Uwaga, przed wami bardzo, ale to bardzo subiektywne zestawienie. Jesteśmy w Rosji już od 25 dni, odwiedziliśmy prawie wszystkie miasta, w których odbywał się mundial, poznaliśmy w tym czasie setki osób i na tej podstawie, no i z delikatną asystą mediów społecznościowych, postanowiliśmy stworzyć wielki ranking kibiców. Bez nich ten mundial nie byłby tak piękny, szczególnie z naszej perspektywy, bo nierzadko swoim kolorytem ratowali słabe mecze.
No dobra, 32 ekipy. Lecimy od najgorszych do najlepszych. Pora ustalić, kto w Rosji bawił się najlepiej.
32. SERBIA
Zapisali się na kartach historii tym, że uczestniczyli w jedynej bójce mistrzostw. Gorące bałkańskie głowy zagrzały się zbyt mocno podczas meczu z Brazylią (2:0) i do rękoczynów doszło jeszcze na trybunach. Plamy nie zdołali zmazać niczym pozytywnym.
31. ARABIA SAUDYJSKA
Arabscy kibice wyróżniali się wyłącznie tym, że wielu z nich przebrało się za szejków, mimo że szejkami nie byli. Poza tym bardzo spokojni i bardzo nudni.
30. NIGERIA
Po przyjeździe do Kalinigradu zupełnie się oburzyli. Zamierzali zabrać na stadion żywe kurczaki, a przynajmniej takie słuchy doszły do władz miasta, które przezornie zakazały wnoszenia drobiu na trybuny. W jaki sposób kurczak miał pomóc piłkarzom? Nie wiemy. Drużyny z Czarnego Lądu znane są jednak ze swojej wiary w szamańskie obrzędy i niestety Nigeryjczycy musieli zadowolić się bardziej konwencjonalnymi metodami (które nie bardzo pomogły).
Nigeryjczyków przybyło do Rosji ledwie kilkaset sztuk, ale i tak zaliczyli najdziwaczniejszą akcję spośród wszystkich grup kibicowskich.
29. PORTUGALIA
“Było nas trzech, w każdym z nas inna krew, ale jeden przyświecał nam cel”.
Podobno to o kibicach Portugalii.
28. FRANCJA
Ich rozmach kibicowski jest odwrotnie proporcjonalny do tego boiskowego. Mieć taką drużynę i totalnie ją olać? Wstyd. Chyba tylko takimi słowami – olewka, tumiwisizm, wyjebka – można opisywać to, w jakim stylu Francuzi przyjechali na mistrzostwa. To znaczy… w jakim nie przyjechali.
27. SZWAJCARIA
Wypadli dość blado, a sytuujemy ich wyżej niż niektóre europejskie kraje ze względu na to, że mieli nieco trudniej (bo trudniej kibicuje się drużynie, w której najlepsi piłkarze – Xhaka i Shaqiri – pokazują podczas meczu symbole innego kraju), poza tym w ich szeregach znalazła się trójka sportowych świrów, otwierająca sekcję, którą w naszym rankingu roboczo nazwiemy „traktorową”. Otóż trójka Szwajcarów postanowiła wybrać się do Kalinigradu zabytkowym traktorem. Wokół swojej wyprawy zrobiła sporo szumu, a zyski z niej przeznaczy na cele charytatywne. Szwajcarzy zaliczyli kilka przystanków w Polsce. Pozostaje mieć nadzieję, że kierowca za każdym razem grzecznie pozostawał w hotelu.
26. SENEGAL
Ciężko napisać, że olali turniej, skoro żył nim cały kraj, a podczas meczów na ulice wychodziły tłumy. Fakty są jednak takie, że przysłali do Rosji najmniejszą delegację. Z samego Dakaru przyjechało około 200-300 osób, do tego pewnie z drugie tyle imigrantów mieszkających na co dzień w Europie. Mizeria, która jak na dłoni pokazuje problemy ekonomiczne tego kraju.
Swoją obecność Senegalczycy jednak zaznaczyli – bywało, że ich doping, oparty głównie na instrumentach, niósł się głośniej niż przyśpiewki biało-czerwonych. Zauroczyli nas tym, że po meczu, zamiast iść od razu świętować, zostali na stadionie by po sobie… posprzątać. Duża klasa.
Senegal fans cleaning their section before leaving the stadium after their historic victory against Poland. This is class.
The best thing you will see today. pic.twitter.com/IBINok3PQE
— World Cup 2018 (@WCGoalz) 19 czerwca 2018
25. KOREA POŁUDNIOWA
Gorsza wersja Japonii. Mniej liczna, mniej osobliwa, tak samo niechętna do jakiejkolwiek ekspresji. Paradoksalnie najliczniejszą grupę spośród azjatyckich ekip stanowią Chińczycy, którzy jeżdżą głównie za największymi markami (jak Niemcy, Argentyna czy Portugalia).
24. NIEMCY
Tak samo nijacy jak reszta Europy, ale dajemy ich wyżej ze względu na jednego niesamowicie barwnego kibica, 70-latka, który ruszył do Moskwy zabytkowym traktorem, a na pokład zabrał ze sobą swojego psa. Przebycie 2,5 tysiąca kilometrów zajęło mu miesiąc, a jedyny mandat otrzymał w Polsce – za wjazd na drogę szybkiego ruchu. Po przybyciu na miejsce otrzymał bilet od uroczystej delegacji władz miasta.
Oznacza to, że podczas turnieju 70-letni Hubert Wirth był – tak na oko – z osiemset razy bardziej zaangażowany, niż jego reprezentanci. Ciekawe ile razy podczas drogi powrotnej pomyślał sobie: i po co mi to było?
23. BELGIA
Belgia jest krajem – że tak to ujmiemy – bardzo zróżnicowanym pod względem kulturowym, ale tutaj w Rosji ich kibicowska reprezentacja wydawała się być dość jednolita. Albo biali goście pomiędzy 20. a 40. rokiem życia, którzy dobrze bawili się w swoich grupkach z zapasem piwka pod ręką, albo rodziny z dziećmi, dla których same mecze były jedynie ważnym, ale jednak dodatkiem do miło spędzonego czasu na zwiedzaniu lub plażingu. Sympatyczni, ale bez polotu.
22. ANGLIA
Wielkie przebudzenie. Tak możemy określić to, co dzieje się w ostatnich dniach z Anglikami, którzy po meczu z Kolumbią – i po ujrzeniu, w której części drabinki się znaleźli! – zaczęli szturmować Rosję. Podobno bez wiz, bez biletów, na fejkowych Fan ID. W rankingu ratuje ich fakt, że w porównaniu do innych europejskich krajów przybyli w grupie dość licznej.
Ale oczywiście Brytole – jak to Brytole – musieli pozwolić sobie na element szeroko pojętego buractwa – bo tak trzeba nazwać pojawienie się napisu „England” na pomniku Fiodora Czerienkowa, legendy Spartaka.
21. CHORWACJA
Żywiołowi, fanatyczni, ekspresyjni, rozkrzyczani, zmobilizowani, hardkorowi, podbijający kartę na zakładzie melanżu każdego wieczora.
To wszystko o chorwackich kibicach, którzy zostali w domu.
I tych niewielu, którzy przyjechali.
20. DANIA
Niezbyt liczni, ale głośni, barwni, pozytywni. Wiedzą, co to dobra zabawa – po prostu. Na plus.
19. SZWECJA
Gdy Szwedzi wjechali do Niżnego Nowogrodu w liczbie ponad siedmiu tysięcy sztuk, bawili się tak dobrze, że w mieście zabrakło… piwa. I to jeszcze przed meczem. To najlepsza recenzja tego, po co przyjechali. Po dobrą zabawę.
18. POLSKA
Powiedzmy sobie to szczerze – kibicowanie reprezentacji, zwłaszcza na dużych turniejach, to nie jest nasza najsilniejsza strona. Zwykle jest nas dużo, ale jesteśmy w tym naszym kibicowaniu… Nijacy? Niby chcemy coś zaśpiewać, ale nie mamy co. Niby chcemy się pobawić, ale nie dorobiliśmy się jeszcze zbyt wielu znaków rozpoznawczych. Próbujemy.
Propozycja polskiej delegacji jest taka #POL #COL pic.twitter.com/8jmVqw7TCB
— Mateusz Rokuszewski (@mRokuszewski) 24 czerwca 2018
Sytuacja oczywiście nagle nie uległa zmianie, bo na trybunach wielkiego show nie było, ale pokazaliśmy innym narodom wzór mobilizacji jeszcze przed pierwszym meczem rozgrywanym w Moskwie, gdy po internecie rozniosła się informacja o zbiórce na Placu Czerwonym i wspólnym przemarszu. Polacy wzięli to zaproszenie naprawdę poważnie i przyszło nas tam kilka tysięcy. Oglądaliśmy naprawdę piękne sceny – wspólne śpiewanie hymnu pod Kremlem, wspólny pochód, wspólne wyciszanie (wiecie, najpierw śpiewamy szeptem w kucki, za chwilę wybuchamy).
Szkoda tylko, że kibice nie podtrzymali wysoko zawieszonej poprzeczki i odpuścili sobie Kazań, a Wołgograd to wręcz zbojkotowali.
17. JAPONIA
Gdyby za okazywanie emocji płacili, oni prawdopodobnie skończyliby jak redaktor Wąsowski (z zerem na koncie). Przez miasto wędrowali jak cienie, pod stadionem spędzali czas pojedynczo, podczas meczów nie znaleźli odwagi na doping. Zalety? Widzimy trzy. Pierwsza – przyjechali stosunkowo liczną grupą (choć zainteresowanie zwiększało się wraz z wynikami). Druga – podczas meczu z Belgią zaprezentowali okazałą sektorówkę z Kapitanem Tsubasą. Trzecia – prezentowali dość niecodzienne stroje.
Jedna kibicka przebrała się na przykład za Pikachu. Oldschoolowa, stadionowa moda.
Drugi z kibiców przy ponad 36 stopniach w Wołgogradzie ubrał się w długi rękaw i zimową czapkę. Po co? Nie wiemy, ale gdy spytaliśmy go, czy możemy mu zrobić zdjęcie, ucieszył się tak, jakby Japonia wygrała mistrzostwo świata.
16. EGIPT
Do Rosji przyjechali licznie i z łatką gości, którym zależeć będzie przede wszystkim na świetnym występie Salaha podrywaniu tutejszych kobiet. Serio, „problem” był nawet podnoszony w światowych mediach, na Egipcjan podobno wyjątkowo działa ten typ urody. Nie przesądzamy, ale być może zbyt mocno skupili się właśnie na tym aspekcie wyjazdu, bo choć w Rosji stawili się dość tłumnie, to wydaje nam się, że tego potencjału do końca nie wykorzystali.
15. KOSTARYKA
Po ostatnim mundialu wszyscy mieli apetyty na coś więcej niż trzy porażki w grupie, dlatego stawiamy tezę, że fani Los Ticos wypadli znacznie lepiej niż piłkarze. I zamierzamy jej bronić równie dzielnie jak rodacy Navasa, którzy za punkt honoru przyjmowali przetańczenie całej nocy po meczach swojej drużyny. I choć momentami wyglądało to groteskowo, bo proporcje na parkiecie, jeśli chodzi o płeć, układały się wyjątkowo niekorzystanie dla tych, którzy preferują wirowanie z kobietami, to szanujemy taką postawę.
14. AUSTRALIA
Mieli jeden prosty patent, by zaciekawić wszystkich swoich obecnością – nogi ugięte, ręce zgięte i ułożone w okolicy brzucha z nie do końca zaciśniętymi pięściami i udajemy kangura! Działało za każdym razem. Do tego wiele dmuchanych zabawek z tymi sympatycznymi zwierzątkami i dzieciaki miały pełną frajdę. A dorośli mieli tę ważną cechę, że świetnie potrafili się bawić z przeciwnikami, bardziej przyjmując ich styl, niż narzucając swój. Szczególnie po meczu z Peru zawiązało się kilka takich międzykontynentalnych przyjaźni.
13. TUNEZJA
Jedną z najlepszych imprez w Moskwie w okolicach Placu Czerwonego rozkręcili właśnie Tunezyjczycy. Co warto podkreślić – po bolesnym oklepie od Belgów, czyli reakcja w zasadzie wzorowa.
12. IRAN
Jedna z najliczniejszych reprezentacji kibicowskich na turnieju. Mieli inny styl kibicowania niż reszta. Gdy skakali, cały stadion się trząsł. Do tego jako jedni z nielicznych upodobali sobie wuwuzele, ale to akurat nie jest rzecz godna pochwały. Podczas ich meczów stadion żył i osiągał wysoki poziom decybeli.
11. URUGWAJ
Suarez, Cavani, Suarez, Suarez, Cavani, Suarez. No trochę nie doceniacie tego co macie, kochani Urugwajczycy, bo jednak taki kozak jak Godin też zasłużył, by występować często na waszych plecach. Ale wybaczamy, bo choć nie jesteście szczególnie licznym narodem, to w Rosji świetnie się spisaliście. Jeśli kogoś mogliście irytować, to ludzi malujących twarze, bo o ile większość flag to łatwizna, o tyle wymalowanie tej Urugwaju było warte swoje ceny.
No i jeszcze Urugwajki należą do ścisłego topu.
10. PANAMA
Oficjalnie – mają już bzika na punkcie futbolu. Gdy takie doniesienia śledziliśmy z daleka – na przykład wtedy, gdy prezydent kraju dzień po awansie ogłosił wolne dla całego narodu – mieliśmy dystans. Ale radość z debiutu na tej imprezie pięknie została przeniesiona do Rosji. Goście (a także oczywiście kobiety) kompletnie się rozkleili, gdy usłyszeli na stadionie swój hymn. Czysta duma i czysta pasja. Tak trzymać!
Po przedwczesnym powrocie kibiców w Hiszpanii zapewne znacząco wzrosła sprzedaż wszystkich preparatów ratujących zdarte gardła. Tak rozśpiewanych kibiców ma niewiele reprezentacji i tylko z tego względu miejsce w dziesiątce należy im się jak psu buda. Do tego jarają się wszystkim dookoła, jakby nikt im nigdy nie powiedział, że są na świecie też inne kultury.
8. I – HUH! – S – HUH! – L – HUH! – A – HUH! – N – HUH! – D – HUH! – I – HUH! – A
Kibice, którzy stali się już obiektem kultu. Nie mówiło się o nich podczas tego mundialu tyle co choćby podczas mistrzostw Europy (winy należy szukać u piłkarzy), ale pod stadionami robili prawdziwą furorę. Przywdziałeś islandzkie barwy – mogłeś na chwilę poczuć się jak gwiazda rocka, bo każdy chciał robić sobie z tobą zdjęcie. Kibice z wyspy byli tym faktem ewidentnie zdziwieni i skrępowani, ale wytrwale pozowali. Mamy w głowie sytuację, gdy 20-kilku osobowa grupa chcąc dostać się na sektor na stadionie w Moskwie poruszała się tempem jednego kroku na minutę.
Co oczywiste, furorę robiła także ich zabawa w klaskanie i krzyczenie: – HUH!
7. MAROKO
Zaskoczenie mistrzostw – i na boisku, i na trybunach. Po meczu z Portugalią śpiewała tylko jedna nacja, Maroko właśnie. Wielka grupa opanowała stację metra i zaganiała tłum do przyśpiewek. Skutecznie, bo co chwilę ktoś do nich dołączał. Byli bardzo ekspresyjni, roztańczeni, pełni pozytywnej energii.
Niby nic szczególnego, prawda? To pomyślcie sobie, że pół godziny wcześniej odpadli z turnieju. Bardzo pozytywni ludzie.
6. ROSJA
Sprawa jest złożona, można powiedzieć nawet, że polityczna. Mocno zapracowali sobie tutejsi kibice na reputację zbirów, nierzadko bywali wykorzystani do różnych gierek Kremla, co jest nie tyle teorią spiskową, co potwierdzonym przez wiele publikacji faktem. Ale Putin nie chciał mieć u siebie żadnego bałaganu, więc ładnie wysprzątał salony na przyjazd gości. Jeśli ktoś się obawiał rosyjskiego kibola przed przyjazdem, to niepotrzebnie zaprzątał sobie tym głowę.
Zostały słabo zorganizowane grupy i zwykli Rosjanie nastawieni na zabawę oraz zabawianie gości. Nawet jeśli początkowo podchodzili do mundialu u siebie z dystansem, to wyniki kamandy Stanisława Czerczesowa dostarczyły im takiego paliwa, że wylądowali na pograniczu euforii, co przekłada się na wygląd imprezy. Bardzo pozytywni ludzie. Na starcie było to nie do pomyślenia, ale teraz często przejmują dowodzenie na stadionie, gdy kibice grających tam ekip nie wykazują większego entuzjazmu. Po trybunach niesie się „Rossija, Rossija”, a poza nimi zabawa trwa do rana.
5. BRAZYLIA
Pierwszy z latynoskich narodów, które przyjechały do Rosji w tak wielkich grupach, że zdominowały nie tylko nasz ranking, ale i całą Moskwę. To właśnie stolica służy za bazę kibiców z Ameryki Południowej, którzy mieli do pokonania na mundial kawał świata. Jeśli już wybrali się jednak do Rosji, nie uciekają po pierwszym meczu, a najczęściej zostają do końca, bukując wcześniej w ciemno bilety na ewentualne ćwierćfinały czy półfinały.
Dzięki temu te mistrzostwa mają tak zajebistą atmosferę.
Brazylijczycy są nieco mniej barwni niż kraje, o których przeczytacie za chwilę, ale i tak dotrzymują kroku i potrafią dodać kolorytu. No i kibicują swojej kadrze na śmierć i życie nawet jeśli… nie przepadają za Neymarem. A większość z nich nie przepada.
4. ARGENTYNA
Jak zaczepia się argentyńskich kibiców? Śpiewa się: – Ronaldooo! Ronaldooo!
Ale argentyńscy kibice się nie obrażają. Co więcej – każdą taką zaczepkę traktują jak wyzwanie. Przystają na ulicy, wołają do grupy przypadkowe osoby i przekrzykują osoby, które ich zaczepiają i które zazwyczaj są tym faktem mocno zdezorientowane. Oczywiście Argentyńczyków cechuje wszystko to, co cechuje typowych Latynosów – a to oznacza, że ciężko się z nimi nudzić.
3. PERU
Zwycięzcy kategorii „największa mobilizacja”. Mimo że ich reprezentacja – delikatnie ujmując – nie rozdawała kart, są jedną z najliczniejszych nacji na turnieju. Dla nich mundial to święto. W końcu przed tą edycją ostatni mecz na mistrzostwach świata rozegrali… w 1982 roku, z Polską. Do historii mistrzostw świata przeszedł już kibic, który był tak zrozpaczony niewylosowaniem wejściówki, że postanowił przytyć 25 kilogramów po to, by załapać się na miejsce dla niepełnosprawnych.
2. MEKSYK
Najbardziej widoczni kibice ze wszystkich. Nie tylko za sprawą charakterystycznego sombrero, będącego najpopularniejszym atrybutem Meksykanów, ale też całej palety innych strojów, w których ten naród podczas mistrzostw po prostu króluje. Mają w swoich szeregach całą plejadę…
No i mają jeszcze jeden znak rozpoznawczy – piękną butelkę tequili w ręce, którą bezkarnie piją pod stadionem wymawiając się faktem, że to przecież ich atrybut, ozdoba, element stroju. Bardzo nam podpadli, gdy podarowali nam pewnego razu taką flaszkę (ale pustą!), lecz winy szybko przebaczyliśmy. Meksyk to sztos.
1. KOLUMBIA
Najliczniejsi. Najgłośniejsi. Najweselsi. Mogący pochwalić się najpiękniejszymi kobietami.
Potrzeba coś jeszcze dodawać?
Oczywiście, że tak, bo choć werdykt jest jednogłośny, o Kolumbijczykach podczas tego turnieju można pisać i pisać. Gdy przed meczem z Polską ryknęli podczas hymnu, nie było czego zbierać. Jazda metrem przed/po meczu z nimi to jedna wielka przyśpiewka. Widzieliśmy Kolumbijczyków, których zwykłe pytanie na ulicy dziennikarza „kto wygra mecz?” i odpowiedź „Kolumbia!!!” potrafiły doprowadzić do euforii. Widzieliśmy piękne fanki, które chciały rozbierać się przed telewizyjnymi kamerami. Widzieliśmy wariatów, którzy po meczu z Polską stawali na głowie, by tylko wymienić się z naszymi kibicami koszulkami. Jeśli ktoś podchodził do ciebie na ulicy proponując alkohol, z dużym prawdopodobieństwem mogłeś twierdzić, że to Kolumbia.
Po prostu – zupełnie inny poziom kibicowania.
A jeśli nie do końca rozumiecie nasz werdykt, pozwólcie, że przekonamy was kilkoma naprawdę mocnymi argumentami.
Z Rosji MATEUSZ ROKUSZEWSKI i JAKUB BIAŁEK