Reklama

Rosyjski dżemik: Lewandowski zjedzony przez lwy

redakcja

Autor:redakcja

20 czerwca 2018, 14:28 • 6 min czytania 2 komentarze

Rosyjskie media sportowe żyją dziś kolejną efektowną wygraną swojej reprezentacji. „Sborna” po odprawieniu Egiptu jest już niemal pewna awansu do 1/8 finału, co jeszcze nie tak dawno wielu kibiców uważało za klasyczny przykład marzenia ściętej głowy. Wystarczyło jednak raptem pięć dni, by nastroje w narodzie uległy przebiegunowaniu. Aktualnie rosyjscy kibice patrzą znacznie dalej i coraz mocniej wierzą w historyczny sukces.

Rosyjski dżemik: Lewandowski zjedzony przez lwy

Sports.ru

O ile po meczu z Arabią Saudyjską ciężko było znaleźć tekst, który nie był poświęcony reprezentacji Rosji, to dzisiaj jest to po prostu niemożliwe. Najwięcej miejsca poświęcono oczywiście Stanisławowi Czerczesowowi, którego nazywa się „królem”. Tak, tego samego Czerczesowa, który jeszcze niedawno był ostatnim patałachem, co najlepiej ilustruje, jak cienka jest granica między miłością a nienawiścią. Byłego trenera Legii chwali się przede wszystkim za zmysł taktyczny, dzięki któremu udało się zneutralizować wszystkie silne strony Egipcjan.

Plan był na tyle przemyślany, że jednymi wolnymi piłkarzami reprezentacji Egiptu byli boczni obrońcy. Denis Czeryszew i Aleksandr Samiedow w fazach defensywnych wcielali się w rolę dodatkowych środkowych pomocników. Achmed Fathi i Mohamed Abd El-Shafy najczęściej ze wszystkich byli przy piłce. To pokazuje, jak dobrze reprezentacja Rosji kontrolowała środek boiska.

Rozwiązanie było sensowne, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę nie najwyższy poziom egipskich pomocników. Wolną przestrzeń udało im się odpowiednio wykorzystać tylko raz.

Reklama

Dalej mamy tekst bardzo interesujący dla polskich kibiców, czyli kilka ciekawych historii o selekcjonerze reprezentacji Rosji.

Aleksander Wulych, poeta i przyjciel Czerczesowa: – To przede wszystkim kaukaski człowiek. Nigdy nie nadskakiwał kibicom, jak na przykład Karpin. Tam, gdzie można być elastycznym, on sztywno trzyma się swoich zasad. Stworzono wokół niego aurę człowieka, który nikogo nie słucha, nazywają go wuefistą. Ale ludzie tak naprawdę go nie znają.

Czerczesow jest maksymalistą i perfekcjonistą, całe życie coś komuś udowadnia. Już w młodości taki był, a przy okazji – jest bardzo pewny siebie. Są ludzie, którzy w siebie wątpią, publicznie godzą się z krytyką, a on ma po prostu swoją  specyficzną manierę.

*

Ilija Kazakow, dziennikarz i przyjaciel Czerczesowa: – Słyszałem historię o tym, jak reprezentacja WNP leciała na mistrzostwa Europy. Do samolotu wszedł dziennikarz Piotr Spektor, obok Czerczesowa było wolne miejsce, które Stas zaproponował Spektorowi

– Nie mogę – odpowiedział.

Reklama

– Dlaeczego?

Spektor stwierdził na to, że napisał krytyczny artykuł na temat selekcjonera Anatolija Byszowca, na który ten ostro zareagował i uznał dziennikarza za przedstawiciela wrogiego obozu. Czerczesow powiedział wówczas, że „nie przekłada reprezentacji ponad przyjaciół” i posadził Spektora obok siebie. Byszowiec to wszystko widział

Do tego dochodzi wychwalanie Żyrkowa za zatrzymanie Salaha, hymny ku czci Ignaszewicza, którego powrót do kadry, całkowicie odmienił postawę rosyjskiej defensywy i ciekawa rozmowa z rozgadanym, jak zwykle zresztą, Dziubą.

Jeśli przed turniejem ktoś powiedziałby, że reprezentacja będzie strzelać średnio cztery bramki na mecz, a pan trafi w każdym spotkaniu, to kazałby pan wzywać lekarza?

No cóż, wierzyliśmy w to. Może niekoniecznie o tym myśleliśmy, ale jeśli chodzi o wiarę w sukces – to tak. Chcieliśmy wygrać, dlatego trochę drażniła nas przesadna krytyka. Ale teraz jesteśmy niewiarygodnie szczęśliwi. Trzymajmy się więc tego, co pozytywne, w kraju mamy prawdziwe szczęście. Jesteśmy dumni, że to także nasza zasługa.

Czerczesow w jakiś sposób rozzłościł pana na zgrupowaniu?

Żartował, że Dziuba jest do reprezentacji wypożyczony, bo niektórzy uważają, że grając na wypożyczeniach, jest zły. A ja tak naprawdę zawsze jestem zły, zawsze chce czegoś więcej i dlatego tak bardzo cieszę się z tego zwycięstwa.

Sowiecki Sport

Zaczniemy od cytatu z Czerczesowa: – Nie mieliśmy problemów, nie mamy ich i nie będziemy mieć – mówił w typowym dla siebie stylu na pomeczowej konferencji prasowej i chyba pierwszy raz ktoś mu w te zapewnienia uwierzył. Idąc dalej, trafiamy na pean pod tytułem „Latamy nad murawami!”.

Nieważne, jak mundial zakończy się dla naszej reprezentacji – ten tydzień w środku czerwca i dwa wygrane mecze z łącznym wynikiem 8:1 będziemy pamiętać zawsze. Tak samo jak kosmiczne zwycięstwo 6:0 z Węgrami w 1986 roku, nie patrząc nawet na porażkę w 1/8 finału. Albo jak ćwierćfinał z Holandią w 2008 roku, wyciągając poza nawias porażkę z Hiszpanią w półfinale (…) Stwierdzenie, że nasza drużyna zagrała z fajerwerkami, na najwyższym poziomie, byłoby oczywiście dużą przesadą. Poruszaliśmy się lepiej od Egipcjan, byliśmy też lepsi taktycznie, ale do momentu, w którym padł gol samobójczy, mieliśmy sporo problemów. Ale to właśnie ta sama drużyna potrafiła zatrzymać Salaha.

Pozostałe materiały na temat „Sbornej” są raczej oczywiste. Może z wyjątkiem tekstu o tym, że Rosji pomogło wczoraj… bramkarskie doświadczenie Czerczesowa i jego niebywała odwaga. Gdzieś na końcu znajdujemy też artykuł o Polakach zatytułowany „Polacy tańczyli pod Kalinkę, a Senegalczycy strzelali bramki”. Bardziej o kibicach niż o meczu.

Pamiętacie mecz Polska – Rosja na Euro 2012? Nasi kibice postanowili wówczas przemaszerować przemaszerować przez Warszawę, a Polacy na nich napadli i zaczęli bić, używając sprzętu i rzucając kamieniami. Wszystko skończyło się wielkim skandalem. Podejrzewaliśmy, że coś podobnego będzie działo się także w Moskwie, ale zamiast tego zobaczyliśmy tylko Polaków tańczących pod „Kalinkę”. W biało-czerwonych barwach tuż pod stadionem Spartaka wyglądali bardzo naturalnie.

Sport-Express

W „Sport-Expressie” mamy dziś mnóstwo materiałów taktyczno-analitycznych dotyczących meczu Rosjan oraz, a jakże, całą litanię tekstów wychwalających Czerczesowa. Z rzeczy nieco bardziej oryginalnych warto wyróżnić artykuł na temat Mario Fernandesa, czyli jedynej udanej z licznych ostatnio w “Sbornej”  naturalizacji.

Na debiut Fernandesa czekaliśmy tak długo, że zaczęło się już wydawać, że nic z tego nie będzie, a jedynym wygranym zostanie CSKA, bo w klubie pojawił się kolejny Rosjanin. Rok temu na Pucharze Konfederacji codziennie śledziliśmy, czy FIFA pozwoli zawodnikowi grać dla naszej reprezentacji. Nie pozwoliła…

Kiedy debiut wreszcie nastąpił, to w meczach towarzyskich Fernandes wyglądał przeciętnie i nieprzekonująco, zresztą jak cała reprezentacja. Wśród kibiców coraz częściej pojawiało się pytanie – A po co nam on? Nie mamy swoich Fernandesów?

Dopiero mundial pozwolił na wszystko odpowiedzieć i rozwiać stereotypy.

Oprócz reprezentacji Rosji i sztampowych zapowiedzi dzisiejszych meczów w gazecie znajdujemy też ciekawy tekst o fenomenalnym Cristiano Ronaldo, którego Rosjanie niemal uwielbiają, oraz  pomeczówkę z naszego meczu pod wymownym tytułem ”Gdzie był Lewandowski? Zjadły go lwy!”.

Bramkarz Senegalu nie miał zbyt dużo pracy, a kiedy już musiał interweniować, radził sobie bardzo pewnie. Przykładowo, bardzo dobrze spisał się przy kąśliwym strzale Lewandowskiego z rzutu wolnego. Ten stały fragment gry plus poprzedzający go rajd największej gwiazdy Bayernu, to jedyne akcenty, z których można zapamiętać biało-czerwonych (…) Bardzo słaby mecz zagrał też napastnik Napoli, Arkadiusz Milik. Dość powiedzieć, że kiedy schodził z boiska, to został wygwizdany przez polskich kibiców.

Bombardir.ru

Tutaj też głównie o Rosji i szczęściu, które reprezentacja dała kibicom. Jednocześnie podkreśla się jednak, że dwa zwycięstwa, to dopiero początek drogi, a prawdziwe wyzwania na „Sborną” dopiero czekają. Czy piłkarzy Czerczesowa stać, aby dobrą dyspozycję zaprezentować także w meczach z poważnymi przeciwnikami? Niewykluczone, ale pewności mimo wszystko mieć nie można.

Kontrast między oczekiwaniami a rzeczywistością rozkłada się nierównomiernie, a nastawieni pozytywnie mogą lada chwila odlecieć w kosmos. A przecież za chwilę emocje mogą pójść w drugą stronę. Żeby nie doszło do czegoś takiego, musimy zbilansować oba podejścia. Z jednej strony, wyjście z grupy przy takiej grze faktycznie zasługuje na świętowanie. Ale z drugiej, prawdziwych trudności jeszcze nie napotkaliśmy.

Arabia Saudyjska była bardzo słaba. Egipt nigdy nie grał dobrze na mistrzostwach świata, a w tym roku zespół Hectora Raula Cupera gra słabo (5 porażek i 2 remisy). Brak wygranej z takimi drużynami, to byłby po prostu wstyd. No ale poziom Saudyjczyków i Egipcjan, to nie nasz problem. Co innego Urugwaj i kolejny mecz.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
3
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać
Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Komentarze

2 komentarze

Loading...