Reklama

Rado! To już minęło, ten klimat, ten luz

redakcja

Autor:redakcja

31 lipca 2018, 23:44 • 2 min czytania 18 komentarzy

Podobno punktem zwrotnym meczu Spartak Trnawa – Legia Warszawa była czerwona kartka dla Antolicia. No cóż, nie jesteśmy przekonani, bo przecież mistrz Polski w dziesiątkę grał od pierwszej minuty, wystawiając z nieznanych przyczyn Radovicia.

Rado! To już minęło, ten klimat, ten luz

Miroslav Radović legendą Legii Warszawa jest i basta. Choćby od najbliższej kolejki ładował po samobóju dupą, i tak ma miejsce w galerii sław. To zasłużony piłkarz, który wiele może przekazać nowym graczom, choćby nauczyć ich czego wymaga się od gry w tym klubie.

Ale na boisku nauczyć może już głównie obrońców jak łatwo dać sobie odebrać piłkę.

Słuchajcie, ten serial i tak trwał nad wyraz długo. Gdy Radović wracał z Chin, wątpiono w sens transferu. Nie grał tam, głównie zmagał się z kontuzjami, w praktyce wracał z podkulonym ogonem. Mówiono nawet, że – o zgrozo, tak źle dziś się kojarzy ta funkcja – będzie człowiekiem od atmosfery, swoistym przedłużeniem sztabu szkoleniowego w szatni.

A zamiast tego Radović był jednym z najjaśniejszych punktów Legii w Lidze Mistrzów. Nawijał Królewskich na Bernabeu aż miło było popatrzeć. Walnie przyczynił się do trzeciego miejsca. W lidze w pewnym momencie szalał niesamowicie – grudzień 2016 to gol za golem, asysta za asystą.

Reklama

Wiosna to opaska kapitańska, wyhamowanie formy, cztery gole, ale jednak mistrzostwo Polski, po drodze do którego grał bardzo dużo. Można powiedzieć – miał pełne prawo świętować w pierwszym szeregu.

Ale w piłce nożnej wszystko zmienia się szybko. Nie można żyć wspomnieniami, sezon 16/17 to – w zasadzie – prehistoria, a następne były jedną wielką porażką. Tak naprawdę Radović ostatni raz dobrze grał u Jacka Magiery, a od tamtego czasu – delikatnie – sporo się pozmieniało. Zmagał się głownie z kontuzjami, a jak już strzelał, to tylko z karnych. Ostatni ligowy gol Rado to maj 2017 podczas 6:0 z Termaliką, czyli było nie było, dwa sezony temu.

Dzisiaj zagrał kosztem Carlitosa i jak na dłoni było widać, że decyzja ta po prostu osłabiła drużynę. Cafu, który za niego wszedł, względnie Carlitos, który mógł za niego wejść i później faktycznie pojawił się na boisku, należeli do najlepszych legionistów.

Radović był jednym wielkim spacerującym po malowanej murawie hamulcowym.

Starczy Rado. Jest na pewno wiele ról, w których możesz się Legii przydać. Ale wyprowadzanie drużyny na kierownicy w meczu o wszystko już do zakresu kompetencji zwyczajnie nie należy.

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
4
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Komentarze

18 komentarzy

Loading...