Skończyliśmy grupowe granie, a co za tym idzie, niektóre reprezentacje skończyły również mundial, w tym niestety i my. Trzecia kolejka pierwszej fazy była dla jednych grą o wszystko, dla drugich starciem o honor, dla trzecich (w tym dla nas) kompromitacją. Nie spodziewajcie się więc Polaków w najlepszej jedenastce tej rundy. Pojawiło się natomiast się kilka mniej znanych nazwisk, ale też takich, które po prostu udowodniły swoją wielkość.
W bramce stanie Hyun-Woo Cho, bo to przecież nie jest codzienność, zachować czyste konto z Niemcami. Jasne, może mistrzowie świata nie ładowali w Koreańczyka jak kiedyś w Boruca, natomiast chłopak musiał sprężyć się przy trudnym strzale Goretzki, a poza tym nie podpalał się, tylko dawał pewność drużynie, gdy piłka latała w polu karnym. W ogóle mamy wrażenie, że Cho jest porządnym bramkarzem, puścił w sumie trzy bramki, ale aż dwa z rzutów karnych. Wyłączając to, bronił pewnie i ma za sobą udany turniej.
Nie wychodzimy z tej grupy, bo trzeba wyróżnić też dwóch Szwedów, którzy zagrali kapitalną partię z Meksykiem. Docenimy obrońców: Granqvista i Augustinssona, gdyż Meksyk w ataku specjalnie nie zaistniał, został wręcz schowany przez Skandynawów do kieszeni. Co więcej, obaj z wyróżnionych dołożyli coś ekstra z przodu, Granqvist pewnie wykonał jedenastkę, zresztą już drugą w tym turnieju, a Augustinsson strzelił z gry.
Z nazwisk mniej oczywistych jest jeszcze Advincula za bardzo poprawny mecz z Australią, Badelj (gol i asysta), Januzaj (gol w nieoczywistym meczu) i Mina. Mówiło się, że ten chłopak to tykająca bomba, a w dużej mierze to on załatwił Kolumbijczykom przejście do następnego etapu. Nam zasadził, zasadził i Senegalczykom. Głową to ten gość grać potrafi, pewnie wątpliwe, by wystarczyło mu umiejętności na Barcelonę, ale przyzwoitą karierę w Europie zrobić już może.
Ktoś może stwierdzić, że Guerrero jest takim mniej oczywistym nazwiskiem w zestawieniu, ale… chyba nie. Jeśli ktoś miał pociągnąć Peru za uszy do choć jednej wygranej, to właśnie on. Wcześniej miał pecha, bo na przykład trafiał w słupek z Danią, ale teraz zaliczył asystę i dorzucił bramkę, pozwalając Peruwiańczykom na godne pożegnanie.
A reszta to już więksi i wielcy. Coutinho posłał idealne podanie do Paulinho i grał dobry mecz, Banega dyrygował grą Argentyny, a Messi… Messi w końcu był sobą, a przyjęcie, dzięki któremu strzelił swoją bramkę, to jedna z akcji mistrzostw. Zobaczmy to jeszcze raz: