Reklama

Kraków znów miał króla

redakcja

Autor:redakcja

29 maja 2018, 14:39 • 5 min czytania 7 komentarzy

Recenzję sezonu w wykonaniu Wisły Kraków tak naprawdę powinno się podzielić na dwie części – recenzję Carlitosa i recenzję całej reszty. Hiszpański napastnik zebrałby oczywiście najwyższe oceny, pozostali zapewne zakręciliby się w okolicach słabej trójki. Łącznie wyszłaby więc z tego całkiem przyzwoita ocena i mamy wrażenie, że właśnie taka była Wisła w minionych rozgrywkach. Czasem naprawdę dobra, czasem zwyczajnie słaba, czyli ogólnie – przyzwoita. Przede wszystkim jednak miała w swoich szeregach Carlitosa, który w wiele razy był dla Białej Gwiazdy zbawieniem, indywidualnie zdominował ligę i po kilku latach przerwy odzyskał dla Krakowa koronę króla strzelców. 

Kraków znów miał króla

MOCNY PUNKT

Trudno o bardziej oczywisty wybór. Oczywiście Carlitos z workiem bramek i asyst, bez którego Wisła byłaby drużyną pozbawioną wyrazu i przede wszystkim – wielu punktów na koncie. Hiszpan, który przed transferem do Krakowa nie miał nawet profesjonalnego kontraktu, błyszczał od pierwszego meczu. W wielu spotkaniach po prostu bawił się z rywalami, odbierając próbującym zatrzymać go obrońcom chęć do gry. Gdybyśmy chcieli wskazać moment, w którym urzekł nas najbardziej, musielibyśmy stworzyć listę długości listu pięciolatka do świętego Mikołaja. No bo przecież był kapitalny mecz na Łazienkowskiej, hattrick ze Śląskiem, efektowne harce w Kielcach, pogrążenie Cracovii w pierwszej odsłonie „Świętej Wojny” czy kapitalne bramki z rzutów wolnych (Pogoń, Cracovia, Lech). Carlitosa zapamiętamy też z wyjątkowego luzu, wiecznego uśmiechu na twarzy i boiskowej bezczelności wyrażanej poprzez udane dryblingi, którymi wkręcał rywali w ziemię. Szkoda, że lada chwila zmyje się do innej ligi.

PIĄTA KOLUMNA

Chociaż Wisła ma za sobą nie najgorszy sezon, to kandydatów do miana największego hamulcowego możemy wytypować całkiem sporo. Był nieudany Victor Perez, który poza pozorowaniem gry, dał się też zapamiętać z polowania na nogi Szymona Żurkowskiego. Był Nikola Mitrović, który po boisku biegał ze trzy razem wolniej niż Joan Carrillo wzdłuż ławki rezerwowych. Był Patryk Małecki, który odkopał swoje dawne dawne buntownicze oblicze i publicznie przejechał się po klubie oraz hiszpańskim szkoleniowcu. No i był też Ze Manuel. Najgorszy z najgorszych, fatalny pod każdym względem, byle jaki. Z Portugalczykiem na Reymonta wiązano dużo nadzieje, ale szybko okazało się, że gość po prostu do niczego się nie nadaje. Kiko Ramirez ciągnął go za uszy do granic możliwości i prawdopodobnie był jednym człowiekiem w naszej części globu, który wierzył, że Ze Manuel kiedyś się odblokuje. Kiedy jednak Ramireza zabrakło, Portugalczyk został od razu odstrzelony i bez żalu odesłany do kraju, gdzie – w co trudno uwierzyć – zaliczył jeszcze gorszą rundę niż w Wiśle.

Reklama

NAJWIĘKSZE POZYTYWNE ZASKOCZENIE

Bez wątpienia Zoran Arsenić. W pierwszej części sezonu był raczej mało wyraźny, ale wiosną stanowił bardzo istotny element w skadzie Białej Gwiazdy. Chorwat nie tylko zabezpiecza wszystkie pozycje w bloku defensywnym, ale, co w przypadku obrońcy zawsze jest dodatkowym walorem, potrafi też dobrze włączyć się do akcji ofensywnych i jest całkiem skuteczny pod bramką przeciwnika. W minionym sezonie Arsenić strzelił trzy gole, które Wiśle dały zwycięstwa nad Arką i Jagiellonią, zanotował cztery asysty oraz wywalczył dwa rzuty karne zamienione na bramki przez Carlitosa. Kilka razy zdarzyło się wprawdzie coś zawalić, ale ogólnie zostawił po sobie naprawdę dobre wrażenie. Jeżeli po drodze nic się nie wysypie, w przyszłym sezonie powinien wejść do ścisłego topu najlepszych obrońców w lidze.

NAJWIĘKSZE ROZCZROWANIE

W przypadku zespołu, który ma w swoich szeregach króla strzelców rozgrywek zabrzmi to głupio, ale za największe rozczarowanie uznajemy linię ataku Białej Gwiazdy. Jeśli ktoś nie może się nadziwić, odsyłamy do liczb.

Carlitos – 24 bramki, 7 asyst
Paweł Brożek – 1 bramka, 2 asysty
Zdenek Ondrasek – 0 goli, 0 asyt
Marko Kolar – 0 goli, 0 asyst
Denis Bałaniuk – 0 goli, 0 asyst

Jasne, czwórka znajdująca się pod nazwiskiem hiszpańskiego snajpera w dużej mierze była blokowana przez super strzelca Wisły, ale przecież zdarzały się też mecze, w których Biała Gwiazda grała na dwóch napastników. Z roli partnera Carlitosa słabo wywiązywali się zarówno bardziej doświadczeni Brożek i Ondrasek, jak i dopiero wchodzący do ekstraklasy Kolar z Bałaniukiem. Nic więc dziwnego, że mające duże ambicje Wisła już pożegnała „Brozia”, a przy pierwszej okazji tak samo postąpi z jego czeskim kumplem. Kolar i Bałaniuk pewnie dostaną jeszcze jedną szansę, ale będą musieli nieźle się nagimnastykować, by przekonać do siebie Joana Carrillo.

Reklama

ABSURD SEZONU

Akcja CBŚ, w czasie której funkcjonariusze, przeszukujący halę Wisły, szukali… skradzionych flag GKS-u Katowice. Transparenty szczęśliwie udało się odzyskać. Przy okazji aresztowano aż dziesięć osób zaangażowanych w brawurową kradzież, a za owianym złą sławą “Miśkiem” wystawiono nawet list gończy.

MOMENT SEZONU

Zrzut ekranu 2018-05-26 o 18.50.08

Paweł Brożek żegna się z kibicami Wisły.

OPINIA EKSPERTA

W żadnym wypadku nie ma mowy o uzależnieniu – Pol Llonch o braku Carlitosa w meczu Pucharu Polski z Koroną Kielce. Meczu, który Wisła Kraków przegrała po dogrywce, choć bardzo długo grała w przewadze jednego zawodnika.

SZALENIE ISTOTNY FAKT

W ostatnich dwudziestu latach tylko dwa razy król strzelców Ekstraklasy (wcześniej pierwszej ligi) miał na koncie więcej bramek niż najlepszy w tym sezonie Carlitos.

SEZON OKIEM WESZŁO

via GIPHY

SONDA

[yop_poll id=”105″]

WERDYKT

Wisła ma za sobą przyzwoity sezon, choć pod Wawelem na pewno liczono na więcej. Kadra Białej Gwiazdy była jednak nierówna i nawet jeśli niektórzy zawodnicy zaliczali się do najlepszych na swoich pozycjach w całej lidze (Carlitos, Sadlok, Llonch), to pozostali byli tacy sobie, przeciętni albo po prostu słabi. Mimo ewidentnej różnicy poziomów pomiędzy poszczególnymi piłkarzami, Wiśle udało się zagrać kilka naprawdę dobrych spotkań, jak chociażby z Legią w Warszawie, więc jej kibice w przyszłość mogą patrzeć z umiarkowanym optymizmem. Joan Carrillo wykonuje w Krakowie niezłą pracę i jeśli w nowym sezonie będzie miał do dyspozycji lepiej zbilansowaną kadrę, w której znajdzie się ktoś, kto zdoła zastąpić Carlitosa, to Biała Gwiazda powinna bez problemu powtórzyć tegoroczny wynik. A może nawet pokusić się o coś więcej.

*

O tym, jaki był miniony sezon dla Białej Gwiazdy, rozmawialiśmy także na antenie Weszło FM.

Najnowsze

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”

Michał Kołkowski
3
Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”
Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Patryk Stec
7
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Komentarze

7 komentarzy

Loading...