W takich czasach żyjemy i nie mamy zamiaru narzekać: jeśli plebiscyty piłkarskie, to istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że Robert Lewandowski będzie w którymś górą. Nie inaczej sprawy mają się z Polskim Piłkarzem Miesiąca, bo w tym roku napastnik wygrywał wszystko. Tego samego mu i sobie życzymy w czerwcu i lipcu, ponieważ to by znaczyło, że zagraliśmy super mundial.
Zaglądamy do drugiej ligi w Hiszpanii. Jeśli ktoś wpadłby na pomysł, by z tych rozgrywek kpić, niech przypomni sobie, skąd przyszedł do Polski choćby Carlitos. No właśnie, z jeszcze niższego poziomu, a na zapleczu La Liga miłe chwile w maju przeżywał Kieszek i jego Cordoba. Cztery mecze, trzy zwycięstwa i jedno czyste konta Polaka. Co za tym wszystkim poszło: zapewnione utrzymanie.
Całkiem przyzwoity początek sezonu zalicza Krzysztof Kamiński. No, szeroko pojęty “początek”, bo w Japonii zagrali już 13 kolejek. W każdym razie: w maju Polak wystąpił trzykrotnie, a Jubilo Iwata wygrało dwa z tych meczów. Obecnie zespół Kamińskiego jest w środku tabeli, ale sześć oczek straty do podium to nie jest przecież, cholera wie, jaka strata.
Bramkarz rzymskiego klubu zagrał co prawda tylko jeden mecz, ale chcemy go wyróżnić – choćby symbolicznie – bo w końcu doczekał się swojej szansy w Serie A w sezonie 17/18. Co więcej, tej szansy nie zmarnował i zagrał dobrze z Sassuolo, zachował czyste konto, a Roma wygrała 1:0. Włączcie ten filmik i rzućcie okiem na minutę 2:09, kiedy Polak świetnie interweniował.
Co więksi optymiści pisali, że Kosecki może się nawet załapać do szerokiej kadry na mundial, co było oczywiście grubą przesadą, natomiast Kuba w końcówce sezonu rzeczywiście czarował. Odpalił gaz, udanie dryblował i wystawiał kolegom patelnie. Cóż, drodzy ligowcy, takie są po prostu efekty udziału w programie Weszłopolscy. Kuba tam był, udzielił świetnego wywiadu, a potem poszedł w długą. Zapraszamy wszystkich szukających formy do rozmowy w kolejnym sezonie!
Diamencik Legii, na który trzeba dmuchać i chuchać. Kto wie, gdyby nie on, być może Legia nie przełamałaby Górnika w meczu u siebie. Jednak młody chłopak był tak sprytny, że z rzutu wolnego zapakował bramkę Losce, choć kąt nie należał do najłatwiejszych. Mamy nadzieję, że jeszcze na choć jeden sezon zostanie w Polsce, bo daje tej lidze potrzebny powiew świeżości.
Do wcześniejszych asyst Klich tym razem dołożył bramkę, konkretnie zwycięską przeciwko Venlo. Najwyraźniej Holandia to idealny poziom dla pomocnika i cóż, chyba nie ma co szukać kwadratowych jaj gdzie indziej.
Człowiek-instytucja w Legii. Ile ma procent udziałów w mistrzostwie Legii? 40? 50? 60? To kwestia subiektywna, natomiast fakty są takie: na cztery ostatnie mecze ligowe, Malarz trzykrotnie zachowywał czyste konto, niejednokrotnie ratując Legię przed stratą gola. Wielka klasa i wielki szacunek.
Świeżo upieczony, czyli w maju, mistrz Rosji. Kropeczką nad i było zwycięstwo nad Zenitem, gdy Polak zagrał 90 minut. Jest ceniony w Rosji i wydaje się, że tam powinien zostać na dłużej, Zachodu raczej nie podbije, a na Wschodzie gra za dobre pieniądze i na porządnym poziomie.
Przyzwoity miesiąc Piotrka. Trzy mecze, trzy w pierwszym składzie, siedem punktów dla Napoli. Kamyczek do ogródka? Brak większych konkretów, bo Polakowi zabrakło i bramek, i asyst.
Kędziora cały czas w Kijowie robił swoje. W maju zagrał wszystko, co było do zagrania i zaliczył asystę w ostatnim meczu ligowym. Czego szkoda? Porażki w finale Pucharze Ukrainy z Szachtarem, Dynamo poległo 0:2.
Obu panów warto i należy pochwalić – zagrali po 90 minut w trzech ostatnich meczach fazy zasadniczej, a Palermo zdobyło siedem punktów. Bezpośredniego awansu to zespołowi z Sycylii nie przyniosło, natomiast trwają baraże. Tych do rankingu nie liczymy, zaczęły się w czerwcu, natomiast Palermo wciąż jest w grze i mamy nadzieję, że to ono wejdzie do Serie A, nasza kolonia tam byłaby jeszcze bardziej imponująca.
Może mieć najlepsze humory z tria występującego w Sampdorii. Zespół Giampaolo dostał trzy razy po głowie – od Napoli, Sassuolo i SPAL – ale Kownacki trafił raz do siatki. Tyle dobrego.
Mamy nadzieję, że w Serie A Stępiński znajdzie swoje miejsce na ziemi, po tym, jak nie wychodziły mu przygody w Bundeslidze i Ligue 1. Tym razem napastnik strzelił przeciwko Crotone i może nie jest to, cholera wie, jaki wyczyn, ale warto docenić rosnącą regularność, bo w marcu i kwietniu Polak też trafiał. Tak trzymać w przyszłym sezonie!
Wygrany ostatnich miesięcy. On grał dobrze, a jego Southampton utrzymało się w Premier League. Jeśli chodzi o maj, Bednarek grał z Evertonem i Swansea, Święci wówczas wywalczyli cztery punkty (odpowiednio remis i zwycięstwo). Natomiast gdy Polaka zabrakło w starciu z City, ekipa Hughesa zaznała porażki. Trenerze, prosimy wyciągnąć wnioski!
Porządny maj za Kamilem. Monaco wygrało swoje wszystkie trzy mecze, dwukrotnie zachowując przy tym czyste konto, a co za tym idzie, udało się ekipie z Księstwa zasiąść na fotelu wicemistrza Francji. Wracaj Kamil czym prędzej do zdrowia, będziesz potrzebny na mundialu.
Powrót do zdrowia i gry to jedno, a udany powrót do zdrowia i gry to drugie. Milik poszedł tą jeszcze lepszą ścieżką, bo w Serie A przy końcówce sezonu radził sobie bardzo dobrze. W maju trafiał z Sampdorią i Crotone, ale nie opatrzyć tego zdania tym filmikiem co poniżej, to jak w ogóle nie zabrać głosu:
Wilczek ostatecznie na mundial nie pojedzie, natomiast w końcówce sezonu zrobił dużo, by bilety do Rosji złapać. Może spojrzeć w lustro i nie mieć żadnych pretensji do gościa, którego tam zobaczy. Gole Kamila przyniosły Broendby Puchar Danii, wygrana z Silkeborgiem 3:1, natomiast nie dały już mistrzostwa. No, ale o to trudno już winić Polaka. On w meczu z Horsens zszedł w 79. minucie przy stanie 2:0 dla Broendby, a mecz skończył się wynikiem 2:2. Frajerstwo najwyższej próby.
Szczerze mówiąc, trochę sobie obiecujemy po występie Teodorczyka na mundialu, bo chłopak jest w gazie. Pokazał to w meczu z Chile, kiedy dał dobrą zmianę, to się oczywiście do rankingu nie liczy, ale jego gole w lidze belgijskiej już tak. Piłkę z siatki po jego strzałach musieli wyciągać bramkarze Brugii, Standardu Liege i Genku. Mistrza Fiołkom te trafienia co prawda nie przyniosły, ale Teo zrobił swoje.
Nie jest to tak przekonujące zwycięstwo Roberta, jak zwykle, ale napastnik Bayernu musiał wygrać również w maju. Tylko on z polskich piłkarzy utrzymywał się równie długo w Lidze Mistrzów, a jeden mecz w tamtejszym półfinale, jest pewnie warty tyle, co pięć spotkań w innych ligach. Szkoda natomiast, że napastnikowi nie udało się błysnąć. Strzelał za to w Bundeslidze i został królem strzelców rozgrywek, jeszcze raz gratulujemy.