Wiemy, jaka jest specyfika pierwszej ligi. Wszyscy ze wszystkimi wygrywają, wszyscy ze wszystkimi przegrywają, a na koniec awans świętuje drużyna, którą jesienią pałętała się w drugiej połowie tabeli. Tak było rok temu w przypadku Górnika Zabrze, tak jest również teraz, kiedy promocję do Ekstraklasy wywalczyło Zagłębie Sosnowiec.
Prześledźmy, jak to wyglądało chronologicznie. 18 października: strefa spadkowa. 24 listopada: zimowanie na siódmym miejscu. 8 kwietnia: gra ze zmiennym szczęściem, dziewiąta lokata. 27 maja: sześć zwycięstw z rzędu i awans do Ekstraklasy na kolejkę przed końcem rozgrywek.
NAJWIĘKSZA BOLĄCZKA
Drużyna kadrowo, delikatnie mówiąc, nie wygląda oszałamiająco, a do tego brakuje jej doświadczenia na najwyższym szczeblu. I właśnie tutaj widzimy główną bolączkę, coś, co każe sądzić, że może być z nią krucho. Spójrzmy na skład z wygranego spotkania z Ruchem, które decydowało o awansie.
Kudła – Nawotka, Jędrych, Cichocki, Puchacz – Babiarz, Rzonca, Christovao, Nowak, Banasiak – Lewicki.
Występy w Ekstraklasie: 40 – 0, 0, 31, 1 – 130, 0, 0, 143, 6 – 0
Łącznie 351 występów, w tym prawie 80 procent nabitych przez dwóch zawodników. Rozgrywającego Tomasza Nowaka, który jednak z rozgrywaniem ma tyle wspólnego, że dobrze idzie mu w pierwszej lidze, a jak przychodzi co do czego w Ekstraklasie, to nagle usuwa się w cień i Bartłomieja Babiarza, który – oprócz początku rundy wiosennej – był raczej pomijany jeżeli chodzi o grę w pierwszym składzie. Rozegrał raptem dziesięć spotkań.
Kudła i Cichocki (łącznie 71 spotkań) na boiskach Ekstraklasy również nie słynęli z przesadnej solidności. Kto wie, czy brak doświadczenia nie odegra tutaj kluczowej roli. To beniaminek innego typu niż Miedź Legnica, która ma w swoich szeregach chociażby Piątkowskiego, Łobodzińskiego czy Gargułę. Tutaj takich zawodników brak.
KLUCZOWY ZAWODNIK
Piotr Polczak, który dołączył do klubu dosłownie przed chwilą. Jak wspominaliśmy – najsolidniejszym punktem Zagłębia wydaje się obrona, a Polczak ma ją wzmocnić. Jest po dobrym sezonie w rumuńskiej Astrze Giurgiu. Rozegrał łącznie 35 spotkań, miał pewne miejsce w pierwszym składzie. Astra zajęła piąte miejsce. To gość, który grając w Cracovii, świetnie wyglądał w statystykach. Dość powiedzieć, że w pojedynkach główkowych wypadał lepiej niż… Kamil Glik. Ale to jednak tylko statystyki. Za sezon 16/17 otrzymał od nas notę 4,22. Jest wzmocnieniem na jakie stać Zagłębie, ale nie wydaje nam się, żeby Carlitos czy – schodząc niżej – Mateusz Piątkowski mieli zakładać pieluchy dzień przed starciem z drużyną z Sosnowca, w obawie przed samymi myślami o Polczaku.
Gdyby przed chwilą nie podpisał kontraktu, pewnie wskazalibyśmy na Szymona Lewickiego. 27 meczów, 14 goli. Tylko że jest z nim jeden, dość znaczący problem. Ekstraklasa już raz brutalnie go zweryfikowała. Odchodził do Arki po bardzo dobrym sezonie w Zawiszy Bydgoszcz i przepadł. Kompletnie. Nawet nie zadebiutował w Ekstraklasie. Postraszył jedynie Romintę Gołdap i Olimpię Zambrów w Pucharze Polski. Mało. Później wrócił do pierwszej ligi i znów zaczął strzelać. Pytanie, jak będzie teraz?
NIEOBSADZONA POZYCJA
Prawa obrona, po powrocie do Legii Tomasza Nowotki. Nie wiadomo jaka będzie jego przyszłość. Na razie podpisał nowy kontrakt z Legią, no i ma kontuzję.
O tym, jak duża to strata, niech świadczy fakt, że rozegrał w zeszłym sezonie 30 spotkań. Co najbardziej przygnębiające dla kibiców Zagłębia – nie wydaje się, żeby klub miał pomysł na obsadzenie tej pozycji. Sosnowiczanie testowali ostatnio 28-letniego Fabio Leuteneckera, ale szybko mu podziękowali.
Spytacie: ku*wa, kogo?
I będzie to zasadne pytanie.
Praktycznie całą karierę spędził w trzeciej lidze niemieckiej. I tylko tyle o nim wiemy. Cóż za niespodzianka, że nie otrzymał angażu. Zagrał w ostatnim sparingu Zagłębia z Karpatami Lwów, a we wcześniejszych meczach towarzyskim było trochę szycia na tej pozycji. Występowali tam Konrad Budek, Konrad Wrzesiński, Patryk Mularczyk, Nuno Malheiro, nawet 45 minut zagrał lewy obrońca Tymoteusz Puchacz.
No, generalnie nieciekawa perspektywa na kilka dni przed startem ligi.
TRANSFER OKIENKA
Polczak, o którym już wspominaliśmy.
No i może jeszcze transfer na nowy stadion, która już – planowo – niebawem. I co najważniejsze – Zagłębie nie będzie grało poza Sosnowcem. Tak mówił nam w czerwcu prezes klubu, Marcin Jaroszewski.
– Jeżeli dopełnią się wszystkie sprawy formalne, budowa stadionu rozpocznie się jesienią. Będzie znajdował się pomiędzy trzema dzielnicami – są to Zagórze, Środula i Sielec. Mieszka tam sto tysięcy osób, może nawet więcej. Komfortowy dojazd, możliwość szybkiego dojścia na piechotę. Myślę, że stadion będzie się wypełniał, choć dużo będzie zależało od gry Zagłębia. Ale Sosnowiec ma dwieście tysięcy ludzi – wcale nie tak mało. Jest piętnastym miastem pod względem liczby ludności w Polsce. Mamy potencjał, tym bardziej że zajmujemy trzecie miejsce pod względem liczebności w województwie. Za Katowicami i Częstochową. Stadion będzie ulokowany za wyciągiem narciarskim. Powstało tam centrum rekreacyjne.
Zaczniemy grać na Stadionie Ludowym, ale przynajmniej nie będziemy musieli rozgrywać meczów gdzieś poza Sosnowcem. Gdybym nie miał świadomości, że będziemy w stanie grać u siebie, moja praca byłaby bez sensu. Zagłębie już kiedyś grało w Wodzisławiu Śląskim. Nie wyglądało to najlepiej. Wypaczona idea kibicowania i wszystkiego co z tym związane.
Ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy się trochę nie przyczepili, a tutaj jest do tego idealne miejsce.
Zagłębie nie poszalało z transferami. Delikatnie mówiąc.
Ściągnęło Polczaka (no, okej), Dejana Vokicia, który zimą grał w NK Triglav, które rzutem na taśmę uniknęło spadku. Dupy nie urywa, ale przynajmniej nie jest stary, ma 22 lata. Przyszedł też Mello. Brazylijczyk, który w ostatnim sezonie sturlał się z ligi z Ruchem Chorzów, gdzie nie zawsze miał pewne miejsce w pierwszym składzie. W Ruchu!
Ale zaraz zaraz. Jeszcze wisienka na torcie.
Napastnik, Junior Torunarigha. Nie znacie? To w sumie spoko, my tak samo. Nie, dobra – nikt go w Polsce nie zna i nikt nie ma prawa go znać. Naprawdę, nie czepialibyśmy się aż tak bardzo, gdyby nie fakt, że ten gość na papierze wygląda PRZERAŻAJĄCO.
Trzecia liga niemiecka? Odbicie się od ściany. Druga liga holenderska, najbardziej przyjazna dla ofensywnych graczy w Europie, spośród lig choć troszeczkę poważnych? Całe trzy bramki
Rany.
Do Zagłębia przychodzili już gracze z szóstej ligi angielskiej jak Callum Rzonca i Vamara Sanogo. Ale oni byli młodzi, a ten gość ma 28 lat. Jak wypali w Ekstraklasie i będzie grał co najmniej przyzwoicie, to chyba najwyższy czas zwijać cały ten interes.
SCENARIUSZ NA SEZON
Coś nam się wydaje, że będzie podobnie jak w dwóch ostatnich sezonach. Zarówno jeden, jak i drugi beniaminek wejdzie z buta w ligę, ale później co najmniej jeden z nich wyhamuje. Stawiamy, że będzie to ekipa z Sosnowca. Trudno będzie powtórzyć wyczyn Sandecji, która w pewnym momencie zaliczyła 234245657 spotkań bez wygranej, ale przewidujemy walkę o utrzymanie do samego końca. Dużą rolę pewnie odegrają zimowe transfery. No, może jeszcze latem działacze nas zaskoczą. Oby pozytywnie.
KOMU BĘDZIEMY KIBICOWAĆ
Młodym, bo w Zagłębiu ich nie brakuje. Przykładem mecz z Podbeskidziem. Sosnowiczanie bili się o awans, a jednak wystawili do gry aż czterech młodzieżowców. Potem wszedł jeszcze jeden. Byli to Nawotka, Puchacz, Milewski i Rzonca, który niedawno otrzymał papiery potwierdzające jego polskie obywatelstwo. Z ławki wszedł jeszcze Mularczyk.
Z klubu odszedł jedynie Nawotka, pozostali powinni dostawać swoje szanse. To duży pozytyw. Zagłębie – wydaje się – ściągnęło trochę szrotu, ma mocno nieprzekonującą kadrę, ale nie tworzą jej wiekowi zawodnicy. To trzeba mu oddać.
LETNIE GRANIE
Viitorul Constanța 4-0 (Zarko Udovicic 53, Junior Torunarigha 68, zawodnik testowany 88, Sebastian Milewski 89),
Czuwaj Przemyśl 3-0 (Alexandre Cristovao 34, Tomasz Nowak 39, Adam Banasiak 79),
MFK Karvina 2-2 (Mateusz Cichocki 16, Vamara Sanogo 75),
Karpaty Lwów 2-3 (Junior Torunarigha 32 (!!!), Szymon Lewicki 68).
OPINIA EKSPERTA
O opinię poprosiliśmy pana Wojciecha, byłego trenera Cracovii.
Uważam, że Zagłębie Sosnowiec – właśnie to Zagłębie Sosnowiec! – ma znakomity skład. Mnóstwo indywidualności, które trzeba jednak odpowiednio pokierować. Gdybym objął tę drużynę i dostał 10-letni kontrakt, mógłbym obiecać awans do Ligi Mistrzów w ciągu rundy jesiennej. Na wiosnę zostalibyśmy drugą ekipą w historii, która obroniłaby Champions Leaque, aż Real Madryt zapomniałby jak się nazywa. Bo, po prostu, przebilibyśmy jego osiągnięcie i sięgnęlibyśmy po to trofeum cztery raz z rzędu. Dajcie mi tylko ze trzy lata. Naprawdę w to wierzę! Wszystko poniżej mistrzostwa w przyszłym sezonie musi być dla Zagłębia rozczarowaniem. Tak samo wszystko poniżej Złotej Piłki i wynalezienia lekarstwa na raka musi być rozczarowaniem dla Juniora Torunarighy.
SZALENIE ISTOTNY FAKT
Dziury w Sosnowcu są tak głębokie, że kiedyś do jednej z nich wpadł tir.
FILMOWY ODPOWIEDNIK
Jeżeli ktoś nie ma co zrobić ze swoim życiem, polecamy film o Sosnowcu sprzed 23 lat.
Nie dziękujcie!
SONDA
Co szybciej spadnie?
— Weszło! (@WeszloCom) July 12, 2018
WERDYKT
Tak jak wspominaliśmy wcześniej – naszym zdaniem Zagłębie do samego końca będzie biło się o utrzymanie. Czy się uda? Trudno powiedzieć, w końcu Ekstraklasa to rozgrywki, w których może zdarzyć się absolutnie wszystko. Ale gdybyśmy mieli wyrokować, biorąc pod uwagę niedoświadczony skład, raczej skłanialibyśmy się ku szybkiemu spadkowi.
Czyli pewnie skończy się na utrzymaniu.
*
Jeżeli chcecie zobaczyć, jak Zagłębie Sosnowiec funkcjonuje od środka, polecamy nasz reportaż. Wybraliśmy się tam w czerwcu. (KLIK)
Zagłębie to drużyna, której promocja do Ekstraklasy jest pokłosiem wylanych wcześniej fundamentów. Marcin Jaroszewski przejął zespół w 2013 roku i sprawił, że klub stał się jednością. Nie tylko zjednał ze sobą ludzi – od kibiców przed oldbojów – ale również mocno postawił na rozwój akademii.
I choć akademia przyniesie plony najwcześniej za kilka lat, już dziś widać, jak wielką rolę może odegrać inteligentne zarządzanie klubem piłkarskim.
– To jest klub dla ludzi. Czasami zapomina się o istocie całej zabawy. Powtórzę – to jest klub dla ludzi. Chłopaki siedzieli na ulicy czy w domach. Niektórzy pili wino, inni grali w szachy. Ci, którzy stawiali na sport, wymyślili, że stworzą zespół. Tak się zaczęło. Zagłębie ma kultywować tradycję i stać się elementem tożsamości. Dlatego po objęciu klubu nie wyobrażałem sobie, żeby nie wciągnąć w niego oldbojów. Ludzi zasłużonych. Wszyscy muszą trzymać się razem. Od najmłodszych do najstarszych. Dzięki temu staliśmy się jednością i zaryzykuję twierdzenie, że takie podejście pomogło nam w awansie – Marcin Jaroszewski , prezes.
Fot. własne