Jak na trenera wciąż jest młody, bo ledwo co skończył 46 lat, a – jak pamiętamy chociażby po Łukaszu Surmie – z czwórką z przodu można jeszcze prowadzić karierę zawodniczą. Pochodzący z kraju wicemistrzów świata, w którym trenerzy są znacznie bardziej cenieni niż na przykład w Polsce. Porozumiewa się po angielsku. No i bardzo efektownie rozpoczął pracę z seniorami (męskimi), z którymi wykręcił kapitalny wynik punktowy oraz osiągnął bardzo wymierne sukcesy. A teraz jest do wzięcia. Który następny klub nabierze się na Deana Klafuricia?
Przed menedżerami chorwackiego “trenera” nie lada wyzwanie, ale też z całą pewnością mają na czym pracować. Mają trochę makaronu, który mogą ponawijać na uszy tym naiwniejszym prezesom czy właścicielom klubów. Ludziom jak, nie przymierzając, poprzedni pracodawca Klafuricia, Dariusz Mioduski. Oto argumenty, jakimi będzie można teraz próbować sprzedać Chorwata:
– Kapitalnie rozpoczął samodzielną karierę w HNK Goricy. Na początku sezonu 2017/18 co prawda uległ rezerwom Dinama Zagrzeb, ale wiadomo jaki jest to klub i jak szerokie ma wpływy. Nie jest przecież powiedziane, że wszystko tam było przeprowadzone do końca uczciwie. Potem jednak Klaf wygrał cztery mecze ligowe i jeden pucharowy. Wypadł na tyle błyskotliwie, że Romeo Jozak postanowił wyciągnąć go z II ligi chorwackiej na drugie po Bogu po sobie miejsce w najlepszym polskim klubie. Co jednak istotniejsze, Klafurić pozostawił drużynę Goricy na 2. miejscu w tabeli ze średnią 2,4 punktu na mecz. Tak dobrze przygotował zespół, że ten finalnie wywalczył awans do chorwackiej ekstraklasy, ale już nie z tak imponującą średnią, bo tylko z 1,9 punktu na mecz. Innymi słowy, Klaf dołożył swoje do awansu, a ten sukces z całą pewnością idzie też na jego konto. Wpis do CV: Awans do chorwackiej ekstraklasy.
– Bardzo szybko awansował na pierwszego trenera Legii Warszawa. Ledwie siedem miesięcy po podpisaniu kontraktu z mistrzem Polski został głową sztabu szkoleniowego. I totalnie odmienił grę Wojskowych. Pod jego wodzą legioniści zdystansowali rywali zarówno w lidze, jak i rozgrywkach Pucharu Polski. W kolejnym sezonie także częściej wygrywał niż przegrywał, ale po spisku sędziowskim (dwie czerwone kartki w meczu rewanżowym!) odpadł z mistrzem Słowacji z eliminacji Ligi Mistrzów. Ekscentryczny właściciel warszawian, który zwykł wymieniać trenerów jak rękawiczki (Legię prowadziło czterech szkoleniowców w przeciągu roku!) dosyć pochopnie podziękował mu za współpracę, co jednak nie zmienia faktu, że cały epizod w Legii jest dla Klafuricia na duży plus. Wpis do CV: mistrzostwo i Puchar Polski.
– Zarówno w Goricy jak i w Legii jego drużyny notowały bardzo dobre wyniki. Łączny bilans Klafuricia w seniorskiej piłce to bowiem 21 meczów i aż 16 zwycięstw. Innymi słowy, Klaf wygrał 76 procent wszystkich swoich spotkań. W Goricy legitymował się bilansem 5-0-1, a w Legii 11-1-3. Łącznie jego drużyny wbiły przeciwnikom aż 40 goli i średnio zdobywały aż 2,33 punktu na mecz. Wpis do CV: 76 procent wygranych spotkań.
– Pamiętajmy też, że Klaf nie musi się spieszyć z podjęciem nowej pracy. Przeciwnie, ma zagwarantowane pieniądze od Legii, więc łatwo zgadywać, że kolejnego pracodawcę może znaleźć dopiero w następnym sezonie. A wtedy jego CV może się okazać jeszcze bardziej pękate. Jak wiemy, w naszych realiach Legia jest absolutnym potentatem i nie będzie żadnym zaskoczeniem, jeśli w sezonie 2018/19 także sięgnie po tytuł. A jeśli tak się stanie, Klafurić będzie miał na koncie kolejne mistrzostwo. No bo przecież – pomimo że przegrał z zawsze mocnym Zagłębiem – potrafił wygrać na bardzo ciężkim terenie w Kielcach. I kto wie, być może to właśnie te trzy punkty z Koroną (nie dzielimy punktów!) na koniec sezonu okażą się kluczowe przy walce o tytuł. Potencjalny wpis do CV: Kolejne mistrzostwo Polski.
Rzecz jasna przedstawiciele Klafuricia – oprócz zachwalania swojego człowieka – będą musieli także zdementować kilka zarzutów pod jego adresem. Jak już wspomnieliśmy, odpadnięcie z Trnavą można podciągnąć pod sędziowski skandal (zwłaszcza że w pierwszym meczu przy golu na 0:2 mógł być faul na Astizie), natomiast zwolnienie z Legii pod ekscentryczną działalność Józefa Wojciechowskiego bis, czyli Dariusza Mioduskiego. Na pewno trzeba będzie też przykleić portalowi Weszło łątkę niemerytorycznych hejterów, którzy – realizując osobistą niechęć – pisali mocno niepochlebne teksty na jego temat. A on pomimo to dawał sobie radę! Natomiast negatywnych tekstów na innych polskich portalach było na tyle mało, że właściwie nie będzie trzeba w ogóle się do nich odnosić.
Mamy więc względnie młodego trenerskiego internacjonała (poza Polską i Chorwacją pracował też w Arabii) na starcie błyskotliwej kariery. Człowieka, który potrafi zgrabnie lawirować pomiędzy systemami taktycznymi 3-5-2 i 4-4-2. Człowieka niezwykle efektywnego, który sporo już w trenerce wygrał, ale najlepsze dopiero przed nim. Słowem – gorący kąsek na rynku. Poza tym, skoro Besnik Hasi został właśnie szkoleniowcem arabskiego Al-Raed, a Romeo Jozak dyrektorem reprezentacji Kuwejtu, to dlaczego Klafurić miałby nie spaść na cztery łapy? Co więcej, jeżeli jego kariera zostanie dobrze poprowadzona przez menedżerów, na łatce młodego, zdolnego trenera odnoszącego sukcesy w Legii przebuja się w szeroko rozumianej branży przynajmniej przez dekadę.
Fot. FotoPyK