Kiedy Fedor Cernych odchodził do Dynama Moskwa, wydawało się, że „Jaga” szybko znalazła dla niego godnego następcę. Dejan Lazarević przychodził na Podlasie z ciekawym CV, dość powiedzieć, że swego czasu uchodził w Słowenii za talent czystej wody. Co prawda potem odbił się od Genoi, kilka miesięcy pozostawał bez klubu, ale przecież 20 występów w reprezentacji, jak i 34 mecze i 2 gole w Serie A nie wzięły się z niczego. Dodatkowo nie przychodził do nas emeryt, lecz piłkarz, który powinien mieć jeszcze spore ambicje (27 lat). Niestety, oczekiwania swoje, a rzeczywistość swoje. Słoweniec nie przebił się do składu i najprawdopodobniej niedługo opuścił Białystok.
Przygoda Dejana Lazarevica z Jagiellonią,właściwie dobiegła końca.Skrzydłowy nie pojechał z drużyną na mecz z Zagłębiem, otrzymał informację, że może szukać klubu,że jego aktywność w Jadze sprowadzi się do treningów.Tylko drobiazg – żaden klub go nie chce, a jeszcze rok umowy…
— Piotr Wołosik (@PiotrWolosik) August 13, 2018
Tym sposobem jeden z najciekawiej zapowiadających się zimowych transferów w Ekstraklasie okazał się wielkim niewypałem. Lazarević w ciągu półrocznego pobytu w Polsce rozegrał zaledwie osiem spotkań, w których nastukał tylko 146 minut. Dorobek mizerny, tym bardziej że w końcówce poprzedniego sezonu kompletnie wypadł z obiegu. A przecież wydawało się, że może mieć trochę problemów na początku – pół roku bez gry musiało zrobić swoje – ale potem powoli będzie dochodził do formy. Jednak to na wstępie grał trochę więcej, dość regularnie wchodził z ławki, choć i tak szału nie było, a później kompletnie wyhamował.
Znamienne, że Ireneusz Mamrot nie decydował się na danie mu poważniejszej szansy nawet w obliczu kryzysu. Ba, wtedy jeszcze mniej korzystał z jego usług. Niby po trzech porażkach z rzędu wreszcie wyszedł w pierwszym składzie kosztem Arvydasa Novikovasa, ale był zdecydowanie najsłabszym zawodnikiem na boisku w Kielcach. Nic dziwnego, że trener wpuszczał go przede wszystkim wtedy, kiedy wynik był już rozstrzygnięty.
Na początku mogło się wydawać, że nie jest jeszcze fizycznie przygotowany na dłuższe granie. Po całej rundzie możemy jednak sądzić, że po prostu nie był w stanie wygrać rywalizacji. Wiadomo, wszedł do dobrze funkcjonującej maszyny – zarówno na boisku, jak i poza nim – ale nie oszukujmy się: gdyby zasłużył na grę, to po prostu by grał. Mecz z Koroną go jednak zweryfikował.
Lazarević został skreślony, w Jagiellonii nie ma dla niego miejsca. Problemem klubu jest jednak to, że zimą podpisał z nim kontrakt na półtora roku z opcją przedłużenia, co sprawia, że jeżeli Dejan się uprze, to jeszcze jakiś czas pozostanie na garnuszku obecnego pracodawcy. Wszystko zależy teraz od decyzji zawodnika i tego, czy jakiekolwiek kluby będą na niego chętne.
Fot. FotoPyk