Komisja Ligi odzyskała twarz, na trzy miesiące zawieszając notorycznego boiskowego brutala, Sławomira Peszkę. Ale specjalista od opowiadania dowcipów przy grillu podczas zgrupowań reprezentacji, zwany z chorwacka Atmosferoviciem, to nie pierwszy ananas w historii futbolu, któremu zdarzyło się srogo narozrabiać i na długie miesiące pożegnać z boiskiem. Udało się z takich gagatków skomponować naprawdę mocną jedenastkę.
BRAMKA: MARK BOSNICH
Pierwszy (i z pewnością nie ostatni w tej nietypowej drużynie) przypadek zawieszenia za utarczki z kontrolą antydopingową. Australijski golkiper usiłował wszystkim wmówić, że wykryta w jego organizmie kokaina to efekt spisku. Porcję narkotyku ktoś miał mu dorzucić do drinka w nocnym klubie. Nie dano wiary tym tłumaczeniom. Chelsea natychmiast pozbyła się 31-letniego wówczas bramkarza, który musiał odpękać dziewięć miesięcy dyskwalifikacji.
I tak powinien być zadowolony – pierwotnie miał pożegnać się z futbolem na dwa lata. Tak czy owak, kariery już mu się nie udało uratować.
PRAWA OBRONA: MAURO TASSOTTI
Legendarny obrońca Milanu nabroił podczas mistrzostw świata w USA. Z premedytacją zdzielił łokciem Luisa Enrique, łamiąc mu nos. Arbiter prowadzący to spotkanie, Sandor Puhl, przeoczył całą scenę i nie ukarał zawodnika, choć należała się czerwona kartka, a cała sytuacja miała na dodatek miejsce we włoskiej szesnastce. Jednak Komisja Techniczna FIFA przyjrzała się powtórkom tego haniebnego incydentu. Na ich podstawie skazała włoskiego obrońcę na osiem meczów dyskwalifikacji w rozgrywkach międzynarodowych.
Dla doświadczonego Włocha oznaczało to koniec kariery w reprezentacji. Niezbyt zresztą bogatej. Natomiast sędzia Puhl w nagrodę za swój błąd poprowadził finał mundialu, również z udziałem Squadra Azzurra, choć rzecz jasna już bez Tassottiego.
ŚRODEK OBRONY: RIO FERDINAND
Za niestawienie się na kontroli antydopingowej, angielski obrońca został zawieszony na osiem długich miesięcy. Tłumaczył się później, że o testach zapomniał, bo pochłonęły go zakupy, a kiedy przybył do ośrodka z próbkami moczu w dłoni, pocałował już klamkę. Wyjaśnienie okazało się niezbyt przekonujące, a obrońcy Manchesteru United przepadła część sezonu 2003/2004 i mistrzostwa Europy w Portugalii.
ŚRODEK OBRONY: KOLO TOURE
Kolejny z pechowców, któremu nogę podstawili kontrolerzy niedozwolonych środków w organizmie. W 2011 roku wykryto u defensora Manchesteru City niedozwolone substancje. Według samego zawodnika – były to tabletki jego żony, wspierające proces odchudzania. Klasyczne tłumaczenie w tego typu okolicznościach. Skończyło się na półrocznym rozbracie z futbolem.
LEWA OBRONA: PATRICE EVRA
Dość świeża sprawa. Francuski weteran, występujący wówczas w barwach Olympique Marsylii, podczas jednego z meczów europejskich pucharów podszedł do kibiców własnej drużyny i okropnie się z nimi pożarł. Finał całej awantury był taki, że zasadził jednemu z adwersarzy kopa w ryj. Dostał czerwoną kartkę jeszcze przed rozpoczęciem meczu, co było precedensem w dziejach Ligi Europy.
Klub próbował i cnotę zachować, i rubelka nie stracić. Potępił kibiców za prowokacje, ale wobec Evry również nie było zmiłowania. Obrońcę wywalono z zespołu, a dodatkowo został do końca sezonu zawieszony w europejskich rozgrywkach.
ŚRODEK POMOCY: JOEY BARTON
Tutaj mamy do czynienia z seryjnym przestępcą. Został już zdyskwalifikowany na osiemnaście miesięcy (ostatecznie skrócono karę do czternastu) za bukmacherkę, kilka miesięcy kariery spędził w pierdlu, garując za napaści. Zawieszono go na cztery miesiące za pobicie kolegi z drużyny na trening. Nie mógł grać przez dwanaście meczów, gdy jednego przeciwnika potraktował łokciem, drugiego kopnął, a kolejnego spróbował znokautować ciosem z główki.
Pierwszą ofiarą tego ostatniego ataku był Carlos Tevez, drugą Sergio Aguero, trzecią Vincent Kompany. Tak, Joey Barton w barwach Queens Park Rangers wziął udział w w legendarnym meczu, kiedy Manchester City zapewnił sobie mistrzostwo Anglii w ostatnich sekundach spotkania.
Swoim występem napisał trochę mniej romantyczną historię.
Z Peszką na pewno by się doskonale dogadali.
ŚRODEK POMOCY: DIEGO MARADONA
Historia kłopotów narkotykowych tego jegomościa jest długa i – o czym przekonaliśmy się podczas mistrzostw świata w Rosji – trwa dalej w najlepsze. Maradona jest na prostej drodze, żeby zostać pierwszym ex-piłkarzem w historii, skazanym za stosowanie niedozwolonych środków podczas, nomen omen, dopingowania swojej ukochanej Argentyny.
Nieźle oberwał w 1991 roku – długo wymykał się kontrolerom, ale w końcu wpadł i został zawieszony na piętnaście miesięcy. Biorąc pod uwagę wydarzenia na mundialu w 1994 roku, kiedy kontrola wykryła w jego krwi aż pięć zakazanych substancji jednocześnie, wiele go to nie nauczyło.
LEWE SKRZYDŁO: SŁAWOMIR PESZKO
Tego pana przedstawiać dodatkowo nie trzeba. Trzy miesiące – optymalna dyskwalifikacja, biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z recydywistą.
PRAWE SKRZYDŁO: LUIS SUAREZ
Umownie tam przesuwamy najbardziej zgryźliwego zawodnika w dziejach futbolu. Luis Suarez z uwagi na swoją likantropię cierpiał już trzykrotnie. Cztery miesiące za atak na Giorgio Chelliniego podczas mundialu, dziesięć meczów za ukąszenie Branislava Ivanovicia, siedem za dziabnięcie Otmana Bakkala. Do tego jeszcze potężna, wyceniona na osiem meczów kara za kłótnię z Patricem Evrą, podszytą rasistowskimi odzywkami.
Choć akurat w przypadku tej ostatniej sprawy, wciąż są olbrzymie wątpliwości, czy Urugwajczyk rzeczywiście przewinił. Między oboma zawodnikami jest jeszcze trochę złej krwi, więc Atmosferović będzie musiał użyć wszelkich swoich magicznych zdolności, żeby utrzymać pozytywny klimat w zespole.
ŚRODEK ATAKU: JOAO PINTO
Portugalski napastnik do oglądania czerwonych kartek zawsze żywił wielką zapamiętałość. W ostatnim meczu mistrzostw świata w Korei i Japonii, również został ukarany czerwem. Postanowił wyrazić swoje niezadowolenie z tej decyzji arbitra w sposób cokolwiek nieelegancki – ciosem w brzuch. Efekt? Cztery miesiące dyskwalifikacji.
ŚRODEK ATAKU: ERIC CANTONA
Kapitan zespołu, bez dwóch zdań. Cios kung-fu, wymierzony w kibica Crystal Palace, zakończył się dla Francuza dziewięcioma miesiącami zawieszenia i karą więzienia, którą później przemieniono w sto dwadzieścia godzin prac społecznych.
*
Naprawdę fajna paka. W odwodzie są jeszcze przecież choćby Vinnie Jones (ukarany za gloryfikowanie przemocy w filmie „Soccer’s Hard Men”), Jorgos Katidis (dożywotni zakaz reprezentowania narodowych barw za nazistowski gest), Josip Simunić (dziesięć meczów za wykonanie faszystowskiego pozdrowienia), Khaled Adenon (rok za atak na arbitra), Rachid Bouaouzan (zawieszenie na dziesięć meczów za złamanie przeciwnikowi nogi; został również skazany na sześć miesięcy więzienia i popadł w kłopoty finansowe, wypłacając odszkodowanie swojej ofierze), czy też Paolo di Canio (jedenaście meczów za awanturę, zwieńczoną popchnięciem sędziego).
Jeszcze mało? Norbert Meier został zawieszony na trzy miesiące, gdy najpierw sam zaatakował przeciwnika ciosem z byka, a później udawał poszkodowanego. Christo Stoiczkow odcierpiał dwa miesiące (pierwotnie – pół roku) za nadepnięcie na stopę sędziego podczas El Clasico…
Krótko mówiąc – głowa do góry, Sławku. Nie jesteś sam.
Natomiast głębsza nauka płynąca z tych wszystkich kar nie dotyczy w ogóle Peszki. A brzmi po prostu – srogie, ostre, bardzo surowe kary to część futbolu na całym świecie, nawet w najsilniejszych ligach. Komisjo Ligi – nie bójmy się, by w podobny sposób karać wszystkich ekstraklasowych rzeźników, którzy do tej pory otrzymywali kary śmieszne.
fot. Newspix.pl