Zależy jak na to spojrzeć. Jedni powiedzą – czekaliśmy na to długie 12 lat. Niektóre, dziś już całkiem kumate dzieciaki, opuszczały porodówkę, gdy Polacy żegnali się na ponad dekadę z walką o tytuł mistrzów świata. Minął szmat czasu, bez dwóch zdań, nawet Paweł Brożek przestał być już postrzegany za utalentowanego. Drudzy nadmienią – czekaliśmy 4 lata. I to był naprawdę trudny okres, bo przecież ostatni mundial w wielu z nas rozbudził wspomnienia z dzieciństwa, był obiektywnie jednym z najlepszych, najciekawszych i najbardziej romantycznych w ostatnich kilkunastu latach. Tęskniliśmy za nim jeszcze zanim się na dobre skończył – bo przecież za takimi meczami jak półfinałowe 7:1 tęskni się jeszcze w doliczonym czasie gry.
Jakkolwiek to interpretujemy – minął czas wielkiego oczekiwania. Minął czas, w którym odliczaliśmy dni, miesiące. Minął czas narzekania, że w Rosji, minął czas wytykania, że w sumie średni poziom, minął czas przekonywania, że piłka klubowa odstawiła reprezentacyjną. Przyszedł czas przerwy w życiorysie. Przyszedł czas, w którym w kalendarzu każdy kolejny dzień jest na czerwono. Przyszedł do nas mundial. A razem z nim – codzienne relacje live. Spędźcie ten dzień razem z nami – podobnie jak 30 kolejnych. Zaręczamy – będzie warto. To co? Lecimy. Od dziś liczy się tylko to, co w Rosji.