To, że Nicki Bille Nielsen nie jest normalny, było w zasadzie pewne od pierwszego dnia jego pobytu w Poznaniu. Nie zakładaliśmy jednak, że to aż taki życiowy wykolejeniec. Do tej pory wydawało się, że jego największe przewiny to obżeranie się i spożywanie trunków w niekoniecznie najlepszym momencie plus robienie z siebie głupka („najpierw kawa, a później przypominam sobie, że nienawidzę Legii”). Okazuje się, że możliwości byłego napastnika zawodnika Lecha są znacznie większe.
Jak donoszą francuskie media, Duńczyk został skazany na miesiąc za kratkami. Co przeskrobał? Trochę tego było, więc po kolei.
– uderzył kobietę, która próbowała interweniować, gdy dusił 20-letnią studentkę
– był narąbany, więc przenocował w izbie wytrzeźwień
– znaleziono przy nim blisko gram kokainy
– w jego telefonie były zdjęcia nagich i posiniaczonych kobiet (niezdrowe fascynacje?)
– w tymże telefonie znaleziono nagranie, na którym Duńczyk uprawia seks oralny na monakijskim bulwarze
Sporo jak na jeden dzień. Poza miesiącem przymusowych wakacji „Kebsen”, jak zdążyli go nazwać poznańscy kibice, musi zapłacić 750 euro grzywny i 3 tys. euro zadośćuczynienia swojej ofierze.
Chyba jeszcze będzie miał z czego. Zimą Lech znalazł frajera i wcisnął Bille Nielsena greckiemu Panioniosowi. Ten od razu poczuł nienawiść do Panetolikosu i Atromitosu (oczywiście najpierw kawa), ale o dziwo na boisku była nędza. Pięć meczów ligowych, zero goli, ostatni występ 10 marca. Kontrakt obowiązuje do czerwca 2019 roku, jednak coś czujemy, że jeszcze przed wyjściem z kicia duński miłośnik siniaków znajdzie się na bezrobociu. A po takich wyczynach i takim kaleczeniu gry od kilku lat nikt o zdrowych zmysłach go nie zatrudni, chyba że mówimy o kierunkach typu druga liga indonezyjska.
Skauting Lecha zapewne pęka z dumy. W końcu Bille Nielsen miał pasować do zespołu mentalnie…
Fot. Jakub Gruca/400mm.pl