Reklama

Memoriał na miarę naszych możliwości

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

22 sierpnia 2018, 22:20 • 4 min czytania 8 komentarzy

Rozpoczęli – o 16:30 – oszczepnicy i oszczepniczki z Andreasem Hofmannem i Marcinem Krukowskim w stawce. Zakończyli – niemal cztery godziny później – młociarze i młociarki z Wojciechem Nowickim, Pawłem Fajdkiem czy Joanną Fiodorow. W międzyczasie przez Stadion Śląski w Chorzowie przewinęły się dziesiątki medalistów mistrzostw świata, Europy i igrzysk olimpijskich. Prawdziwa plejada gwiazd.

Memoriał na miarę naszych możliwości

Na bieżni pojawili się dziś m.in. Ronnie Baker, czyli tegoroczna światowa jedynka na 100 metrów, i Caster Semenya, rządząca w kobiecych biegach na średnim dystansie. W konkursie skoku o tyczce rywalizowali Piotr Lisek, Paweł Wojciechowski i Renaud Lavillenie, a dyskiem rzucali Piotr Małachowski, Robert Harting, i Andrius Gudžius. To plejada gwiazd godna mityngu Diamentowej Ligi.

Zresztą śmiało moglibyśmy napisać, że wszystko było tu godne właśnie takich zawodów. Wyniki osiągane przez zawodników, choćby Bakera, który poprawił swój najlepszy rezultat z tego sezonu. Stadion gotowy na organizację największych lekkoatletycznych imprez, na czele z mistrzostwami Europy, o których w Chorzowie już się myśli. I wreszcie publiczność – zmagania lekkoatletów w szczytowym momencie na żywo oglądało ponad 40000 osób!

Żeby ustawić to w odpowiednim kontekście: na mecze Śląska Wrocław (stadion o pojemności 45 105 miejsc) w poprzednim sezonie przychodziło średnio niespełna 11 tysięcy widzów. Oczywiście, bilety na memoriał były darmowe, ale dzisiejsza frekwencja pokazuje, że moda na lekką atletykę trwa. I bardzo dobrze.

Reklama

Właściwie w całej tej imprezie zabrakło jednej osoby – Anity Włodarczyk. Nie da się pominąć tego tematu. Bo jeśli zawodniczka, która po niemal każdym swoim starcie mówi, ile zawdzięcza Kamili Skolimowskiej i jak ważna była to dla niej osoba, nie przyjeżdża na zawody organizowane ku jej pamięci przez to, że miesiąc wcześniej Konrad Bukowiecki wygłupił się na Instagramie, to… coś tu nie gra, pani Anito. I nie zmieni tego napisanie na Twitterze, że „Podjęcie takiej decyzji było dla mnie bardzo trudne. Kamila zostanie w moim sercu. Żadne formy nacisku, perswazji, a nawet prób szantażu nie będą miały wpływu na zmianę mojej decyzji”. Liczą się czyny, nie słowa. A te sugerują, że najważniejsze nie jest uczczenie pamięci swojej przyjaciółki i wielkiej mistrzyni, a własne ego.

Na szczęście ze startu nie zrezygnowały inne młociarki, które na koniec dnia zgotowały nam prawdziwe show, zakończone zwycięstwem Joanny Fiodorow. W rywalizacji młociarzy na najwyższym stopniu podium stanął za to Paweł Fajdek. Wcześniej po wygrane sięgali też Ewa Swoboda (najlepszy wynik, jaki osiągnęła w ciagu ostatnich dwóch lat!), Marcin Lewandowski (na 800 metrów!), Piotr Lisek i Michał Haratyk.

Znakomicie zaprezentowała się też Justyna Święty-Ersetic, nasza dwukrotna złota medalistka mistrzostw Europy. Na metę wbiegła co prawda druga, ale przed nią była tylko Caster Semenya, która – umówmy się – biega w innej lidze, a zapewne mogłaby (powinna?) startować w innych kategoriach. Wszystkich Polaków, którzy zmieścili się w pierwszych trójkach nie wypiszemy. Nie starczyłoby miejsca. Ich wyniki – osiągnięte już po imprezie docelowej i wśród znakomitych rywali – mówią nam jednak, że jest w tych ludziach ogromna moc. Musimy dodawać, że się z tego cieszymy?

Co do samego memoriału – kilka dni temu oglądaliśmy zawody Diamentowej Ligi w Birmingham i napiszemy wprost: organizacja, publika, stadion i oprawa chorzowskiej imprezy były dużo lepsze od tego, co zobaczyliśmy w Anglii. To, że ta wszystko było tu na światowym poziomie potwierdzali też sami sportowcy – choćby Marcin Lewandowski, który powiedział, że na tym stadionie i przed polskimi kibicami biegało mu się po prostu świetnie. Zresztą wynik – 1:44,99 – najlepiej o tym świadczy. Jeszcze przed rozpoczęciem memoriału obiekt komplementowali też bardzo m.in. Ronnie Baker czy Caster Semenya, która „nie mogła się doczekać startu na nim”.

Reklama

Biorąc pod uwagę, gdzie dziewięć lat temu rozpoczynał się memoriał – na małym, lekkoatletycznym stadionie należącym do warszawskiej Skry, a patrząc na to, gdzie jest teraz, możemy napisać tylko: Polak potrafi! Ta impreza to już nasza duma. Podobnie jak lekkoatleci, którzy w niej wystartowali. Zresztą nie tylko pełnosprawni, bo przed chorzowską publicznością zaprezentowali się też paralekkoatleci. Ci, którzy nie pojechali na mistrzostwa Europy do Berlina. I zebrali zasłużone brawa.

Na koniec przypominamy jeszcze, że przed nami finały Diamentowej Ligi, rozgrywane 30 i 31 sierpnia. Tam powalczy co najmniej siedmioro naszych sportowców. Warto ich wspierać, choćby sprzed telewizora, bo odwdzięczają się wynikami. Kamila Skolimowska byłaby dumna.

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

8 komentarzy

Loading...