Pamiętacie jeszcze Canarinhos sprzed paru lat, kiedy to po boisku w reprezentacyjnych barwach hasali tacy wirtuozi jak Fred, Jo, Diego Tardelli czy inny Everton Ribeiro? Ciemne wieki brazylijskiej piłki. Zasiadaliśmy przed telewizorami, ich rodacy na trybunach, ale wszyscy razem często mieliśmy ochotę zrobić to samo – iść do kuchni i niczym na popularnym memie wziąć mikser, a potem wkręcić go sobie w oczy. No nie dało się tego oglądać, to było wręcz kompromitujące.
Dlatego z perspektywy czasu tym bardziej doceniamy to, czego w Selecao dokonuje Tite. Jeszcze bardziej jarają nas kiwki Neymara, parady Alissona, rajdy Marcelo, młodzieńczy polot i zabójczą skuteczność Gabriela Jesusa. Przed mundialem w Rosji możemy triumfalnie krzyknąć – o taką Brazylię nic nie robiliśmy! I jednocześnie czekamy niecierpliwie na to, co ta drużyna zaprezentuje podczas mistrzostw. Na papierze bowiem wygląda ekscytująco.
NAJMOCNIEJSZY PUNKT
Cholera, a moglibyśmy wybrać tych punktów z 10? Nie? No dobrze, to niech będzie rzecz, którą tak często przegapiamy zachwycając się drużyną Canarinhos autorstwa Titego. Czyli wyjątkowo solidna obrona, dzięki której Brazylia przeszła przez CONMEBOL-owe eliminacje jak tornado przez drewnianą wioskę. 18 meczów i 11 straconych goli – po prostu szacun. Wiele kwestii złożyło się na taki stan rzeczy. Po pierwsze – samo podejście trenera, który właśnie od obrony zaczął ustalanie nowego ładu taktycznego w ekipie. Po drugie – wreszcie mają tam klasowych golkiperów. Nie żeby na przykład Jefferson, legenda Botafogo, był jakimś parodystą, ale gdzie mu tam do Alissona czy Edersona anno domini 2018… Była posucha, jest kłopot bogactwa. Po trzecie – stabilizacja personalna. Od wielu lat kolejni w zółto-niebieskich strojach występują ci sami defensorzy, dlatego znają się już jak łyse konie. Miranda wie doskonale, kiedy musi zaasekurować Marquinhosa lub Thiago Silvę i nawzajem. Marcelo wykazuje się odpowiedzialnością w swoich ofensywnych rajdach, tak samo jak po drugiej stronie przeważnie robił to Dani Alves. Wsparcie pomocników? Też solidne, wszak Casemiro, Fernandinho, Paulinho czy Renato Augusto to przodownicy pracy.
NAJWIĘKSZA BOLĄCZKA
Jeszcze parę tygodni temu chyba zostawilibyśmy tę rubryką pustą. Po co robić widły z igły? No ale jednym z wyjątkowych pechowców został Dani Alves, którego zegar biologiczny nie obowiązuje i który z powodu uszkodzonych więzadeł nie pojedzie do Rosji. A skoro tak, to w teorii prawa obrona robi się punktem newralgicznym. Jest tam co prawda Danilo z Manchesteru City, ale z całym szacunkiem, to nie ten poziom. Tak samo Fagner, który w piłce europejskiej nigdy nie zaistniał, choć miał dwa podejścia – w PSV oraz Wolfsburgu. Nie żeby od razu „grajcie na Danilo/Fagnera, on jest cienki”, ale oceniając sam potencjał, nie mamy wątpliwości, iż w tej chwili prawa obrona raczej nie powinna budzić postrachu wśród poszczególnych rywali Canarinhos.
KADRA
KLUCZOWY ZAWODNIK
Brazylijczycy mają naprawdę rewelacyjną pakę. Na pewno najmocniejszą mniej więcej od dekady, chociaż niektórzy pewnie byliby w stanie sięgnąć pamięcią jeszcze dalej. Nie ma jednak wątpliwości, że gwiazdą tej drużyny jest Neymar i to w dużej mierze na nim spoczywa ciężar odpowiedzialności za losy Canarinhos na mundialu. Ale czy to dziwne, skoro w kadrze nastukał już 54 gole i 36 asyst w 84 meczach? W sumie bierze udział przy trafieniach Canarinhos średnio co 78 minut. A jako że ma dopiero 26 lat, to rekord Pelego powinien prędzej czy później łyknąć, wszak brakuje mu już „tylko” 23 bramek. To chyba najlepiej pokazuje skalę tego z jak wielkim zawodnikiem mamy do czynienia. Nawet jeśli ktoś go nie lubi, bo charakterek posiada taki, że czasem mamy ochotę wysłać go na karnego jeżyka. Z drugiej strony w tej chwili chyba nie ma na świecie gościa, w którym upatrywalibyśmy lepszego kandydata do przejęcia Złotej Piłki po Messim czy Cristiano Ronaldo. Zdobycie Pucharu Świata wyraźnie by go do tego przybliżyło.
TURNIEJOWY SCENARIUSZ
Szwajcaria, Kostaryka, Serbia. Za zwycięstwo Brazylii z tymi pierwszymi LV BET płaci 1,44. Cholera, na bazę Canarinhos musiałby chyba spaść meteor, żeby mieli jakiekolwiek problemy z wyjściem z tej grupy. Nawet nie bierzemy pod uwagę takiego scenariusza. Ba, powinni zgarnąć komplet punktów (kurs na wygraną Canarinhos z Kostaryką wynosi 1,26) i wyjść z pierwszego miejsca. To prawdopodobnie pomogłoby im uniknąć Niemców już w 1/8 rozgrywek. Następnie na ich rozkładzie jazdy znalazłyby się drużyny z grup G oraz H, czyli też bez tragedii. Powiedzmy: Anglicy, Belgowie, Kolumbijczycy, może Senegalczycy, albo nawet my, jeśli nieco przyfarcimy? Generalnie nikt, kogo Brazylijczycy nie byliby w stanie ograć. W końcu są faworytami, prawda? (na wygraną Neymara i spółki w starciu z Serbią można postawić po kursie 1,4) A potem… Cóż, to już raczej zabawa a’la wróżenie z fusów, więc w tym momencie odsyłamy was do różnego rodzaju mundialowych symulatorów.
KOMU BĘDZIEMY KIBICOWAĆ
Napisalibyśmy, że Neymarowi, bo może gdyby wzniósł Puchar Świata wreszcie zakończyłby duopol Messiego i Cristiano. Ot, aby po prostu działo się coś nowego. Z drugiej strony jednak napastnik PSG jest na tyle wkurzającym gościem, iż nie potrafimy tak jednoznacznie określić się względem niego. Poza tym? Chyba nie ma w tej drużynie takiej jednej postaci, za którą chcielibyśmy iść w ogień. Może zatem postawimy na trenera? W kontekście reprezentacji Brazylii bardzo mało mówi i pisze się o jego dokonaniach, a to przecież w dużej mierze również jego zasługa, iż Canarinhos przestali być pośmiewiskiem po wielu latach. Poprawił atmosferę w zespole, bo kiedy go przejmował, bardziej przypominał on zbieraninę przypadkowych gości, którzy nawet nie za bardzo za sobą przepadają. Taktycznie układał drużynę od tyłu, dzięki czemu silna obrona to dziś znak markowy Brazylijczyków. Dopiero na tej podstawie zaczął namawiać podopiecznych do coraz większej kreatywności, aby fani na trybunach i przed telewizorami nie traktowali ich meczów jako substytutów dla dobranocki. Ukoronowanie tej pracy tytułem byłoby zatem naturalne i całkowicie zasłużone.
OPINIA EKSPERTA
Przedzwoniliśmy do znanego i lubianego eksperta od piłki południowoamerykańskiej, Tomasza Dos Santosa Henriqueza.
– Ach, panowie, zachwycamy się Neymarem, a przecież w Gabriel Jesus jest równie wielką nadzieją brazylijskiej piłki, złotym dzieckiem tego pokolenia! Ma w sobie tę dzikość faweli, którą demonstruje przy każdym dryblingu. Pod tym względem przypomina mi Gilmarsona, dziś już zapomnianego w swej ojczyźnie, ponieważ jako młody chłopak musiał wyjechać do Boliwii w latach 60. Ach, co to był za zawodnik! Wykonywał charakterystyczny zwód biodrem w prawą stronę, który wyćwiczył biegając ze szmacianą futbolówką wśród kukurydzianych pól…
SZALENIE ISTOTNY FAKT
Jak powszechnie wiadomo, południowoamerykańscy zawodnicy są ponadprzeciętnie religijni, co tylko podkreśliło nasze zdziwienie, gdy przeczytaliśmy o postanowieniu CBF – brazylijskiej federacji piłkarskiej. Ta zabroniła Canarinhos wykonywania wszelakich gestów religijnych. Ale żeby chodziło tylko o boisko, powiedzmy po strzeleniu gola, to powiedzmy, że jeszcze miałoby jakiś sens, jednak nawet podczas zgrupowania, będąc gdzieś w hotelu, mają się oni wystrzegać na przykład wspólnej modlitwy. CBF argumentuje to postanowienie chęcią uniknięcia konfliktów w drużynie, wszak niektórzy gracze są innego wyznania niż katolickie, choć z perspektywy osób trzecich logiki w tym wszystkim niewiele. Trend jednak postępuje – kiedy Neymar po wygraniu Ligi Mistrzów w 2015 roku z Barceloną paradował w opasce z napisem „100% Jesus”, w oficjalnych materiałach UEFA zostało to ocenzurowane. Szacunek szacunkiem, ale w Brazylii chyba ktoś popada w paranoję.
FILMOWY ODPOWIEDNIK
Iniemamocni.
Dziś naprawdę wydaje się, że Brazylijczycy tworzą zgraną paczkę, dlatego właśnie postawiliśmy na ten animowany film z wątkiem rodzinnym w tle. A poza tym – jak sama nazwa wskazuje – przynajmniej w teorii wydaje się, że wyjątkowo trudno będzie ich pokonać. Chyba tylko Hiszpanie mogą pochwalić się podobnie mocną ekipą. Może jeszcze Francuzi? Chociaż oni akurat mają raczej lepszych zawodników niż drużynę.
SONDA WESZŁO
Kto jest większym kocurem?
— Weszło! (@WeszloCom) June 10, 2018
NAJLEPSZA JEDENASTKA GRUPY E