Korona Kielce od dłuższego czasu, nawet pomimo zmian we władzach, prowadzi nie do końca zrozumiałą dla nas politykę kadrową. Oczywiście dopóki widmo spadku nie zajrzy kielczanom głęboko w oczy, wszystko będzie w porządku, ale gdyby taki sezon się jednak w końcu zdarzył, to na miejscu kieleckich kibiców w pierwszej kolejności wymierzylibyśmy właśnie do decyzyjnych działaczy klubu. A wszystko wskazuje na to, że najbliższe lato nie będzie zbytnio różniło się pod tym względem od poprzednich.
Kilka dni temu pisaliśmy o zamieszaniu z kontraktem Jacka Kiełba, którego mimo niepodważalnych zasług dla klubu potraktowano jak pierwszego lepszego kopacza, ale od dłuższego czasu ciekawią nas też losy innego piłkarza z ekipy Gino Lettieriego. Mamy cichą nadzieję, że w lidze zostanie Goran Cvijanović. „W lidze”, bo nie do końca wiemy dlaczego, ale sama Korona nie kwapi się do przedłużenia kontraktu ze swoim piłkarzem.
Obecny wygasa wraz z końcem czerwca, więc Słoweniec w zasadzie już mógłby się z kimś dogadać. Ostatni kontakt w sprawie nowej umowy ze strony obecnego klubu był bodaj jeszcze wtedy, gdy za oknami piździło tak, że strach było wychodzić, czyli przed rozpoczęciem rundy wiosennej. Nasze zdziwienie wynika rzecz jasna stąd, że o ile w przypadku Kiełba mówiliśmy o najbardziej zasłużonym piłkarzu dla klubu, o tyle Cvijanović jest bodaj najlepszym piłkarzem w kadrze Lettierego. Okej, jeśli to miano chcecie przyznać Rymaniakowi, Kaczarawie czy komuś innemu, to w porządku, ale w trójce miejsce dla Słoweńca trzeba znaleźć.
To od początku był transfer trochę inny niż typowy szrocik przywieziony do Kielc. Cvijanović swoje w piłce widział i osiągnął. Nawet jeśli kogoś nie przekonywały jego osiągi na słoweńskich boiskach, czemu trudno było się dziwić z tego względu, że najlepsze sezony rozgrywał dawno temu (11 goli i 11 asyst w rozgrywkach 2009/10, 12 goli i 8 asyst w 2012/13), to były reprezentant swojego kraju szybko pokazał, że nie ma prawa mieć kompleksów w stosunku do naszych kopaczy. Ponad 20 meczów w Lidze Europy też miało swoją wymowę.
W zasadzie tylko przy jego wieku można by postawić znak zapytania, bo we wrześniu Cvijanović skończy 32 lata, ale wydaje się, że jeszcze przynajmniej dwa lata porządnego kopania przed nim. Za porządną grę uznajmy taką na poziomie tego sezonu. Wizja gry, stały fragment, skuteczność – w zasadzie wszystko jest tu naprawdę przyzwoite. Liczby też niczego sobie, bo 8 goli (niektórzy liczą 9, ale z Lechem to bardziej był samobój Gumnego), 3 asysty (jedna w Pucharze Polski) i 2 kluczowe podania to kapitał, którym nie mógłby pogardzić żaden klub w lidze.
Oczywiście nie twierdzimy, że Cvijanović powinien wkroczyć do szatni Legii czy Lecha, a potem na boisku rozdzielać piłki w tych drużynach, ale już na przykład – oczywiście bez wpychania go gdzieś na siłę – Pogoń Szczecin, Śląsk Wrocław czy Arka Gdynia z takim rozgrywającym zapewne wyglądały dużo korzystniej.
Fot. 400mm.pl