Reklama

Rokuszewski z Moskwy: Jaki garniturek ma ogórek? Bo zielony na pewno nie

redakcja

Autor:redakcja

19 czerwca 2018, 20:34 • 4 min czytania 13 komentarzy

– Ej, Waza!
– Co Waza?! Jak Waza?! – Bobo, samozwańczy król polskich kibiców, był dziś przed stadionem Otkrytije Arena nastawiony wyjątkowy ofensywnie. – A ty, chłopie, co widziałeś?! – po drobnej pyskówce z podchmielonymi kibicami rozdarł swoje szaty, a pod nimi miał koszulkę, na której wymienił wszystkie mundiale, na których był. Ten jest już jedenasty. Można różnie oceniać jego osobę, ale zgodzimy się, że sporo widział. Jednak tak słabego początku turnieju w wykonaniu polskich piłkarzy chyba jeszcze nie. 

Rokuszewski z Moskwy: Jaki garniturek ma ogórek? Bo zielony na pewno nie

Jeśli nie całego meczu, to już na pewno był świadkiem nie tak beznadziejnej połowy jak dziś. A konkurencja jest przecież spora. Facet był w Korei, gdzie przerżnęliśmy z gospodarzami niekoniecznie dlatego, że rywal miał szybsze buty. Meczu z Ekwadorem w Niemczech też nie opuścił. Znów okazaliśmy się takimi dziadami pierwszych spotkań, że można się zacząć bać, czy pan Andrzej – zdrowia życzę! – doczeka jakiegoś zwycięstwa na otwarcie.

35558051_1680394358681632_1600865080088461312_n

35652315_1680394368681631_7415371601887100928_n

W Moskwie do pewnego momentu wszystko układało się pod wielkie piłkarskie święto. Nawet ci, którzy niejedno w kibicowskim życiu już widzieli, mówili, że na Placu Czerwonym wydarzyło się coś szczególnego. Jeden z tych pięciu, może dziesięciu momentów, które będziesz wspominał, gdy spotkasz się z kumplami przy piwie po latach.

Reklama
MOSKWA 19.06.2018 MISTRZOSTWA SWIATA W PILCE NOZNEJ 2018 GRUPA H MECZ: POLSKA - SENEGAL --- 2018 FIFA WORLD CUP GROUP H MATCH IN MOSCOW: POLAND - SENEGAL KIBICE POLSKI FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Dalej: moskiewskie metro. Już samo w sobie jest ono pewnym ewenementem na skalę światową, a wyjątkowość tkwi w piękności. Podobno w planie niektórych wycieczek do stolicy Rosji jest dzień przeznaczony tylko na jeżdżenie tym środkiem lokomocji i to naprawdę nie musi być nuda. Polscy kibice tknęli dziś w te dzieła sztuki sporo entuzjazmu. Zestaw Janusza zarówno kontrastował, jak i uzupełniał. Gdy nasi bawili się w rytm Kalinki, co było bardziej układem choreograficznym, a nie tylko wydzieraniem ryja, dołączali miejscowi i kibice z Senegalu.

Ci ostatni generalnie zostali przyjęci przez polskich fanów świetnie. Prócz scenek rodzajowych będących ozdobą oczekiwania na mecz (szacuneczek dla kibica, który wytrwale próbował poderwać Oksanę – panią policjantkę siedzącą na koniu), to właśnie obrazki z udziałem przeciwnika były najfajniejsze. Facebooki i Instargramy waszych znajomych lub znajomych znajomych, którzy pojawili się w Moskwie, powinny zostać dziś zalane fotkami z kibicami z Afryki. Było ich mniej, więc ustawiały się kolejki.

35564301_1680394325348302_4329766147529375744_n

35652647_1680394798681588_2283679277159284736_n

Reklama

– Ogórek, ogórek, ogórek, zielony ma garniturek – dało się usłyszeć gdzieniegdzie.
– Sam jesteś ogórek. SE-NE-GAL, SE-NE-GAL! – dało się też usłyszeć kontrę, błyskawicznie podchwyconą przez innych.

Zaletą tego, że kończyliśmy pierwszą rundkę na mundialu, jest między innymi to, iż mamy porównanie w pewnych kwestiach – z mojego wynika, że polscy kibice wstydu nam jak na razie nie przynieśli. Powody do dumy – jak najbardziej.

Okrzyk: “Polska grać, kurwa mać” pojawił się dopiero w 69. minucie, co uznaję za przejaw cierpliwości i wyrozumiałości. Z moich ust słowa na “k” leciały zdecydowanie wcześniej, na szczęście trybuna prasowa żyła meczem w stopniu tylko trochę mniejszym niż reszta trybun. Powód? Gdyby kiedyś padł prąd w Las Vegas, wystarczyłoby wezwać Thiago Cionka. A gdyby jednak on sam nie dał rady, to z pomocą Milika czy Krychowiaka już na pewno by podołał. Ale elektryczni byli nie tylko oni, o połowie drużyny można powiedzieć to samo. Czasem już po pierwszych kilkunastu minutach widzisz po twarzach piłkarzy, że nic z tego nie będzie. Bez dorabiania teorii do wyniku – wydaje mi się, że to właśnie ten przypadek.

35399320_1680395362014865_706344695093002240_n

Wyrwałem się z tym Cionkiem, a chyba należałoby jasno ustalić, co było dziś istotniejsze. I tak:

1) zagraliśmy kiszkę w ofensywie, kompletnie nie mieliśmy pomysłu na rywala, zawiedli liderzy – piłkę do bramki wepchnęliśmy bardziej siłą woli niż dzięki poprawie w grze (w skrócie: SZKODA GADAĆ),
2) popełnialiśmy takie błędy w defensywie, że głowa mała.

Jednak bez Glika ani rusz. Dało się wyczuć, nawet w Soczi, lekkie lekceważenie jego heroicznych starań o powrót do gry – bo Bednarek się pokazał, bo Cionek nigdy poważnie Nawałki nie zawiódł – ale pierwszy trudny sprawdzian pokazał, jak głupie było to myślenie. Dopóki nie wbijemy sobie do głowy, że Glik – nawet w formie z eliminacji – jest w tej kadrze liderem równie ważnym co Lewandowski, będziemy dostawać takie niespodzianki.

Pora wyciągnąć mityczne wnioski, bo nam tu jeszcze nikt każe pakować mandżuru i zawijać, ale to ostatni moment. Ciekaw jestem reakcji sztabu kadry, bo ostatni etap przygotowań do tego meczu, jak już wspominałem rano, był trochę dziwaczny, napięcia. Na razie jednak świętą rację miał ten gość, który nie pozwolił rywala nazywać ogórkami.

Z Moskwy, Mateusz Rokuszewski

Najnowsze

Komentarze

13 komentarzy

Loading...