Reklama

Kurzawa w Amiens. Wygląda to na mądry wybór

redakcja

Autor:redakcja

06 sierpnia 2018, 22:32 • 5 min czytania 33 komentarzy

Rafał Kurzawa wreszcie ma nowy klub. Bardzo długo to trwało, mogło się wydawać, że przyszłość piłkarza wyjaśni się raczej 6 lipca niż 6 sierpnia, ale koniec końców wydaje się, że reprezentant Polski dokonał rozsądnego wyboru. Postawił na Amiens, gdzie zakotwiczy na trzy najbliższe sezony.

Kurzawa w Amiens. Wygląda to na mądry wybór

Zacznijmy jednak od początku. Dlaczego Kurzawa tak długo pozostawał bez klubu? W audycji “Weszłopolscy” na antenie Weszło FM szczegółowo wytłumaczył to jego menadżer, Daniel Weber z agencji INNfootball. – Mogliśmy podpisać kontrakt z kilkoma klubami już w marcu lub kwietniu, bo oferty leżały na stole. Im bliżej było jednak końca ligi, tym bardziej nastawialiśmy się na przeczekanie i występ na mistrzostwach świata, który mógłby otworzyć nam nowe rynki. Do tego doszły jeszcze dwa względy. Rafał po mistrzostwach świata miał zaplanowany zabieg usunięcia żylaka na łydce, który powodował ból. Kosmetyczna sprawa, ale przesunęła się w czasie przez wyjazd lekarza na sympozjum zagraniczne. Po tym zabiegu Rafał tak naprawdę nie był gotowy, żeby przejść badania medycznie. I druga kwestia – siedem dni temu urodziło mu się drugie dziecko i Rafał chciał pobyć trochę dłużej z rodziną.

Jakie konkretnie oferty czekały na byłego już piłkarza Górnika Zabrze? Raz jeszcze oddajmy głos Weberowi. – Mieliśmy 4-5 konkretnych ofert z Turcji. Najbliżej było nam do Fenerbahce, ale po wyborach nowego prezydenta temat upadł. Na ten klub byliśmy zdecydowani i gdyby został tam stary zarząd, to Rafał trafiłby do Turcji jeszcze przed mistrzostwami świata. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku Anderlechtu, gdzie zmienił się właściciel. Ludzie, którzy wcześniej decydowali tam o transferach chcieli Rafała, ale dla nowego właściciela temat nie był interesujący. Dużo ofert mieliśmy też po mistrzostwach świata. Gdybyśmy nastawiali się na pieniądze, to Rafał byłby dziś w Arabii Saudyjskiej, ale to nie jest moment, by patrzeć na nie wiadomo jaką kasę.

Ostatecznie padło więc na Amiens, czyli trzynastą drużynę ubiegłego sezonu francuskiej ekstraklasy. Jeszcze dwa lata temu klub ten rywalizował w trzeciej lidze, ale zanotował błyskawiczny postęp. Najpierw wszedł na drugi front, a później jako beniaminek rzutem na taśmę wywalczył historyczny awans do Ligue 1. W ostatniej kolejce Amiens wygrało z Reims 2:1 po golu w 95. minucie, co zapewniło drugie miejsce (przewaga nad szóstym Nimes wynosiła zaledwie dwa punkty!).

Reklama

W premierowym sezonie na najwyższym szczeblu Amiens bez większego stresu się utrzymało, choć początek wcale tego nie zapowiadał. Beniaminek po trzech kolejkach miał zero punktów i zero goli, ale efektownie przełamał się z Niceą (3:0) i już jakoś poszło. Finiszowanie z ośmioma punktami przewagi nad strefą spadkową można uznać za sukces.

“Les Licornes” rzadko grali efektownie, strzelili tylko 37 goli w 38 meczach (i tak pięć zespołów strzelało jeszcze mniej), co… zdaje się działać na korzyść Kurzawy. W takich ekipach najczęściej kluczowe są stałe fragmenty gry, a to pole do popisu dla Polaka. – Liga na pewno jest trudna, natomiast jest to też liga mistrzów świata i to powinno być docenione. Budując karierę Rafała, wybraliśmy na początek trochę słabszy klub, który daje mu gwarancję gry. Amiens zabiegało o Rafała co najmniej od półtora miesiąca. Byliśmy po kilku spotkaniach z prezesem oraz trenerem i widzieliśmy determinację w ich działaniach. Uznaliśmy, że to dobry moment, by wszystko zmienić i przenieść się do zachodniej ligi. Najbardziej rozpatrywaliśmy kierunek włoski oraz francuski. Oferta Amiens była najbardziej konkretna, a projekt sportowy przede wszystkim daje nam widoki na to, żeby Rafał grał – mówi Weber.

Amiens to dobry wybór chociażby dlatego, że w tym klubie można się wypromować. W ubiegłym sezonie grając na Stade de la Licorne odbudował się Gael Kakuta. Byłego skrzydłowego Chelsea, Lazio czy Sevilli wypożyczono od Chińczyków, strzelił sześć goli, dołożył tyle samo asyst i zapracował sobie na transfer do Rayo Vallecano, które powróciło do Primera Division. Hebei China Fortune zarobiło 3 mln euro. Z kolei za 8 baniek do Lyonu wrócił 21-letni pomocnik Tanguy Ndombele, co jest rekordem sprzedażowym nowego klubu Kurzawy. Piszemy “wrócił”, bo Ndombele rok wcześniej wzięto stamtąd za kwotę cztery razy mniejszą. Dobry biznes.

Obecnie jedynym najbardziej znanym zawodnikiem Amiens jest doświadczony obrońca Mathieu Bodmer, swego czasu z powodzeniem grający w Lille, Lyonie i PSG. Pozostałych nazwisk macie prawo nie kojarzyć, jeżeli nie jesteście zagłębieni w ligę francuską.

Pieczę nad tym wszystkim sprawuje trener Christophe Pelissier, pracujący w klubie od grudnia 2014 roku. Łatwo więc skojarzyć, że to on wywalczył jeden i drugi awans.

Reklama
Trener Christophe Pelissier. Fot. newspix

Kurzawa po doświadczeniach w Zabrzu nie będzie przytłoczony atmosferą podczas domowych meczów. Stade de la Licorne ma 12 tys. pojemności, a najczęściej stawia się na nim 8-9 tys. kibiców. Przy atrakcyjniejszych rywalach zdarzał się jednak nadkomplet publiczności.

Swoją drogą, czy tylko dla nas to zadaszenie jest dziwne?

Fot. Wikipedia/Julien Bertrand

Wydaje się zatem, że nasz rodak wybrał optymalnie. Trafia do jednej z najsilniejszych lig w Europie, ale do klubu bez gwiazd, w którym będzie miał realne szanse na grę i gdzie się o niego starano przez dłuższy czas. Do tego w Amiens nie ma zbyt dużej presji, nie jest to też klub zbyt medialny, co w przypadku małomównego i unikającego dziennikarzy Kurzawy powinno mieć spore znaczenie. Weber przekonuje jednak, że w tej kwestii wszystko powinno być w porządku. – Rafał widzi, że kadra zarządzają i sztab trenerski na niego czekali i wiedzą, kto do nich przyjechał oraz po co przyjechał. Amiens to ogólnie fajne miasto, z ludźmi na poziomie. Z Rafała zeszło już ciśnienie, bo zdaje sobie sprawę, że to dla niego dobre posunięcie.

Polak w poniedziałek został już przedstawiony kibicom.

Nie ma się co czarować: podopiecznych Pelissiera znów czeka walka o utrzymanie. Może być ona trudniejsza niż w debiutanckim sezonie. W takim towarzystwie jednak łatwiej zabłysnąć komuś, kto mocno się wyróżnia w jakimś elemencie, a założenie jest takie, że Amiens to nie szczyt możliwości Kurzawy. Na dobry początek za granicą to idealne miejsce, ale potem przyjdzie czas, żeby pomyśleć o czymś więcej. Taki przynajmniej jest plan. Jeśli reprezentantowi biało-czerwonych uda się zaaklimatyzować, ma on szanse powodzenia.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

33 komentarzy

Loading...