W lidze tureckiej zapowiada się gorące zakończenie sezonu. Do rozegrania zostały jeszcze dwie kolejki, a realne szanse na tytuł wciąż mają aż cztery zespoły. W tym gronie znajduje ubiegłoroczny wicemistrz Istanbul Basaksehir, który wczoraj wygrał swój przedostatni mecz i w tym momencie ma tyle samo punktów, co liderujący Galatasaray. W walce o pierwsze w historii mistrzostwo mniej utytułowanemu klubowi ze stolicy nie pomoże jednak Arda Turan. Mało tego, były piłkarz Atletico i Barcelony nie zagra też przez sporą część następnego sezonu, bo właśnie został zawieszony na… szesnaście meczów.
Co takiego nawywijał znany z wybuchowego charakteru Arda? W 32. kolejce Basaksehir mierzył się na własnym stadionie z Sivassporem. Gospodarze, chociaż od trzydziestej ósmej minuty grali w dziesiątkę po czerwonej kartce Marcio Mossoro, byli bardzo blisko zgarnięcia trzech punktów. W doliczonym czasie gry samobójcze trafienie zanotował jednak ich bramkarz, Volkan Babacan i wynik (1:1) zrobił się wyjątkowo niekorzystny. Wtedy właśnie do akcji wkroczył Arda, któremu – delikatnie mówiąc – po prostu odbiło.
Pomocnik, chcąc napędzić jeszcze być może ostatnią akcję swojego zespołu, próbował minąć jednego z rywali przy linii bocznej boiska. Zamiast udanego dryblingu, zaliczył jednak głupią stratę, po czym ruszył z pretensjami w stronę sędziego liniowego, domagając się odgwizdania faulu. Ten pozostawał niewzruszony, więc Arda najpierw użył słów powszechnie uważanych za obraźliwe, a następnie odepchnął arbitra. Sędzia główny natychmiast wyrzucił go z boiska, wysłuchując przy tym serii gróźb, co tylko pogorszyło sytuację byłego pomocnika Atletico.
Acun Ilıcalı bombayı patlattı! Arda Turan Survivor 2019 ünlüler kadrosunda… pic.twitter.com/0CGA9R5Jyo
— Ata Benli (@atabenli) May 4, 2018
Od początku jasne było, że Arda nie uniknie kary. Wątpliwości dotyczyły tylko wysokości sankcji, którą miała na niego nałożyć Turecka Federacja Piłki Nożnej. Panowie w garniturach zaskoczyli jednak wszystkich swoją surowością i wlepili piłkarzowi:
– niecałe osiem tysięcy euro grzywny (wiadomo, frytki)
– dziesięć meczów zawieszenia za popchnięcie sędziego
– trzy za groźby pod adresem głównego arbitra
– trzy za wyzwiska w jego stronę.
Ewenement. Więcej (nie liczymy zawieszeń za doping) odcierpiał chyba tylko Eric Cantona za swoją słynną akcję z kibicem Crystal Palace. Bo na przykład Luis Suarez, który na mundialu w Brazylii ugryzł Chielliniego, z przymusu nie zagrał „tylko” w piętnastu spotkaniach.
Biorąc pod uwagę, że do tej pory Arda Turan miał raczej średni wpływ na grę swojego zespołu, Basaksehir niespecjalnie odczuje jego brak. Dotychczas Turek strzelił raptem dwa gole i zanotował jedną asystę, więc do miana lidera zespołu bardzo mu daleko. Niemniej, klub płaci Turanowi konkretne pieniądze za to, żeby zawsze był do dyspozycji trenera, a Arda przez swoje głupie i nieodpowiedzialne zachowanie właśnie wpadł na kilka miesięcy do zamrażalki. Stawiamy więc, że jeśli żadnego skutku nie przyniosą procedury odwoławcze i kara w obecnym wymiarze zostanie podtrzymana, ktoś może się na niego delikatnie zdenerwować.
Podskakiwanie do sędziów to nie pierwszy skandal z piłkarzem w roli głównej. W marcu Arda groził, że „rozbije łeb” reporterowi, który wypytywał jego żonę o ich niedawny ślub. Niecały rok wcześniej na pokładzie samolotu, którym podróżowała reprezentacja Turcji, rzucił się z pięściami na znanego dziennikarza Bilala Mesa i w atmosferze skandalu zrezygnował z gry w narodowych barwach (zdanie zmienił po kilku tygodniach). Z kolei, gdy reprezentował jeszcze barwy Dumy Kataloni, na jaw wyszło, że od czasu do czasu lubi posiedzieć w klubie nocnym trochę dłużej niż może pozwolić sobie na to profesjonalny sportowiec. O ile jednak wcześniejsze wybryki uchodziły mu na sucho, to teraz Arda wpadł po same uszy. Ale w gruncie rzeczy dostał dokładnie to, na co sobie zasłużył.
Fot. Newspix.pl