Jeśli należycie do grona osób, które nie potrafią znieść zapaszków w komunikacji miejskiej w upalne dni, w Soczi błyskawicznie przesiedlibyście się – oczywiście z uszczerbkiem dla portfela – do taksówki. A skoro upały doskwierają zwykłym ludziom, to piłkarze mają pełne prawo narzekać podwójnie. I głośniej lub ciszej to robią, co nie nosi znamion ćwielongowania, bo sytuacje są jednak trochę inne.
Gdy do temperatur oscylujących w okolicach 30 stopni Celsjusza dorzucimy duchotę, boisko treningowe zaczyna przypominać patelnię. Dziś rano w leżącym w klimacie subtropikalnym Soczi spadł deszcz, momentami ulewny, zanosiło się na burzę. Wystarczyło jednak 30 minut, by wszystko wróciło do normy. Prognozy na kolejne dni? Różnią się w zależności od źródeł, ale zdarzają się powiewy optymizmu – odczuwalna temperatura nie powinna być wyższa niż dzisiaj.
Zamykając kącik imienia Jarosława Kreta, wypada wspomnieć co na to sztab kadry. Żadnej paniki rzecz jasna nie ma, ale reakcja – jak najbardziej. Bogdan Zając podkreślił wczoraj, że piłkarze powinni się przystosować do różnych warunków, bo w dniu meczu możliwości wyboru aury też nie będzie, zapewnił, iż gracze „muszą schładzać pewne części ciała” i to robią, ale dzisiejsze zajęcia zostały przeniesione z 10.45 czasu lokalnego na 17.30. Wcześniej piłkarze zjedli śniadanie udali się na odprawę taktyczną.
Gorącym tematem pozostaje rzecz jasna stan zdrowia Kamila Glika, choć otoczenie kadry nieustannie tonuje nastroje. Szef naszej obrony trenuje z zespołem, ale oczywiście nie w pełnym zakresie. Dziś ma wykonywać część ćwiczeń z resztą bloku obronnego, a w międzyczasie pracuje pod okiem fizjoterapeuty Bartłomieja Spałka. Ostateczna decyzja odnośnie jego występu z Senegalem – jak podkreślił Hubert Małowiejski – jeszcze nie zapadła, ale zdaniem Bogdana Zająca nie ma większych szans, by zdążył na wtorkowe spotkanie.
Lepsze informacje dotyczą Rafała Kurzawy – dziś ma wrócić do normalnego treningu i postarać się zrobić wszystko, co zrobi drużyna.
Na konferencji prasowej pojawili się Michał Pazdan i Jacek Góralski. Drugi ograniczył się w zasadzie to kilku formułek i podziękowań dla trenera. Z kolei Pazdan musiał się zmierzyć między innymi z zarzutami dotyczącymi słabszej formy wiosną. – Myślę, że od piątej-szóstej kolejki byłem w dobrej dyspozycji aż do końca sezonu, więc nie wiem skąd taka teza. Może to ten zły początek zarówno mój, jak i drużyny rzutuje na tę ocenę. Na pewno jest inaczej niż przed Euro. Wtedy pauzowałem 1,5 miesiąca z powodu kontuzji i ta niewiadoma była większa. Teraz miałem tylko lekki uraz. Później ciężkie treningi dały nam trochę w kość, ale z czasem powinna przyjść świeżość.
Obrońca Legii odniósł się także do sprawy kierowania blokiem obronnym pod nieobecnością Kamila Glika. – Niemal wszystkie mecze w ostatnim czasie, czy to w eliminacjach czy na Euro, graliśmy razem z Kamilem. To powoduje, że są między nami automatyzmy, pewne rzeczy robiliśmy na pamięć. Z Thiago grałem zaledwie kilka spotkań, z Jankiem poznajemy się dopiero teraz i jest trochę inaczej. Ale nie ma czasu, by się na tym zastanawiać. Trzeba wyjść na boisko i grać swoje.
Ironiczny uśmiech wzbudziło pytanie o dobrą zabawę w chwilach wolnych. – Trzeba mile spędzać czas, bo zamykanie się w pokojach do niczego nie prowadzi. Hotel, w którym mieszkamy, jest bardzo fajny pod tym względem. Mamy swoją salę, w której możemy odpocząć. Mamy miejsce z leżakami, więc jeśli ktoś chce wyjść wieczorem, też ma gdzie. Wszystko zostało dobrze dopracowane.
A jeśli interesuje was to, jakie warunki do pracy stworzono dziennikarzom, to wygląda to mniej więcej tak:
Fot główne: FotoPyK