Reklama

Może to jeszcze nie czas na rozstanie? Argumenty da się znaleźć

redakcja

Autor:redakcja

25 czerwca 2018, 20:03 • 6 min czytania 151 komentarzy

Panie Nawałka, kiedy to wszystko się tak spieprzyło? – chciałoby się zapytać selekcjonera reprezentacji Polski, nawiązując do pytania, które lata temu, choć w zupełnie innym kontekście, usłyszał słynny George Best. W końcu jeszcze nie tak dawno mieliśmy naprawdę silną kadrę, dla której marzenia o dobrym występie na mundialu nie były oderwane od rzeczywistości. W Rosji zobaczyliśmy jednak drużynę, która nie miała nic wspólnego z tą, która od 2015 roku regularnie sprawiała nam mnóstwo radości. Byle jaką, rozmontowaną, smutną i do bólu irytującą, w której nic do siebie nie pasowało. Wina za taki stan rzeczy bez wątpienia leży po stronie selekcjonera, ale sytuacja jest na tyle poważna, żeby bez mrugnięcia okiem kończyć współpracę z Adamem Nawałką? Może będziecie zdziwieni, ale potrafimy wymienić kilka argumentów, które dość mocno temu przeczą.

Może to jeszcze nie czas na rozstanie? Argumenty da się znaleźć

Oczywiście, mundial w Rosji kompletnie nie wyszedł nam przede wszystkim przez błędy, które popełnił sztab trenerski. To jasne jak słońce. Za dużo było kombinowania i przywiązania do zgranych kart. Za mało postawienia na sprawdzone wcześniej rozwiązania w nieco odświeżonej – głównie pod kątem osobowym – formie. Skończyło się dwoma boiskowymi klęskami i totalnym rozczarowaniem, co siłą rzeczy wymusza poważne zmiany w reprezentacji. Zwolnienie trenera byłoby naturalnym i całkowicie zrozumiałym ruchem, ale czy aby na pewno jest konieczne? Przykładowo Tomasz Łapiński twierdzi, że wręcz przeciwnie.

Niektóre z przywołanych przez Łapińskiego argumentów „za Nawałką” niewątpliwie się bronią. W pierwszej kolejności zwrócilibyśmy uwagę na doświadczenie turniejowe czyli coś, co trzeba po prostu przeżyć i przepracować. Obecny selekcjoner ma sobą udane mistrzostwa Europy i położone na całej linii mistrzostwa świata, czyli posiada spory i naprawdę ciekawy materiał badawczy. Niewykluczone, że hybryda odpowiednich wniosków mogłaby zaprocentować podczas kolejnej imprezy.

Reklama

Idąc dalej tym tropem, naprawianie błędów, które nagromadziły się przez ostatnie dwa lata, dla Nawałki będzie zdecydowanie łatwiejsze niż dla kogokolwiek z zewnątrz. W końcu to właśnie były trener Górnika osobiście tworzył drużynę, która wywalczyła awans na dwa mistrzowskie turnieje, więc to od dnia podpisania przez niego kontraktu powinniśmy datować najnowszą historię reprezentacji Polski. Nawałka wszystkiemu, co działo się w kadrze, przyglądał się od środka. Widział dobre rzeczy, ale widział też złe i na pewno potrafi je skutecznie zlokalizować. Na wiele spraw ma po prostu szersze spojrzenie, na wiele tematów posiada większą wiedzę. Jeśli więc nie braknie mu zdecydowania, bez wątpienia jest w stanie usunąć chwasty i przywrócić swój ogród do należytego stanu.

Osobną kwestią pozostaje też trenerska „długowieczność”. Ogólnie zgadzamy się z teorią, wedle której trenerzy powinni pracować w kilkuletnich cyklach, w tym czasie dać z siebie maksa i doprowadzić wręcz do wyczerpania materiału, by następnie ulotnić się w inne miejsce, ale w przypadku reprezentacji niekoniecznie musi mieć to zastosowanie. Weźmy chociażby takiego Oscara Tabareza, który z kadrą Urugwaju pracuje już dwanaście lat. W tym czasie trzykrotnie awansował na mundial, za każdym razem wychodząc z grupy, raz wygrał Copa America, ale po drodze zaliczył też kilka wpadek. Nie udało mu się chociażby wyjść z grupy podczas Copa America Centenario. Ta porażka dość mocno zabolała Urugwajczyków i ludzi rządzących tamtejszą piłką, ale Tabarez mimo wszystko zachował swoją posadę, awansował na mistrzostwa świata w Rosji i radzi tam sobie całkiem, całkiem. Być może powinien być to przykład dla jednostek decyzyjnych w Polskim Związku Piłki Nożnej.

Za Nawałką przemawia też czynnik być może najważniejszy ze wszystkich – zna zawodników i wie, kto najbardziej jest tej kadrze potrzebny. Dotyczy to zarówno piłkarzy, którzy już funkcjonują w złożonym przez niego kolektywie, jak i tych, którzy dopiero aspirują do miana „reprezentanta”. Co więcej, wśród młodych zawodników cieszy się sporym autorytetem, a jego pozycję szanują też ci bardziej doświadczeni. Jednocześnie dla nikogo nie jest postacią pomnikową, ale gdy trzeba, to potrafi uderzyć pięścią w stół i wyznaczyć nieprzekraczalną granicę. To wszystko zebrane do kupy składa się na zdrowe i naturalne relacje na linii trener-zawodnicy, które przez kilka ostatnich lat były mocną stroną biało-czerwonych.

W tym miejscu musimy jednak zwrócić uwagę na aspekt, który wydaje się nam kluczowy dla powodzenia ewentualnej misji pod kryptonimem „Nawałka dalej z nami”. Otóż obecny selekcjoner będzie po prostu zmuszony odciąć się od zużytych i nienadających się do regeneracji nazwisk. Mamy jednak przekonanie graniczące z pewnością, że dla Nawałki nie będzie to wielki problem. Co prawda mógł zrobić to już przed mundialem, ale skoro był przekonany, że jest w stanie wycisnąć z tych zawodników jeszcze więcej niż dwa lata temu podczas Euro, to niby dlaczego miał nie spróbować? Okej, wyszło, jak wyszło i ostatecznie selekcjoner mocno przeszarżował w swoich przewidywaniach, ale gdyby nie tego typu błędy, to nigdy nie przekonałby się, że w poszczególnych sytuacjach postępuje nieprawidłowo. Jest to raczej wiedza z gatunku tych bolesnych, jednak bez niej nie można iść do przodu i liczyć na postęp. Bogatszy o nią Nawałka, znany przecież z analitycznego podejścia do wszystkiego, na pewno będzie wiedział (a być może nawet już wie), co musi zrobić, żeby poprawić grę oraz szeroko rozumianą sytuację wewnątrz kadry.

Niewykluczone jednak, że najważniejszym ze wszystkich argumentów „za Nawałką” będzie ten najbardziej prozaiczny, czyli brak odpowiedniego następcy na horyzoncie. No bo umówmy się, czy w Polsce jest ktokolwiek, kto byłby w stanie unieść ciężar pracy w reprezentacji? Ktoś z konkretnym podejściem, stylem pracy i filozofią? Ktoś, kto nie pęknie, jak Fornalik i nie będzie zarozumiałym bufonem zamkniętym w swoim pokręconym świecie niczym Smuda? Szczerze mówiąc, mamy spore wątpliwości.

Oczywiście w takim przypadku zawsze pozostaje wariant z zagranicznym szkoleniowcem, ale niekoniecznie widzimy w tym rozwiązanie idealne akurat dla naszej reprezentacji. Przecież żaden trener ze światowego topu nie przyjedzie do Warszawy, by zachwycać się lewą nową Kurzawy albo cmokać nad walecznością Góralskiego. A skoro tak, to najpewniej będziemy skazani na kogoś, kto ani poziomem, ani osiągnięciami nie odbiega od Nawałki. Zanim taki delikwent pozna zawodników i wkręci się w specyfikę pracy, po prostu musi minąć trochę czasu. Może zatem lepszym rozwiązaniem będzie skupienie się na utrzymaniu tego, co dobre i wyeliminowaniu tego, co złe? Odpowiedź w zasadzie nasuwa się sama.

Reklama

Żebyście jednak dobrze nas zrozumieli – w ogóle nie upieramy się, że Nawałka musi zostać, zwłaszcza że być może wczoraj pękła jakaś bariera (wypowiedzi piłkarzy po meczu, dzisiejsze przekonywanie trenera, że to lapsusy językowe i emocje). Ot, chcieliśmy po prostu pokazać, że kwestia jego ewentualnej dymisji wcale nie jest oczywista. Rzecz jasna rozumiemy tych, którzy po blamażu z Kolumbią domagają się głowy selekcjonera, ale motyw „zwolnienia za karę” ani trochę do nas nie przemawia. Tym bardziej że Nawałka już kilkukrotnie udowodnił, iż potrafi dostrzec to co wymyka się innym i wyciągać wnioski, na które nikt poza nim nie byłby w stanie wpaść. Może zatem warto jeszcze na chwilę wstrzymać gilotynę i faktycznie dać mu kolejną szansę?

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

151 komentarzy

Loading...