1962 roku jako najlepszego w karierze z pewnością nie wspominał Alfredo Di Stefano, któremu kontuzja odebrała mundial. Do 2002 raczej z niechęcią wraca Santiago Canizares, który roztrzaskując sobie butelkę perfum na stopie wypisał się z turnieju finałowego. Michael Essien z zerwanymi więzadłami krzyżowymi. Michael Ballack z kontuzją kostki. David Beckham z zerwanym Achillesem – wszyscy w 2010. Marco Reus w 2014, gdy jego koledzy sięgali po mistrzostwo świata. Wielkie imprezy to bowiem i wielcy pechowcy, których okoliczności regularnie wypisują z udziału w najważniejszej piłkarskiej imprezie globu. Już teraz niestety można do listy pechowców dodać kilka nazwisk, których nie zobaczymy w 23-osobowych kadrach na Rosję. A przy kilku kolejnych postawić duże znaki zapytania.

Największe obawy – bo i postać największego kalibru – dotyczyły póki co Neymara. Brazylijczyk opuścił już najważniejsze mecze mistrzostw w ojczyźnie, a gdy na noszach, ze łzami w oczach opuszczał Parc des Princes w drugiej połowie meczu z Marsylią, zaczął się wyścig z czasem. Wyścig, który Ney ma ostatecznie wygrać, choć nikt nie wie, w jakiej formie zamelduje się w Rosji, skoro od końcówki lutego nikt nie widział go w akcji. – Będę na mistrzostwach, przyjadę na turniej w doskonałej formie – deklarował w niedawnej rozmowie dla FIFA.com.
Tyle szczęścia może nie mieć jego klubowy i reprezentacyjny kolega, a więc Dani Alves. W finale Pucharu Francji z Les Herbiers obrońca, dla którego to byłby z pewnością ostatni taki turniej, uszkodził więzadła w kolanie. A przecież Tite umieścił go już w grudniu na liście piętnastu pewniaków do wyjazdu do Rosji. Według najnowszych wieści od Globo Esporte i Fox Sports, Alves przegra ten wyścig.
Wśród niepewnych nie brakuje też przedstawicieli innych reprezentacji, które mają przed mundialem duże apetyty. Nie wiadomo, jak szybko z kontuzją łydki, której nabawił się pod koniec kwietnia i którą leczy się ładnych kilka tygodni, upora się Jerome Boateng. Niemiec zapewnia, że zdąży. Podobnie jak Michy Batshuayi, którego staw skokowy został mocno przetrącony w derbach Zagłębia Ruhry z Schalke.
Nie wiadomo też do końca, co z Gylfim Sigurdssonem, gwiazdą reprezentacji Islandii i zawodnikiem stanowiącym lekko z 50% wartości całej drużyny. Od marca nie meldował się na boisku, a jedynie w gabinetach lekarskich, lecząc kontuzję więzadeł w kolanie.
Oni wszyscy mogą jednak nadal mieć nadzieję na happy end. Kilku innych i tę już niestety postradało. Wśród nich Laurent Koscielny, co jest… niejednoznaczną wiadomością dla francuskich kibiców. Z jednej strony wypada mu tylko współczuć fatalnie wyglądającej kontuzji z meczu Ligi Europy z Atletico, z drugiej – Koscielny z tego sezonu nie był liderem defensywy Arsenalu, znacznie częściej niż do zadowolenia, przynosząc powody do trosk. Urazy, których w ostatnich latach złapał dość sporo, odarły go z dynamiki, wielkiego atutu Francuza.
Bardziej pechowym klubem niż Arsenal, okazał się jednak być Liverpool. Joe Gomez i Alex Oxlade-Chamberlain na pewno nie wybiorą się z zespołem Garetha Southgate’a do Rosji, a przecież na liście wielkich wydarzeń, które ominą tę dwójkę, trzeba również dopisać finał Ligi Mistrzów w Kijowie. Gomez musiał jednak przejść operację kostki, natomiast Oxlade-Chamberlain zerwał więzadła w prawym kolanie.
Swoje utrapienia mają też Niemcy – nim jeszcze trzeba było ogłosić 35-osobowe szerokie kadry, trzeba było skreślić Serge’a Gnabry’ego i Larsa Stindla. Gnabry znakomitymi występami w rewelacji sezonu z Hoffenheim zapracował sobie na zainteresowanie Joachima Loewa, który zadebiutować dał mu jeszcze w 2016 roku. Pomocnik strzelił wówczas w debiucie hat-tricka San Marino. Stindl to zaś jedna z najważniejszych postaci Niemców na Pucharze Konfederacji sprzed roku i choć do bycia zawodnikiem pierwszej jedenastki na mundial było mu daleko, to jednak do wyjazdu był raczej pewniakiem.
Wypada mieć tylko nadzieję, że do tych przypadków nie będzie trzeba w następnych tygodniach dopisać kilku kolejnych… Chcąc nie chcąc weszliśmy jednak w okres, kiedy nawet relatywnie niewielki uraz może odrzeć z marzenia o wyjeździe na mistrzostwa świata.
fot. NewsPix.pl
Nawet nie chcę myśleć jaka byłaby katastrofa gdyby Lewemu coś się stało.
Nie powinno rozpoczynać się zdania liczbą wyrażoną cyframi. Oczywiście są wyjątki (np. encyklopedia) ale w tym przypadku nie ma takiej potrzeby.
Dlaczego?
Otóż cyfry/liczby (0, 5, VII, X), skróty (dr, inż., prof., r.), symbole typu $, %, § mają charakter logogramów (symboli reprezentujących obiekt, pojęcie), a podczas czytania – cichego bądź głośnego – artykułowane są jako całe, odmienne wyrazy lub wyrażenia. Kiedy w wypowiedzeniu znajdują się w pozycji inicjalnej, bardzo często mamy kłopot, jaką formę (nie tylko przypadkową) mają przyjąć. Nie znamy bowiem kontekstu zdania – tego, do czego liczba się odnosi.
No Alfredo to na pewno nie wspomina najlepiej 1962, wydaje mi się, że największy wpływ na to ma fakt, że nie żyje od 4 lat.
Umarł 7 lipca 2014. Lepiej pisać kocopoły niż sprawdzić??
a o Lubańskim w 1974 zapomnieliście? Oj, nieładnie
,,Wypada mieć tylko nadzieję, że do tych przypadków nie będzie trzeba w następnych tygodniach dopisać kilku kolejnych”
Nie wypada bo to obraża logikę- statystyka na tak dużej próbie jest nieubłagana, zawsze będzie średnio po ok. 2 do 2,5 zawodnika na jedną drużynę, którzy wypadli przez kontuzję na finały.
Oczywiście zaprezentowana (już kontuzjowanych) lista i tak jest dalece niepełna. Np w drużynie Rosji brakuje drugiego najlepszego piłkarza Kokorina oraz dwóch podstawowych środkowych obrońców tj Dzikiji i Wasina. Nie ma pewności czy nie dołaczy do nich Dżagojew
Przy tych trzech kluczowych absencjach Rosji brak takiego Koscielnego we Francji jest niczym (skoro i tak lepsi są Umtiti i Varane) tak samo jak brak Oxlade,J.Gomeza czy Gnabrego