Żaden człowiek z protezami nie pokonał dystansu 400 metrów szybciej niż Blake Leeper. Mimo skomplikowanego życiorysu sam zainteresowany wciąż marzy o startach z pełnosprawnymi zawodnikami. Próbkę swoich nieprzeciętnych możliwości dał w czerwcu podczas mityngu w Pradze, gdzie w pokonanym polu zostawił między innymi trzykrotnego halowego mistrza świata na tym dystansie – Pavla Maslaka.
Na świat przyszedł z nogami, które kończyły się na wysokości kolan. Protezy zaczął nosić jeszcze przed pierwszymi urodzinami. Od samego początku rodzice próbowali różnych wynalazków, by zapewnić synowi tak typowe życie, jak to tylko możliwe. Technologia nie stała wtedy jednak na tak wysokim poziomie, jak dzisiaj. Jedna historia z dzieciństwa Leepera mówi właściwie wszystko o jego zmaganiach z codziennością.
Wyobraźcie sobie tylko – macie 6 lat i dzięki nowym protezom wreszcie możecie pomóc szkolnej drużynie. Tee-ball to coś pomiędzy baseballem i softballem – dyscyplina stworzona specjalnie dla najmłodszych. Na trybunach dopingują was rodzice. Właśnie zbliża się decydujący moment gry. Młody Blake odbija piłkę i biegnie wykonać „home run”. Pomiędzy drugą a trzecią bazą dzieje się jednak coś niewytłumaczalnego – jedna z protez po prostu sama z siebie odpada. Wymarzona chwila nigdy nie nadchodzi – doping momentalnie cichnie, a wszystko kończy się jednym wielkim rozczarowaniem.
„Tamten moment zostanie ze mną do końca życia. Cały czas doskonale to wszystko pamiętam – siedziałem ze zwieszoną głową trzymając protezę, która właśnie odpadła mi na oczach wszystkich. Miałem poczucie, że zawiodłem. Rodzice, koledzy z zespołu – oni naprawdę na mnie liczyli. Dlaczego ja? Dlaczego to mnie coś takiego spotkało? Patrzyłem wokół i wszyscy mieli nogi, tylko nie ja. Miałem poczucie strasznej niesprawiedliwości” – wspominał Leeper po latach.
Doświadczenie z dzieciństwa tylko go zahartowało – głównie dzięki wsparciu rodziny. Radykalnie zmienił podejście – zamiast „dlaczego ja?” zaczął pytać „dlaczego nie ja?”. Wszyscy wokół popychali Blake’a w kierunku nowych wyzwań, ale nie zapominali też o edukacji. Próbował sił w różnych dyscyplinach – do aktywności sportowej zachęcał go ojciec, który sprawdzał się w roli trenera młodzieży. Pierwsze protezy biegowe dostał w wieku 17 lat. Od razu poczuł, że odkrył swoje powołanie. Na bieżni czuł się wolny i szybko zaczął dokonywać zauważalnych postępów.
W 2012 roku poleciał na igrzyska olimpijskie do Londynu. Rywalizował w kategorii T44 – skupiającej osoby po amputacjach lub z częściowym brakiem kończyn. Do domu wrócił ze srebrem na 400 metrów i brązem na 200. W obu startach przegrywał z budzącym coraz większe zainteresowanie Oscarem Pistoriusem. Rywal tuż przed imprezą rywalizował z pełnosprawnymi atletami – udało mu się dotrzeć do półfinału. Podczas igrzysk paraolimpijskich pobił za to rekord świata na 200 metrów i zdecydowanie wygrał rywalizację na dystansie dwukrotnie dłuższym.
„To dzięki niemu zainteresowałem się biegami. Miałem jego plakat w moim pokoju zanim zacząłem poważnie myśleć o sporcie. Przykład Pistoriusa pokazał mi, że warto podążać za marzeniami” – komentował po latach Leeper. Wielkiej rywalizacji między nimi nie było – biegacz z RPA na początku 2013 roku został oskarżony o morderstwo partnerki, a potem skazany za zabójstwo. Obecnie wciąż przebywa w więzieniu i kariery sportowej raczej już nie wznowi.
Sprint w stronę kieliszka
Leeper zmagał się jednak ze swoimi demonami. Pod nieobecność największego rywala początkowo błyszczał – w 2013 roku z mistrzostw świata przywiózł pięć medali. Z miesiąca na miesiąc w teorii wszystko wyglądało coraz lepiej, jednak tak naprawdę świat biegacza właśnie stopniowo się walił. Trenował nadal z wielką pasją, ale po wszystkim coraz częściej szukał ukojenia w alkoholu.
„Gdy w moim życiu działo się coś dobrego – piłem. Gdy wydarzyło się coś złego – też piłem. Zgadnijcie co robiłem, gdy było mi nudno? Również piłem. Zatraciłem w tym wszystkim własną tożsamość. Codziennie trenowałem, a po wszystkim – bez względu na to jak bardzo byłem zmęczony – chodziłem się napić. Następnego dnia wstałem, chodziłem trenować i rzygałem. To był jeden wielki niekończący się cykl, który prowadził do autodestrukcji” – opowiadał Amerykanin.
To właśnie alkohol (pierwszą karę za niesportowe prowadzenie się dostał już w 2011 roku) doprowadził go do innej używki – kokainy. W 2015 roku o sprawie dowiedział się cały świat, bo Leeper zawalił test antydopingowy, a do wszystkiego doszło podczas krajowych mistrzostw. Śledztwo wykazało, że biegacz nie sięgał po narkotyki, by poprawić swoje rezultaty, ale w tak zwanych celach rekreacyjnych. Mimo wszystko za złamanie przepisów potraktowano go z pełną surowością – został zawieszony na dwa lata, co zamykało mu drogę na kolejne igrzyska.
Pojawił się jednak promyk nadziei. Amerykańska Agencja Antydopingowa (USADA) uznała argumenty zawodnika i skróciła mu karę do roku. W myśl tych ustaleń teoretycznie mógł wystąpić na igrzyskach paraolimpijskich w Rio, jednak wtedy pojawił się problem innej natury. Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski (IPC) po prostu nie uznał ugody z USADĄ i domagał się wypełnienia kary w pełnym wymiarze. Walka z czasem trwała – Leeper odwołał się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu, jednak jego argumenty nie znalazły uznania. Stwierdzono, że działacze IPC mieli pełne prawo do takiego podejścia.
„To jasne dla każdego, kto zna mają historię – w tej sprawie zdecydowała polityka. Nie zamierzam jednak dawać nikomu satysfakcji związanej z kierowaniem moim życiem. Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski skupił się na tym żeby publicznie napinać muskuły. Chyba po prostu nie chcą, by najlepsi i najszybsi wystartowali w Rio” – komentował rozczarowany Amerykanin.
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło – i Blake Leeper wie o tym jak nikt inny. Czas zawieszenia wykorzystał na gruntowne przemyślenie swojego życia. Publicznie wyspowiadał się ze złych życiowych decyzji i zapowiedział powrót w najlepszej wersji z możliwych. Paradoksalnie w końcowym rozrachunku dużo na tej sprawie zyskał – jego historia odbiła się szerokim echem, dzięki czemu stał się szerzej rozpoznawalny.
„Byłem w depresji i znalazłem się na dnie. Musiałem podjąć decyzję – albo stanę twarzą w twarz z moim problemem i go pokonam, albo on pokona mnie. Odebrano mi sport – jedyną rzecz, którą kochałem i która nadawała mojemu życiu sens” – tłumaczył, a ludzie coraz powszechniej mu wierzyli.
Protezy do poprawki?
Po odbyciu kary wrócił w 2017 roku. Niemal z marszu wziął udział w lekkoatletycznych mistrzostwach USA z pełnosprawnymi sportowcami – coś takiego wydarzyło się po raz pierwszy w historii. Pozycja w czołowej szóstce dałoby Leeperowi miejsce w amerykańskiej reprezentacji podczas najważniejszych imprez kolejnego sezonu, ale odpadł w półfinale. Mimo to nie traci wiary – wciąż celuje w „podwójny” występ podczas igrzysk i paraigrzysk w 2020 roku.
Głośniej wokół biegacza z przeszłością zrobiło się w czerwcu. W Pradze wziął udział w Memoriale Josefa Odlozila, jednak faworytem gospodarzy był Pavel Maslak – trzykrotny złoty medalista mistrzostw świata na hali oraz dwukrotny medalista mistrzostw Europy już na stadionie. Amerykanin po starcie biegu został z tyłu i rozkręcał się naprawdę długo, ale gdy już wskoczył na najwyższe obroty, to rywale byli bezradni. Ostatecznie wygrał ze znakomitym czasem 44.42 – drugi Maslak wpadł na metę z wynikiem 45.73.
Na światowych listach taki rezultat dałby Leeperowi jedenaste miejsce w tym roku (stan na 16 sierpnia – przyp. red.). Byłby też jego rekordem życiowym i najszybszym czasem na 400 metrów wśród parasportowców, ale tu pojawiają się schody – wynik Amerykanina nie jest traktowany w tych kategoriach, bo używał… nieregulaminowych protez. Przepisy zmieniły się w styczniu 2018 roku – od teraz zawodników obowiązuje limit wielkości mechanicznych kończyn.
„Z tego co nam wiadomo, to Blake jeszcze nie może być klasyfikowany zgodnie z najnowszymi wytycznymi. Biega korzystając z protez, które w myśl najnowszych przepisów nie są już regulaminowe. W większości przypadków nowy zapis sprowadza się do tego, że protezy muszą zostać skrócone” – przyznał rzecznik Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego (IPC) komentując świetny wynik z Pragi.
Mechanizm pozwalający biegać jest także problemem w kontekście ewentualnych występów z pełnosprawnymi sportowcami. Przepis Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) mówi jasno – wszelka mechaniczna pomoc jest dopuszczalna tylko jeśli zawodnik udowodni, że korzystanie z danego urządzenia nie zwiększa w nieuczciwy sposób jego szans względem pozostałych startujących. Pistorius swoich racji dochodził przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu, który ostatecznie uznał jego argumenty i pozwolił na start na igrzyskach w 2012 roku.
Cztery lata później tyle szczęścia nie miał niemiecki skoczek w dal – Markus Rehm. Jego wyjazd na igrzyska ostatecznie zablokował IAAF, ale nikt nie miał pretensji – po prostu zawodnik nie zdołał ponad wszelką wątpliwość udowodnić, że proteza nie daje mu nieuczciwej przewagi na innymi startującymi. Sprawa była trudna i wielowątkowa, a potencjalna burza łatwa do przewidzenia – rekord życiowy Rehma dałby mu złoto igrzysk w 2012 roku. Argumentów świadczących na korzyść skoczka zabrakło, ale obiecywano dalsze mediacje, które mogą otworzyć mu furtkę do występu w 2020 roku.
Jak będzie w przypadku Leepera? Warto o tym pomyśleć zawczasu. Zawodnik wciąż robi postępy, a jego rekord życiowy z tego roku dałby mu wyjazd na każde z ostatnich czterech igrzysk, gdzie mógłby wystąpić solo oraz w sztafecie 4×400 metrów. Występ w Pradze nie był jednorazowym wyskokiem – wcześniej bardzo dobrze spisał się także podczas mityngu na Bermudach. Nawet niewprawiony widz jest jednak w stanie zauważyć, że Amerykanin biega dziś zupełnie inaczej niż jeszcze w 2012 roku. Teraz czeka go długa droga – najpierw musi do swoich protez przekonać Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski, a potem dowieść, że nie zapewniają mu nieuczciwej przewagi w rywalizacji z pełnosprawnymi sportowcami. Nie sposób na razie przewidzieć, z kim i na jakich zasadach Blake Leeper będzie walczył podczas igrzysk olimpijskich w 2020 roku, ale chyba najbardziej pocieszające w jego historii jest to, że najważniejsze zwycięstwo zdążył już odnieść poza bieżnią.
KACPER BARTOSIAK