. Zresztą nie dziwimy im się.
– Jestem w szoku. Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłem. Roger tak wiele zrobił dla tenisa, był moim bohaterem. Ale dziś nie grał dobrze, a mi udało się wyrwać zwycięstwo. W pierwszych dwóch setach dominował, ja nie czułem się najlepiej, ale od końcówki drugiego lepiej poruszałem się po korcie – mówił Millman po meczu.
Wait, who is John Millman? I only know him to be James Franco looking guy…
— AbdulJaleeL (@omg_its_abdul) September 4, 2018
Spoko, John. Nie tylko ty. W szoku jest cały tenisowy świat. Pełnych niedowierzania tweetów zobaczyliśmy tyle, że wystarczyłoby na porażki dziesięciu innych zawodników. Zresztą tego, co się stało, nie ogarnia pewnie nawet Roger Federer. Na miejscu Szwajcara zastanawialibyśmy się jedynie, czy aby sam nie pomógł Austrailjczykowi w odniesieniu tego zwycięstwa. I nie chodzi nam o dziesiątki piłek posłanych na aut czy w siatkę w ciągu tego spotkania, a o to, że kilka miesięcy temu wybrał Millmana na swojego sparingpartnera. Przed dzisiejszym spotkaniem mówił:
– Jestem wielkim fanem Johna. Może nie zna go zbyt wielu ludzi, ale jest jednym z najciężej pracujących zawodników, a tacy goście zawsze zyskują sobie szacunek od najlepszych zawodników w szatni. Niedawno był w Szwajcarii, by ze mną potrenować przed grą na kortach trawiastych, więc poznaliśmy się jeszcze lepiej – jest bardzo przyjacielskim gościem i cieszę się, że dotarł tak daleko.
Cóż, może Federer uznał, że miło byłoby się Johnowi zrewanżować za to, że zjawił się wówczas w jego ojczyźnie i oddał mu tej nocy trzy sety. No co? Szukamy jakichś wytłumaczeń tej porażki, bo to z powietrzem brzmi nam mniej więcej tak, jak tłumaczenia ze słynnego już raportu Nawałki. Faktem pozostaje jednak, że Szwajcar od 10 lat próbuje wygrać w Nowym Jorku i po raz kolejny mu się nie udało.
With the man being out, don’t take anything away from John Millman.
The guy battled surgeries to get to this level and his effort should be commended. #USOpen
— Fahad (@TheFederizedOne) September 4, 2018
Szanse na taki sukces ma za to John Millman i po dzisiejszym meczu nie odważymy się napisać, że na pewno tego nie zrobi. Choć gdy ostatnio zmierzył się z Novakiem Djokoviciem, ugrał całe trzy gemy, przegrywając 2-6 1-6. Żeby awansować do półfinału będzie ich potrzebować co najmniej o piętnaście więcej. Jeśli to zrobi, przebije wszelkie dotychczasowe sensacje, jakie widziały nowojorskie korty.
Fot. Newspix