Reklama

To się nazywa debiut! Hurkacz wygrywa z ćwierćfinalistą Australian Open

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

29 maja 2018, 17:46 • 3 min czytania 2 komentarze

W styczniu wszystko było inaczej. Jeden był w trzeciej setce rankingu i bezskutecznie próbował się przebić przez eliminacje Australian Open. Drugi w tym samym Australian Open sensacyjnie dotarł aż do ćwierćfinału, zarabiając niewiele mniej niż przez całą zawodową karierę. Dziś stanęli oko w oko, w pierwszej rundzie Rolanda Garrosa. I sensacyjnie lepszy okazał się ten pierwszy. Hubert Hurkacz.

To się nazywa debiut! Hurkacz wygrywa z ćwierćfinalistą Australian Open

Polak w Paryżu w świetnym stylu przeszedł eliminacje i zapewnił sobie debiut w turnieju wielkoszlemowym. Co ciekawe, dzisiejszy mecz był zaledwie drugim występem HH w zawodowym turnieju. Naprzeciwko niego stanął 54. zawodnik światowego rankingu, grający zawodowo od 2011 roku. Tennys Sandgren przeżywa najlepszy okres w karierze, na dobre zadomowił się w pierwszej setce notowania ATP. W pierwszej rundzie Rolanda Garrosa był zdecydowanym faworytem. I co? I nic.

Jeśli po kimś było widać dziś dojrzałość i opanowanie, to po absolutnym debiutancie z Polski. Hurkacz grał mądrze, solidnie, odważnie. Szybko wygrał dwie pierwsze partie po 6:2. Kolejnej nie zdążył, bo nad paryskimi kortami się rozpadało. Kiedy deszcz odpuścił, Amerykanin wrócił do gry z nową energią, która pozwoliła mu na wygranie trzeciego seta. W czwartym jednak znów górą był Polak.

To zwycięstwo ma ogromne znaczenie. Nawet, jeśli nie kojarzycie Tennysa Sandgrena, to musicie wiedzieć, że gość naprawdę potrafi grać. W styczniu zameldował się w ćwierćfinale Australian Open, po drodze odsyłając do domu Stana Wawrinkę (#8 ATP) oraz Dominica Thiema (#5 ATP). Przypadek? Raczej nie, bo w kwietniu osiągnął finał turnieju w Houston. Uczciwie musimy przyznać, że korty ziemne nie należą do jego ulubionych. Na początku sezonu ziemnego przegrał 4 mecze z rzędu, ale – dodajmy – ostatnio dotarł do ćwierćfinału w Genewie.

A Hubert? Cóż, przechodzi klasyczną, trudną i wyboistą drogę od małych turniejów do imprez dla zawodowców (więcej pisaliśmy o niej tutaj). Luty i marzec to seria turniejów w Azji (dwa ćwierćfinały, półfinał, finał), które pozwoliły mu awansować w okolice 180. miejsca w rankingu. Potem udane eliminacje w Budapeszcie i debiut w turnieju rangi ATP (przegrany po trzech setach). Ostatnie tygodnie nie były jednak udane. Przegrał w eliminacjach w Stambule i w pierwszej rundzie challengera w Kazachstanie. Przed kwalifikacjami wielkoszlemowego French Open trudno było pałać optymizmem. A jednak – zamiast rozczarowania mamy największy sukces w karierze. Takie niespodzianki zdecydowanie lubimy.

Reklama

Hubert Hurkacz, awansując do 2. rundy, zapewnił sobie wypłatę na poziomie 80 tysięcy euro. To dwa razy więcej niż nazbierał w całym sezonie i mniej więcej tyle, ile zarobił od początku kariery. A propos pieniędzy: na początku roku Hubert, jako jeden z kilkunastu najzdolniejszych młodych zawodników otrzymał stypendium od Światowej Federacji Tenisa. 25 tysięcy dolarów z programu Grand Slam Grand wykorzystał – jak widać – znakomicie.

Czy w Paryżu ma szanse na więcej? Cóż, nie ma się co oszukiwać: raczej niezbyt duże. W drugiej rundzie w czwartek zagra z Marinem Ciliciem. Chorwat to czwarty gracz rankingu, mistrz US Open 2014 oraz finalista Australian Open 2018 i Wimbledonu 2017. Dobrze jednak widzicie: wielkich sukcesów na Roland Garros nie odnosił. Najlepszy wynik? Ćwierćfinał rok temu. Ale zdarzały mu się także powroty do domu już po pierwszej, czy drugiej rundzie. Nie mamy nic przeciwko powtórce z rozrywki.

Wcześniej, bo już jutro, o trzecią rundę powalczy Magdalena Fręch. Młodą Polkę także czeka niemal mission impossible, bo zagra z mistrzynią US Open, Sloane Stephens (#10 WTA). Dodajmy tylko, że jest o co walczyć, bo awans do 3. rundy organizatorzy Roland Garros wycenili na 130 tysięcy euro.

foto: newspix.pl

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

2 komentarze

Loading...