Lubimy, gdy futbol jest soczewką spraw społecznych. To bardzo wdzięczny temat – zdarza się, że przez pryzmat piłki nożnej można bardzo trafnie spojrzeć na zmiany zachodzące w danej społeczności i ich dynamikę. Futbol mówi nam też wiele o ludziach, którzy nim żyją. Natomiast metaforyczne odniesienia między społeczeństwem a piłką nożną muszą być trafne. Warto, gdyby miały jakieś pokrycie w rzeczywistości.
A odnosimy wrażenie, że profesor Magdalena Środa nie tyle co się pomyliła, co po prostu przestrzeliła jak Milik w reprezentacji. Środa uważa bowiem, że klęska Polski na mundial zwiastuje… koniec państw narodowych. Zdziwieni? No, my też. Nie klei nam się to kompletnie. Przeczytajmy zatem:
– Najważniejsze jest jednak to, że porażka „naszych chłopców” może zwiastować porażkę idei państwa narodowego. Akurat tu związki są wyraźne: politycy lubią wspierać piłkę, bo kibicowanie wzbudza plemienne nastroje ważne dla wzmacniania militarnego i separatystycznego ducha narodów. (…) Tak właśnie można sobie wyobrazić przyszłą Unię Europejską: nie jako związek państw narodowych, ale związek rozlicznych i zróżnicowanych wspólnot lokalnych. Jako związek małych ojczyzn i okręgowego patriotyzmu. O taką Europę warto się starać. Być może postawa naszych piłkarzy właśnie ją zapowiada.
Chwila, chwila… Środa próbuje udowodnić, że…. Cholera, nie wiemy. Przecież ona rzuca tezę, że to koniec państw w kształcie, jakich znamy, zestawia to z piłką i w ogóle nie znajduje tu punktu stycznego. To tak, jakbyśmy napisali, że słaba forma Lewandowskiego może zwiastować koniec przepisów na zupę pomidorową. To się nie dodaje.
Znów wydaje nam się, że politycy w trakcie mundialu szukają piłkarskich aluzji, ale nie potrafią tego zrobić. Część z nich może i na piłce się zna, kuma o co w tym wszystkim chodzi, ale pani Środa najwyraźniej do nich nie należy. I wyszedł jej taki kwiatek, którego nawet nie możemy zaorać, bo nie ma żadnego sensu. O ile durnoty tego profesora o braku piłkarza czarnoskórego w reprezentacji Polski szkło jeszcze zmasakrować, o tyle tutaj czulibyśmy się, jak maturzysta wyrywający zabawkę przedszkolakowi.
***
Gary Lineker już chyba nigdy nie ucieknie od przypominania mu tego tekstu, że “po Niemcach biegają 22 boiska, a na końcu i tak wygrywają faceci” “po boisku biega 22 facetów, a na końcu i tak wygrywają Niemcy”. Natomiast to, co Anglik wywinął w studio po porażce naszych somsiadów sąsiadów… Szanowni państwo, oto złoto w czystej postaci:
W taki sposób @GaryLineker pożegnał dzisiaj Niemców 🙂 pic.twitter.com/gIogJ1ZTo4
— SkauciUK (@SkauciUK) 27 czerwca 2018
Gary, odkupiłeś winy za złamanie kariery Bartka Kapustki. Śmiało odzywaj się do prezydenta Dudy po obywatelstwo. Spoko, wstawimy się za tobą.
***
Tuż po meczu Argentyny w necie robiła furorę fotka z Messim otoczonym pięcioma Nigeryjczykami. Wiecie – sam przeciwko wszystkim, gladiator, mijał sześciu rywali i strzelał gola. Jasne, piłkarz Barcelony znów pokazał, że jest wielki. Z tym, że zdjęcie Leo w gąszczu nigeryjskich nóg było fotomontażem. Na prawdziwym ujęciu chronił piłkę przed dwoma rywalami. Ale sprzedajemy pro-tipa dla kolejnych fanów ubarwiania rzeczywistości:
Niesamowite jest to zdjęcie z wczorajszego meczu Argentyny, jak Senegalczycy kryli Messiego. pic.twitter.com/pEoKbNlIyH
— papryk™ (@onemajk) 27 czerwca 2018
Aha, nie zapomnijcie dokleić do tego Sub-Zero i Majki Jeżowskiej.
***
No i jeszcze sympatyczna historyjka:
Kiedy my plakalismy po golu Yerry’ego Miny, Kolumbijczyk z radosci poprosili o reke… pic.twitter.com/NM2BMbzEdI
— Rafal Lebiedzinski (@rafa_lebiedz24) 27 czerwca 2018
Fot. NewsPix