Myśleliśmy, że dzisiejsza mundialogłupawka obędzie się bez medialnego wylewu. Że wreszcie będziemy mogli wrzucić wam kilka śmiesznych obrazków, dorzucimy do tego garść gifów i wsio. Ale nie. Rano naszym oczom ukazała się reklama (?) z Jackiem Gmochem. I aż musieliśmy się przejść po pokoju, by rozchodzić to poczucie żenady.
Zdarza nam się robić naprawdę niezłe kampanie promujące nasz kraj. Na YouTube znajdziecie chociażby kapitalne filmy kręcone z dronów, które ukazują najpiękniejsze zakątki Polski. Moglibyśmy rzucić kilka przykładów reklam, którymi w świetny sposób sprzedajmy się w głowach obcokrajowców. Ale wszystko to jest niczym, przy tym spocie:
Polacy po swoje! Mamy to! Najnowszy spot #RespectUs i kolejna kampania #PolishTeam. Tym razem w roli głównej trener Jacek Gmoch. Polacy muszą się jednoczyć, a każda okazja jest ku temu dobra. Jedno jest pewne, ducha walki nam nie zabraknie! @LaczyNasPilka pic.twitter.com/wCiAoSMsWU
— Respect Us (@RespectUsPL) June 17, 2018
Wybaczcie, ale… CO TO, DO CIĘŻKIEJ CHOLERY, JEST?! Co tu się w ogóle wydarzyło? Kto wpadł na taki pomysł i jak wyglądało przedyskutowanie go w gronie osób decyzyjnych? „Słuchajcie, mamy taką koncepcję, że nagramy filmik na stadionie Legii. Chodzi o to, że zgarniemy grupę rekonstruktorską, rycerze i żołnierze będą schodzić po schodach, a Jacek Gmoch z groźną miną wykrzyczy coś o tym, by się nie poddawać i że walka i w ogóle”.
Co autor miał na myśli? Dlaczego Gmoch? Dlaczego akurat tak? Parafrazując Freda z „Chłopaki nie płaczą” – jaka jest historia tego swetra filmu?
Klip powstał dzięki fundacji Polska Ziemia. Na profilu twitterowym inicjatywy #RespectUs, czytamy, że jest to „oddolna inicjatywa młodych Polaków, którzy nie chcą żyć w kłamstwie”. Skoro nie chcecie żyć w kłamstwie, to was uświadomimy – ten filmik jest do dupy. To patriotyzm rodem z Żabki. I to takiej tuż przed zamknięciem, gdy na półkach leżą tylko stare kanapki, a maszyna od hot-dogów już się nie kręci.
Rozumiemy, że chcieliście ugrać coś przy okazji Mistrzostw Świata, ale jedyne, co ugracie, to uśmiech pobłażania. Wojna to zbyt poważna sprawa, by mieszać ją z piłką nożną. Do Rosji jedziemy grać w piłkę, a nie anektować Władywostok.
Aha, jeszcze słówko o Jacku Gmochu. Panie Jacku, jest pan zbyt poważnym człowiekiem, by babrać sobie mankiety w czymś takim. Miało być piłkarsko-patriotycznie, wyszło pompatyczno-żałośnie. To już woleliśmy, gdy pan rysował mazakiem te swoje kreski…
***
Przedwczoraj kręciliśmy bekę z Duchowej Adopcji Reprezentanta. Że co to w ogóle jest, że pomieszanie z poplątaniem. Ale wydaje się, że to jakaś zorganizowana akcja taka, że dajesz piątaka. W Meksyku mają to samo, tylko bez losowania reprezentanta pod modlitwę. W Meksyku leci się z automatu i wsparcie z niebios dostaje każdy:
I’m 100% convinced my grandma was the reason Mexico won pic.twitter.com/9jBRF5wFPE
— paola (@paolaa_janet) June 17, 2018
***
[tu miał być jakiś przekomiczny żart o bunga-bunga z basenu Meksyku, o odnowie biologicznej z bandą prostytutek, o tym, że to był powód zwycięstwa Meksykanów nad Niemcami. Ale już rzygamy tymi śmieszkami – na początku to było zabawne, ale nawet najlepsze krewetki przeżute kilkaset razy smakują jak ściera]
***
Aleksandar Kolarov otrzymał od władz Samary Ładę z napędem 4×4. To nagroda za strzelenie pierwszego gola, na ich stadionie, podczas MŚ.
— Kasia Lewandowska (@KatherineAFC) June 17, 2018
Mamy nadzieję, że rząd Samary nie bawił się w jakieś nowe modele, tylko ucieszył Kolarova klasyką:
„Nówka, niebity, żona popa jeździła nim tylko do cerkwi, 80 tys. przebiegu. Gruzin płakał, jak sprzedawał. Panie, bierz pan, bo mam już Milinkovicia-Savicia na linii.”
***
A na koniec festiwal gówno-fryzur:
I gif dnia, a może i całych mistrzostw.