Reklama

Pragmatyzm – romantyzm 4:2 (26)

redakcja

Autor:redakcja

15 lipca 2018, 20:01 • 3 min czytania 14 komentarzy

Pierwszy od szesnastu lat mistrz, który ani razu nie uwikłał się w dogrywkę, nie mówiąc o karnych. Można nie lubić Trójkolorowych – ja nie lubię, przeżywałem akcje Chorwatów jak swoje własne, kląłem, wstawałem, wygrażałem pięścią telewizorowi – ale byli, po prostu, najlepsi. 

Pragmatyzm – romantyzm 4:2 (26)

Żaden mecz nie wymknął im się spod kontroli. I proszę, nie żartujmy z Argentyną, która po kwadransie od prowadzenia 2:1 była już 2:4 w plecy i myślami na hali odpraw.

Mówimy o turnieju, w którym zgadzam się, że wielką rolę odgrywał przypadek. To, że królem strzelców został samobój – w dodatku w pełni zasłużonym – mówi samo za siebie. Francuzi na przypadku nie musieli się opierać, najwyżej się nim raz czy dwa podparli. Owszem, skorzystali z niego choćby z Australią, nie mówiąc o dzisiejszej pierwszej połowie, ale ostatecznie rażącą niesprawiedliwością byłoby spłycanie ich występów do zauważalnej loteryjności. Tak jak w finale – koniec końców dali dość argumentów, by mówienie o przypadkowości wyniku stawało się, po prostu, nieprawdą. Przyspieszyli, strzelili bramki i do widzenia, może następnym razem (ale raczej nie).

Swój najlepszy mecz zagrali z Belgią.

I na bodaj żadnym meczu fazy pucharowej tak się nie wynudziłem. Tego nie dało się oglądać. Powieki same się zamykały, choć po boisku biegali piłkarze za miliard, i to nie starych złotych.

Reklama

Ale to był mecz dla Trójkolorowych symptomatyczny. Napisałem tuż po nim, że był wręcz demonstracją siły.

Bo Francja 2018 to nowy synonim drużyny turniejowej. Rozumiem przez to ekipę, która nie gra porywająco, tylko do bólu efektywnie. 1:0 z Belgią było dokładnie tym. Zabić mecz przy właściwym rezultacie, dowieźć wynik w kontrolowany sposób. I Trójkolorowi dowieźli go zaskakująco komfortowo, neutralizując najefektowniejsze armaty mistrzostw.

Atak wygrywa mecze, defensywa turnieje.

Tak się gra, gdy jedna porażka oznacza koniec. Nie ma wiele miejsca na machanie szabelką, bo porażki nie zdążysz odrobić. Jeden błąd może zniweczyć wszystko. Dlatego najlepsi są przede wszystkim ostrożni, z tego czynią swój główny atut. A w tym elemencie Francuzi byli tak dobrzy, że przypominali mi Niemców ze swoich szczytowych okresów, czyli maszynę, która rzadko gra pięknie, ale, po prostu, wie jak robić potrzebne wyniki.

Znowu wymowne – to mistrz świata ma na swoim koncie najbrzydszy mecz mistrzostw, jedyne 0:0 turnieju, śmierdzące ordynarną ustawką. Ale choć każdy, kto to widział, stracił czas i co się nawpieniał to jego, tak z punktu widzenia francuskiego zespołu:

Ideał.

Reklama

Wynik taki, jaki był potrzebny.

No to po co się szarpać?

Po co marnować siły?

Niech to robi inni. Niech psy szczekają, a karawana idzie dalej, dokładnie tą trasą, która chciała.

Taka jest – stety lub niestety – turniejowa mądrość. Może brutalna, brzydka, ale działa.

Dlatego czy to się komuś podoba czy nie, Puchar Świata powędrował w godne ręce. Mówię to, choć kibicowałem rywalom Francji w każdym z siedmiu ich mistrzowskich meczów. Trójkolorowi wpisują się idealnie w te nudne, nieromantyczne, ale – w ostatnich latach – niepodważalne zasady. Zrozumieli je najlepiej i mieli najmniej oporów, by się im podporządkować.

Jaka Brazylia, niby specjaliści od piłkarskiej magii, wygrała turniej w 2002? Rivaldo, Ronaldo, Roberto Carlos, Ronaldinho, a – pamiętam to doskonale! – mówiło się o nich, że wyzbyli się swojej brazylijskości i dlatego wygrali.

Co być może najistotniejsze, dzisiejsza Francja miała najmłodszy skład wśród wszystkich finalistów od 1978 i ówczesnej Argentyny. Ta drużyna, której nikt nie namówił nawet na marną dogrywkę, ma jeszcze wszystko przed sobą.

Jest trochę jak Mbappe na tym turnieju – mnie, osobiście, rozczarował. Wpienił żenującymi symulkami. Nie zdobył mojej sympatii.

Ale nie jestem w stanie mu odmówić czystej, niepodważalnej piłkarskiej mocy.

To bestia.

Francja jest ich zgrają.

Jest to mistrz świata, którego nie lubię,  ale którego nie szanować nie umiem.

Leszek Milewski

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Niemcy

Bayern sonduje dwóch szkoleniowców. Kto zastąpi Thomasa Tuchela?

Piotr Rzepecki
0
Bayern sonduje dwóch szkoleniowców. Kto zastąpi Thomasa Tuchela?

Felietony i blogi

EURO 2024

Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza

Patryk Fabisiak
0
Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza
Felietony i blogi

Futbol w dobie późnego kapitalizmu – czyli jak firma ubezpieczeniowa z Miami szturmuje piłkarskie salony?

redakcja
7
Futbol w dobie późnego kapitalizmu – czyli jak firma ubezpieczeniowa z Miami szturmuje piłkarskie salony?

Komentarze

14 komentarzy

Loading...