Piękna bramka Garetha Bale’a, koszmarna kontuzja Mohameda Salaha, łzy Daniego Carvajala, błędy wielbłądy Lorisa Kariusa i show Cristiano Ronaldo po meczu… Wczoraj działo się naprawdę dużo, ale w tym wszystkim praktycznie nikt nie wspomniał o odrodzeniu Benzemy. Francuz znowu zdobył ważną bramkę, a tym samym odkupił przynajmniej część win z całego sezonu.
Po wczorajszym meczu Cristiano Ronaldo powiedział, że Liga Mistrzów powinna zmienić nazwę na „CR7 Champions League”. Jasne, Portugalczyk w ostatnich latach notował niesamowite liczby w tych prestiżowych rozgrywkach, ale w tegorocznych spotkaniach półfinałowych i w samym finale praktycznie nie istniał. W każdym razie zrobił znacznie mniej od Benzemy, aby Królewscy wygrali Ligę Mistrzów po raz trzeci z rzędu. Gdyby nie bramki francuskiego snajpera w rewanżowym meczu z Bayernem nie mówilibyśmy teraz o historycznym wyczynie drużyny z Madrytu. Byłoby wręcz przeciwnie, bo rozwodzilibyśmy się nad fatalnym sezonem Królewskich, w którym nie sięgnęli po żadne trofeum.
Oczywiście Benzema nie zrehabilitował się w pełni, bo jego liczby w lidze nie były słabe, a wręcz haniebne i niedopuszczalne. Francuz w 32 meczach ligowych zdobył tylko pięć bramek. I tego fatalnego obrazu w żadnym wypadku nie zmienia dwanaście asyst, bo mimo wszystko mówimy o napastniku, a nie rozgrywającym. Były zawodnik Lyonu często był irytujący w swoich poczynaniach do tego stopnia, że przypominał nam snajperów z ekstraklasy. Trzeba jednak pamiętać, że 30-latek nie trafiał w lidze, a ta przecież dla Królewskich była już dawno przegrana. Liczyła się tylko Liga Mistrzów, w której Benzema nie zawiódł w decydującym momencie. Bez wątpienia Florentino Perez i inni ludzie związani z Realem Madryt za żadne skarby nie zamieniliby pięciu goli Benzemy w Champions League na 30 trafień w rozgrywkach krajowych.
Mamy pełną świadomość, że żadna z ostatnich bramek Benzemy nie była przedniej urody, ale co z tego? W ostatnich tygodniach Francuz był krytykowany również za to, że stracił instynkt strzelecki. Rewanżowy mecz z Bayernem i finał w Kijowie pokazały, że wcale tak nie jest. Wielokrotny reprezentant Francji nadal czuje pole karne, co dla wielu pewnie jest dużym zaskoczeniem. Właściwie wszyscy Francuza krytykowali, a ten właśnie pokazał, że nie zamierza schodzić ze sceny z podkulonym ogonem. Dobra, prawie wszyscy krytykowali, bo Zinédine Zidane cały czas wierzył w swojego rodaka, co często okazywał na konferencjach prasowych: – Ludzie mogą sobie mówić i myśleć, co tylko chcą. Karim codziennie wygląda świetnie, jest zmotywowany. Jego praca sprawia, iż jestem z niego bardzo zadowolony. Oczywiście lubię, kiedy strzela gole, ale najważniejsze i tak jest to, jak się spisuje na swojej pozycji. On gra w taki sposób, że tworzy innym sytuacje do zdobywania bramek. Pomiędzy nim a Cristiano Ronaldo istnieje świetna nić porozumienia.
Benzema wreszcie spłacił dług zaufania wobec trenera Realu Madryt. Być może na razie częściowo, ale z całą pewnością kupił sobie czas. Jeszcze kilka tygodni temu jego wyjazd ze stolicy Hiszpanii był niemal pewny, a teraz wszystko się zmieniło. Francuski snajper dał włodarzom klubu powody, by ci dali mu kolejną szansę.
Fot. NewsPix.pl