Czy istnieją rozgrywki, która mogłaby przebić Ekstraklasę w stężeniu absurdu? Prawie na pewno nie. Ale Puchar Peru przynajmniej podjął rękawicę.
O co chodzi? O mecz między jak zawsze popularnym Unionem Kimbiri ze słynnym na cały świat Sportem Huanta. Nie udawajcie, że nie znacie – przecież dobrze wiemy, że macie plakaty obu drużyn nad łóżkiem. W 25. minucie gry tego szlagieru nad szlagiery doszło do wydarzenia, które pasowałoby do ligi, w której na boisko wbiega golas, względnie organizowana jest w trakcie meczu zaimprowizowana cavaliada.
To właśnie wtedy na boisku pojawiła się policja. Nie zaplątała się tam jednak ze względu na wyczyny kibiców, względnie przez pomylenie drogi do toalety. Jej celem był José Arcadio Morales Cesar Augusto Vasquez Montlava, czyli piłkarz Unionu.
Co prawda uważamy, że owszem, w skrajnych przypadkach, przy skandalicznie żenującym występie, policja powinna zgarniać petenta. Ale, po pierwsze, w Polsce brakłoby cel, po drugie, Contreras nie został zawinięty z tej przyczyny.
Został oskarżony o to, że nie jest Cesarem Augusto Vasquezem Montlavę, tylko się pod niego podszywa od ponad dwóch lat, a naprawdę nazywa się Jose Antony Larrain Contreras. Nie wiemy czy senor Montlava grał w lepszym klubie, miał lepszy PESEL, ale sprawa niekoniecznie musiała dotyczyć casusu z gatunku Sorina Oproiescu.
Contreras nie przyznawał się do winy, ale trafił na posterunek. Wtedy zaczęła się inna komedia. No bo co zrobić z takim zawodnikiem? Może i jest czemuś tam winny, ale nie są to przewiny boiskowe. Można zrobić zmianę? Czy nie można? Trenerzy zaczęli się o to kłócić. Nie doszli do porozumienia, mecz został przerwany, a ostatecznie zweryfikowany jako walkower dla Huanty. Rażąca niesprawiedliwość.
Niezła próba, koledzy z Peru, ale to jeszcze nie to. Trochę wam brakuje.
