Reklama

Wielkie aspiracje, niewielkie możliwości

redakcja

Autor:redakcja

03 czerwca 2018, 20:09 • 7 min czytania 29 komentarzy

Przed startem mundialu Rosjanom ciężko o optymizm. Ich reprezentacja wygląda słabo, mimo przygotowań skoncentrowanych wokół mistrzostw gra cały czas się nie klei, a Stanisław Czerczesow z uporem maniaka powtarza, że “nie ma żadnych problemów”, choć każdy widzi, że jest ich aż za dużo. Mimo to w tle i tak pojawiają się olbrzymie aspiracje. Rosjanie wiedzą, że ich reprezentacja trafiła do słabej grupy, więc awans do fazy pucharowej uważają za obowiązek. Tym bardziej że później, gdy o wszystkim będzie decydować jeden mecz, zdarzyć może się naprawdę wszystko. Sęk w tym, że możliwości “Sbornej” są raczej niewielkie, więc wizje bohaterskiego marszu Czerczesowa i jego piłkarzy nie są ani trochę uprawnione. Marzyć i oczekiwać nikt jednak Rosjanom nie zabrania. Bo przecież ewentualne rozczarowanie, którego wedle wielu przesłanek raczej nie uda się uniknąć, będzie wyłącznie ich wewnętrzną sprawą. 

Wielkie aspiracje, niewielkie możliwości

NAJWIĘKSZA ZALETA

Opinie są tutaj właściwie jednoznaczne – Rosjanie grają u siebie, a to niemal zawsze pomaga. Oczywiście w tym przypadku własne boisko równie dobrze może stać się przekleństwem, i wcale nie zdziwimy się, jeśli presja trybun przerośnie piłkarzy „Sbornej”,. W teorii jednak teorii rola gospodarza wygląda na atut. Reprezentacja prowadzona przez Stanisława Czerczesowa innych zalet raczej nie posiada. Ewentualnie wyróżnić można piłkarzy z nowej generacji, jak Aleksander Gołowin, bracia Mirańczukowie czy Roman Zobnin, którzy w kadrze grają od niedawna i nie są jeszcze skażeni genem klęski, który towarzyszy Rosjanom od kilku dużych imprez. Niewykluczone, że ich młodzieńcza fantazja poniesie „Sborną” i ostatecznie uda się uniknąć kompromitacji, na którą od dawna się zapowiada. Ten aspekt stawiamy jednak na drugim miejscu. Zaraz za graniem u siebie.

NAJWIĘKSZA BOLĄCZKA

Brak jakości. Rosjanie, myśląc o swojej reprezentacji, cały czas odświeżają w głowie obrazki z Euro 2008, gdy ich drużyna doszła aż do półfinału. Pokolenie Arszawina, Torbińskiego i Pawluczenki nie wykorzystało w pełni swojego potencjału i zwyczajnie zachłysnęło się sukcesem osiągniętym na szwajcarskich i austriackich boiskach. W gruncie rzeczy nic wówczas nie wygrali, ale obecność wśród czterech najlepszych drużyn Starego Kontynentu wystarczyła, by zawodnicy na lata poczuli się nasyceni.

Reklama

Wszystko, co działo się później, można sprowadzić do miana kibicowskiej udręki. „Sborna” nie zakwalifikowała na mundial w 2010 roku, a także totalnie położyła trzy następne duże imprezy. Następcy gwiazd czarujących w Austrii i Szwajcarii okazali się dużo słabsi, podczas gdy wymagania kibiców notorycznie szły w górę. Niezależnie od tego, kto prowadził Rosjan z ławki rezerwowych, na boisku dominował permanentny brak jakości. Stanisław Czerczesow do tej pory nie znalazł rozwiązana tego problemu, ale w gruncie rzeczy od początku był na straconej pozycji. Z braku laku wziął się za naturalizację zawodników z rosyjskimi korzeniami/długo krającymi w Premier Lidze, ale wszyscy w kraju zdają sobie sprawę, że to droga do nikąd. Zresztą Rausch i przefarbowany na Rosjanina już dwa lata temu Neustadter z powodów dyscyplinarnych i tak na mundialu nie zagrają.

Jedynym wyjściem z tej nieciekawej sytuacji jest czas. Właśnie tego rosyjska piłka potrzebuje najbardziej. Czasu. Kilku lat, w ciągu których okrzepną i dojrzeją najbardziej utalentowani zawodnicy z nowej generacji. Pojedyncze jednostki już teraz powinny odegrać dużą rolę, ale to chyba za mało, by myśleć o czymś więcej niż wyjście z grupy. Na ten moment Rosja jest po prostu zbyt słaba piłkarsko, by przed startem mundialu śnić o potędze.

SKŁAD

HdPaCDN

KLUCZOWY ZAWODNIK

Ostoja i jedyny piłkarz w ekipie Czerczesowa, który nie musi mieć kompleksów wobec zawodników ze światowego topu na swojej pozycji. Igor Akinfiejew to bramkarz bardzo często marginalizowany, ale bez wątpienia wybitny i zwyczajnie niedoceniany. Często zarzuca mu się brak ambicji, czego rzekomym przejawem jest kariera w całości spędzona w CSKA, lecz takie stawianie sprawy to jawna niesprawiedliwość. Akinfiejew, wychowanek wojskowego klubu, to po prostu gość, który ponad wszystko ceni sobie lojalność. To właśnie ten element jego postawy, za który zawodnicy występujący całe życie w niekoniecznie lepszych, ale na pewno popularniejszych klubach wynoszeni są pod niebiosa, sprawia, że ani trochę nie pali się do transferu, choć na brak ofert nigdy nie narzekał. W reprezentacji miewał różne okresy. Bywał genialny, ale kilka błędów też popełnił. W kluczowych momentach zazwyczaj radził sobie jednak bardzo dobrze, a odkąd „Sborną” przejął Czerczesow, praktycznie w każdym meczu jest najlepszym zawodnikiem w swojej drużynie. Dla Rosjan to dobry prognostyk, bo bez Akinfiejewa w mistrzowskiej formie, ich mundialowa misja osiągnie status niemożliwej do zrealizowania.

Reklama

TURNIEJOWY SCENARIUSZ

W wariancie optymistycznym Rosjanie zaczynają turniej od zwycięstwa z Arabią Saudyjską (Totolotek za wygraną gospodarzy płaci 1,35), później urywają punkty Egiptowi (Trzy punkt dla Rosji Totolotek wycenia na 1,85, jeden – na 3,30), a w ostatniej kolejce grają o pierwsze miejsce z faworyzowanym Urugwajem. Taki rozwój wypadków jest o tyle prawdopodobny, że Arabia Saudyjska to na papierze zdecydowanie najsłabszy zespół w grupie A, a Egipcjanie, którzy też nie są żadną potęgą, mają spory problem w postaci kontuzji Mohameda Salaha. Możliwe więc, że gospodarze już po dwóch meczach zapewnią sobie awans do 1/8 finału i kto wie, może siłą rozpędu łyknie nawet Urugwaj (Kurs na Rosję w Totolotku wynosi 2,95)? Faza pucharowa to już osobna historia. Na dzień dobry Rosjanie mogą trafić na Hiszpanię lub Portugalię. Dalej chyba nie warto wybiegać.

Wariant pesymistyczny zakłada z kolei wielkie męczarnie w każdym spotkaniu i zjazd do bazy już po fazie grupowej. Niemożliwe? Za kadencji Czerczesowa Rosjanom zdażyło się przegrać chociażby z Katarem, więc wcale nie będziemy zaskoczeni, jeśli mundial skończą z nędzym punktem wyrwanym Arabii Saudyjskiej w samej końcówce meczu.

KOMU BĘDZIEMY KIBICOWAĆ

Czy w reprezentacji Rosji jest ktoś, kogo da się lubić? Kimś takim może być Fiodor Smołow, czyli kawał napastnika w rosyjskich realiach. Smołow przez kilka lat miał spory problem z pokazaniem pełni swojego potencjału. Mówiło się o nim, że na piłkarską szatnię jest zbyt… inteligentny i w otoczeniu niezbyt lotnych kolegów czuje się mocno przytłoczony. Możemy się z tym zgodzić, bo jeśli ktoś na co dzień zaczytuje się w książkach Dostojewskiego i Nietzschego, a potem przebiera się obok takiego gagatka, jak przykładowo Kokorin, to siłą rzeczy musi się zastanawiać, gdzie trafił i dlaczego.

Smołow jeszcze cztery-pięć lat temu był głównym obiektem szydery rosyjskich kibiców. W internecie powstawały strony i profile, na których liczono mu mecze bez strzelonego gola. Kibicie pisali do niego listy otwarte, w których w prześmiewczy sposób apelowali, by zakończył karierę. W pewnym momencie wydawało się, że nic już z niego nie będzie. Kto tylko mógł, ten postawił na Smołowie krzyżyk

Punktem zwrotnym w jego karierze okazał się jednak transfer do Krasnodaru. Na prowincji bardzo szybko odżył i udowodnił, że jego sufit wisi naprawdę wysoko. Dwa razy został królem strzelców Premier Ligi, przykuwając tym samym uwagę kilku zachodnich klubów. W reprezentacji wciąż ma jednak sporo do udowodnienia, a mundial jest ku temu najlepszą okazją. Tym bardziej że Smołow marzy o zagranicznym transferze i nachodzącą imprezę traktuje jako okno wystawowe.

Kto poza tym? Na pewno warto bliżej przyjrzeć się Aleksandrowi Gołowinowi z CSKA. Chłopak ma błysk, jest kreatywny i już teraz chciałby być liderem reprezentacji. Odpowiednie predyspozycje na pewno posiada. Pytanie tylko, czy nie zabraknie mu doświadczenia i poradzi sobie z presją. Jeśli tak, to możemy spodziewać się po nim całej serii widowiskowych zagrań. I głośnego transferu po zakończeniu mundialu, bo Gołowinem już teraz interesują się chociażby Arsenal czy Borussia Dortmund.

OPINIA EKSPERTA

Kogo pokonała reprezentacja Czerczesowa? Beznadziejnych Węgrów, którzy potem przegrali z Andorą! Czyli co? Chcemy być na poziomie Andory? Aha, wygraliśmy jeszcze z Nową Zelandią! Z ruggbystami! Przecież to żałosne… Najwyższa pora się obudzić. Na mundialu nie osiągniemy dobrego wyniku. – Andriej Kanczelskich, były piłkarz m.in. Manchesteru United, o szansach potencjale i szansach „Sbornej”

SZALENIE ISTOTNY FAKT

Na mundialu Rosja ostatni raz wyszła z grupy, kiedy miała jeszcze jednokolorową flagę z sierpem i młotem, a świat znał ją jako Związek Radziecki. Po transformacji udział w każdej imprezie tej rangi kończyła już po trzech meczach.

FILMOWY ODPOWIEDNIK

Cześć, pajace!

Czyli historia Jurija Kabłukowa, gościa, który zawodowo czyści pomniki (w tej roli Stanisław Czerczesow) i któremu pewnej nocy przyśniło się, że niegdyś był bogatym Francuzem i swój pokaźny majątek ukrył w Rosji (w tej roli cały skład „Sbornej”). Z czasem główny bohater napotyka na przesłanki, wskazujące, że wszystko, co widział we śnie, naprawdę mogło się wydarzyć. W swoim drzewie genealogicznym znajduje francuskie korzenie, trafia też do mieszkania identycznego jak to, w którym rzekomo ukrył swój skarb. Ostatecznie okazuje się jednak, że bogactwo było wyłącznie iluzją, ale główny bohater i tak kończy całkiem dobrze, choć po drodze niewiele na to wskazywało. Za nim jednak do tego doszło, musiał puścić się w brawurową ucieczkę.

via GIPHY

W latach dziewięćdziesiątych film Eldara Riazanowa cieszył się w Rosji dużą popularnością. Ciężko jednak przypuszczać, że ktokolwiek spodziewał się, iż po latach wróci na afisz, a jego akcja przeniesie się do prawdziwego życia

SONDA WESZŁO

[yop_poll id=”118″]

NAJSILNIEJSZA JEDENASTKA GRUPY A

kcRDLv3

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

29 komentarzy

Loading...