Reklama

Koniec cyrku, koniec „Zielonej Rewolucji”. Warta Poznań w nowych rękach

redakcja

Autor:redakcja

01 września 2018, 13:26 • 3 min czytania 13 komentarzy

Wydawało się, że temat zmiany właściciela Warty Poznań został zamknięty już w środę. Izabella Łukomska-Pyżalska po blisko siedmiogodzinnych negocjacjach wyszła z sali i na oczach kamery pogratulowała Bartłomiejowi Farjaszewskiemu przejęcia klubu. Padło hasło o „porozumieniu” i „chwili cierpliwości na podpisanie papierów”. Ale cyrk ponownie rozkręcił się w piątek.

Koniec cyrku, koniec „Zielonej Rewolucji”. Warta Poznań w nowych rękach

Środowe obrady szeroko opisywaliśmy w TYM tekście. W dużym skrócie, o co wtedy chodziło – Pyżalscy zwlekali ze sprzedażą spółki Warta Poznań (ta, którą zarządza sekcją piłkarską), bo czekali na decyzje zarządu KS Warta Poznań (klubu wielosekcyjnego zawierającego sekcję szkolenia młodzieży). Gdy zarząd KS dogadał się co do zabezpieczenia swoich interesów, to ze sprzedażą akcji w spółce Warty zwlekała Pyżalska. Robiło się nerwowo, bo piłkarze zirytowani brakiem wypłat od kwietnia wpadli do sali, w której trwały obrady i naciskali na zmianę właściciela spółki Warta Poznań. W powietrzu wisiała groźba wycofania klubu z rozgrywek I ligi, ogłoszenie upadłości spółki (a zatem piłkarze zaległą kasę zobaczyliby jak świnia niebo) i pogrzebanie klubu z ponad stuletnią historią.

Ostatecznie KS Warta dogadał się między sobą i z Fajraszewskim, Pyżalska zobowiązała się do rezygnacji z funkcji prezesa KS (co było warunkiem niezbędnym do zbycia akcji Warta S.A.) i czekano już tylko na podpisy pod gotowymi umowami. Pyżalska pogratulowała nowemu właścicielowi, mówiła o osiągniętym porozumieniu, ale de facto nic oficjalnie nie zostało przyklepane.

W środę wieczorem też.

W czwartek również.

Reklama

A w piątek piłkarze zebrali się w budynku klubowym i czekali na to, co się wydarzy. W sobotę mieli grać przecież z GKS-em Tychy na wyjeździe, ale po miesiącach wodzenia ich za nos uznali, że nigdzie nie pojadą dopóki Pyżalska nie podpisze wszystkich niezbędnych papierów, które ostatecznie potwierdzą, że klub nie należy już do niej.

Zawodnicy wyszli na trening (choć o 13:00 mieli ruszyć do Tychów) i czekali na spotkanie zarządu KS Warta, który miał rozpocząć się o 16:30. Pyżalska do klubu dotarła, ale zamiast do sali, gdzie obradował zarząd, poszła do szatni piłkarzy i wraz z mężem Jakubem rozmawiała tam z drużyną przez ponad godzinę. Trwała jakaś dziwna gierka, przerzucanie odpowiedzialności z jednej strony na drugą, a Pyżalska chciała, by… decyzję o jej odejściu podjęła drużyna. Brzmiało to absurdalnie. Wreszcie dotychczasowa właścicielka Warta S.A. i prezes zarządu KS Warta podjęła decyzję o rezygnacji z obu tych funkcji.

Właścicielem pierwszoligowej Warty został Bartłomiej Farjaszewski (o nim też pisaliśmy TUTAJ), obowiązki prezesa KS Warta będzie pełnił Tomasz Kaczor (kajakarz, olimpijczyk z Rio i Londynu, do tej pory przedstawiciel sekcji kajakarstwa w KS Warta), a Pyżalska została członkiem zarządu stowarzyszenia KS Warta oraz wiceprezesem zarządu.

Koniec „Zielonej Rewolucji” w Warcie, koniec ery Pyżalskich i początek… nawet nie wiemy czego, bo Farjaszewski nie rozmawiał z mediami po przejęciu klubu. Może teraz – gdy ma już wszystkie papiery w rękach i na każdym kwicie widnieje podpis Pyżalskiej – będzie chętniej opowiadał o swoich motywach, wizji i zapleczu finansowym.

A co do kwestii sportowych – mecz Warty w Tychach nie jest zagrożony, zespół Petra Nemca wyjdzie na boisko.

fot. Newspix.pl

Reklama

Najnowsze

Komentarze

13 komentarzy

Loading...