Reklama

Kozacy jeszcze na wakacjach, ale badziewiacy wrócili z przytupem

redakcja

Autor:redakcja

24 lipca 2018, 13:27 • 3 min czytania 0 komentarzy

Za nami pierwsza kolejka ekstraklasy, która stała na takim poziomie, że aż trudno uwierzyć, że dziewięć dni temu na moskiewskich Łużnikach uprawiono tę samą dyscyplinę sportu. No ale skoro nasza liga musiała już wrócić, to tradycyjnie poudawajmy, że to w miarę poważne rozgrywki. Pora podsumować te wygibasy i wybrać jedenastkę kozaków i badziewiaków. 

Kozacy jeszcze na wakacjach, ale badziewiacy wrócili z przytupem

Nie zgadniecie, do której z nich mieliśmy większą liczbę kandydatów. Szok, niedowierzanie, powiadomcie media – znaleźliśmy znacznie więcej potencjalnych badziewiaków niż kozaków. Już w bramce pojawił się problem bogactwa i tak się fajnie złożyło, że panowie mogli się sprawdzić na tym samym boisku. Zarówno Jasmin Burić, jak i Thomas Dahne kręcili się po polu karnym, jakby mieli owsiki w wiadomym miejscu, dzięki czemu w Płocku padły trzy bramki, a nie tylko jedna. Ostatecznie stawiamy jednak na Niemca, z dwóch powodów. Po pierwsze, w Buricia piłkarze Wisły jednak kilka razy trafili. Po drugie, dla Dahne to zdecydowanie recydywa, w zasadzie każde jego wyjście przed linię bramkową cuchnie kompromitacją. I naszym zdaniem w związku z tym powinien popatrzeć z ławki, jak w takich sytuacjach zachowuje się poważny bramkarz.

Jedziemy dalej i gramy modnym ostatnio ustawieniem z trójką obrońców. Nasi defensorzy łącznie walnęli prawie tyle klopsów co kucharz na swojej zmianie we włoskiej knajpie. Szefem mianujemy rzecz jasna Piotra Polczaka. Ostatni sezon spędził w Rumunii i przez ten czas trochę zapomnieliśmy o jego zdolnościach do ośmieszania siebie i swojej drużyny. Przecież Jodłowiec odstawił go wczoraj tak, jakby miał swobodę Kyliana Mbappe a nie Tomasza Jodłowca. Niebywałe. Chyba tylko Tarasovs byłby w stanie zapewnić pomocnikowi Piasta podobny komfort.

W linii pomocy jest zdecydowanie mniej wesoło, bo doceniliśmy kilka bardzo dyskretnych występów. Oczywiście tylko do momentu aż Sławek Peszko nie dostałby zaćmienia umysłu, ale o tym napisaliśmy już tyle, że chyba szkoda dalej strzępić ryja. Złośliwości zostawimy sobie na werdykt Komisji Ligi, bo czujemy, że może być śmiesznie. Za to autentycznie martwi nas wejście do Górnika Adama Ryczkowskiego. To ciągle stosunkowo młody chłopak, który w poprzednim sezonie fajnie prezentował się na pierwszoligowych boiskach, ale u Marcina Brosza w ekipie młodzieniaszków i debiutantów ciągle jest najsłabszym ogniwem. W pierwszym meczu z Zarią zszedł z boiska po 45 minutach i była to w pełni uzasadniona zmiana. W rewanżu był trzymany na placu 9 minut dłużej, choć nie pokazał nic. Przeciwko Koronie znów w przerwie zjazd do bazy. Raczej wątpliwe jest, by w Górniku skreślono kogoś po takim wejściu, ale nie ma co testować cierpliwości tamtejszego trenera.

W ataku mamy Hamalainena i Kolewa – pierwszy w sobotniej formie na bank zmarnowałby każdą sytuację strzelecką, a drugi nawet by do żadnej nie doszedł.

Reklama

23DlQRi

No i kozacy. Poważnie braliśmy pod uwagę wystawienie Merebaszwilego i Forsella, którzy strzelili po golu po pojawieniu się na placu z ławki, a to chyba najlepszy dowód na to, że wielkiego szału było. Ostatecznie postawiliśmy między innymi na 35-letniego Wojciecha Łobodzińskiego, który ma spore szanse, by wypełnić lukę, która powstała w naszych sercach po zniknięciu z ekstraklasowych boisk Grzegorza Bonina, i Lukasa Haraslina, któremu mocno życzymy sezonu bez kontuzji, bo to materiał na czołowego skrzydłowego ligi. Przydałby się taki w Gdańsku, bo można by było spokojnie zapomnieć o istnieniu Sławomira Peszki.

t1DneVS

Fot. FotoPyK

*

Więcej ligowych podsumowań (a także rozmowy z Możdżeniem, Janotą, Sztylką i Stolarczykiem) znajdziecie w magazynie Weszłopolscy.

Reklama

Najnowsze

Kozacy i badziewiacy

Komentarze

0 komentarzy

Loading...