Reklama

Jutro zaczynamy pisać historię: KTS gra swój pierwszy mecz!

redakcja

Autor:redakcja

11 maja 2018, 19:04 • 6 min czytania 18 komentarzy

Zapomnijcie o sobotniej walce o utrzymanie w lidze – co to w sumie za różnica, czy spadną Sandecja i Bruk-Bet, czy uratują się Piast i Lechia. Polskiej piłki to nie zmieni, kolejny sezon będzie wyglądał równie słabo co ten obecny, jeśli nie gorzej. Odpadniemy z pucharów przed sierpniem, może jeszcze w losowaniu. Czas więc przestać pudrować trupa, tylko wejść do naszego futbolu z butami i zaprezentować nową jakość. A to stanie się właśnie jutro, kiedy KTS Weszło zagra swój debiutancki mecz, w ramach sparingu z zespołem Kartofliska!

Jutro zaczynamy pisać historię: KTS gra swój pierwszy mecz!

Mówiąc zupełnie szczerze, czekaliśmy na ten dzień naprawdę długo. Początek projektu sięga paru lat wstecz, kiedy pojawiały się pierwsze próby postawienia tej inicjatywy na nogi, ale przyznamy, że nie byliśmy wówczas gotowi. Niby wybraliśmy nawet rzeczniczkę, niby pomysły tliły się w głowie, ale to nie było to. Z pełną parą ruszyliśmy dopiero teraz.

Przede wszystkim mamy ludzi, którzy chcą w ten projekt włożyć dużo serca. Większe nazwiska już na pewno znacie, ale przecież bez szeregu „zwykłych” żołnierzy, nic byśmy tutaj nie zdziałali. – Na początku zastanawiałem się, czy to nie będzie przypadkiem projekt bardziej jajcarski, ale okazało się, że oczywiście, weszlacki luz jest, jednak przede wszystkim mamy porządnie grać w piłkę. Stworzyć poważny zespół, wygrywać mecze i kolejne ligi. Trener Kamil Pawlak ma spore pojęcie na temat swojego fachu i ciekawie prowadzi treningi, ich poziom jest wysoki. Raz, że trener jest zawsze przygotowany, a dwa, zebrała się tutaj po prostu grupa dobrych zawodników. Ja do końca gimnazjum grałem w Legii, odszedłem, a skoro teraz jestem w KTS-ie, nie żałuję. Gdybym został tam, mógłbym być uwiązany kontraktem i nie przyjść tutaj. Menedżer Kowalczyk mówi, że przypominam mu Kubę Koseckiego ze względu na wzrost i dynamikę. Cóż, mam nadzieję, że nie będę pokazywał dupy na boisku, tylko nawiążę do najlepszych czasów „Kosy” z Legii – mówi Kuba Knap, lewoskrzydłowy KTS-u.

Takich przykładów jest więcej. Kuba Olkiewicz, prezes KTS-u, pisał ostatnio: Mamy w składzie m.in. Łukasza Adamskiego, który jeszcze parę lat temu grał w III-ligowym ŁKS-ie, krótko po tym, jak łodzianie zrobili awans z IV ligi. To człowiek-orkiestra, organizator popularnych łódzkich turniejów FIFA Bałuty Cup, w międzyczasie z sukcesami występujący w Playarenie, legenda wielu łódzkich podwórek, którego znają wszyscy. Jest Filip Kasiński, z występami w II lidze w barwach Okocimskiego Brzesko, obecnie członek zarządu Beskidu Andrychów. Jest Hubert Sikorski, który przeszedł przez wszystkie juniorskie szczeble w Dolcanie Ząbki, kończąc na treningach i gierkach z pierwszym zespołem jeszcze za rządów Roberta Podolińskiego. Jest Dominik Grzesiak, który zadebiutował w seniorach Górnika Wałbrzych, jak sam przyznaje – gdy 36 zawodników II-ligowej drużyny pauzowało za kartki bądź z powodu kontuzji. Ale występ jest występ, profilu na 90minut.pl już mu nikt nie odbierze.

kts3

Reklama

Wymieniać można dalej, każdy z tych chłopaków ma za sobą jakąś historię. Zresztą, ludzie cały czas ciągną do tego zespołu. Na ostatnim treningu pojawiło się trzech nowych zawodników, mimo że właściwie byli już o to nieproszeni – castingi się przecież skończyły. Jednak nie odpuścili, pokazali swoje umiejętności i jeden z nich być może zostanie z nami na dłużej, w każdym razie dostał zaproszenie na sobotni sparing.

Kadra zespołu jest napompowana, bo liczy aż 30 nazwisk. Natomiast o tym, że wszyscy zebrani potrafią grać, przekonał się w środę Radosław Matusiak. Jako piłkarz sporo widział, więc można zakładać, że w słabym towarzystwie wybijałby się zdecydowanie. Tutaj nie miał lekko. – Nie trenuję na co dzień, czasem pójdę na siłownię, ale zaraz czterdziestka mi uderzy i nie wstanę chyba z łóżka po dzisiejszym treningu, wszystko mnie boli. Tutaj są młodzi zawodnicy, wybiegani, z niezłą jakością. Wiadomo, jakby to byli gwiazdorzy, nie występowaliby w B-klasie, ale potrafią grać w piłkę – mówi były reprezentant Polski.

kts1

Z kolei inny zawodnik pamiętający występy z orłem na piersi, Wojciech Kowalczyk, jest w KTS-ie menedżerem. Takim w angielskim stylu: o ile Kamil Pawlak planuje treningi, rozkłada pachołki, rozdaje znaczniki, o tyle Kowal przygląda się wszystkiemu i wnikliwie analizuje. Właściwie nie rozstaje się ze swoimi notatkami, gdzie skrupulatnie zaznacza, kto nadaje się do grania w piłkę, a kto jednak do tarcia chrzanu. W Wojtku są ogromne pokłady szydery, gdy na środowym treningu ktoś wykonał elastico, on od razu rzucił hasłem, że trzeba dryblera wysłać do cyrku. Poza tym naprawdę zna się na piłce i podchodzi do sprawy poważnie: jeden z piłkarzy ma widoczną nadwagę, a choć potrafi dużo, jeśli chodzi o technikę, dostał od Kowala sygnał, że ma wrócić w sierpniu, gdy zgubi zbędny balast. No, ale jak sam menedżer ocenia dotychczasowe przygotowania?

Jestem zadowolony z trenera. Ma odwagę powiedzieć, kto się nadaje, a kto nie. Teraz mieliśmy tak naprawdę pierwsze zajęcia, wcześniej były castingi, i skoro Kamil mówi, że jest zadowolony, to ja mu wierzę. Mamy wyselekcjonowaną grupę, która da radę nie tylko w B-klasie, ale i wyżej, nie będziemy mieli problemów z awansami jeden po drugim. Jeśli miałbym zwrócić uwagi na braki, to powiem o skuteczności. Brakuje nam jej jak w ekstraklasie, niby mamy napastników, ale bramek nie chcą strzelać. Za dużo jest wyników 0:0, 1:0 w gierkach wewnętrznych.

– Jednak chyba jutro się odkujemy?

Reklama

– Mam nadzieję, że to będzie odbicie się w kierunku skuteczności. Przeciwnik jest żartobliwy, chcieliśmy coś zagrać pod kibica, sprawdzić, jak będziemy wyglądać. Spodziewam się wysokiej wygranej bez straty gola. Podobnie w B-klasie: będę się starał, byśmy nie stracili gola. No, ale wiesz, to nie ja bronię, ostatnio Mietek tak wybił z piątki, że podał napastnikowi. Na wszystko nie mam wpływu!

kts2

Na środowym treningu z kolei nieobecny był prezes, Jakub Olkiewicz, który szukał wzmocnień na meczu ŁKS-u z Radomiakiem, natomiast udało nam się z nim skontaktować przez rzecznika. Co prawda początkowo Jakub wymagał pytań mailem, ale i tę ścianę udało nam się zburzyć. – Jak dotąd absolutnie nie ma na co narzekać, dachy w naszej bazie praktycznie nie przeciekają, zwłaszcza, że w ostatnim okresie niemal w ogóle nie pada. Po początkowych, naturalnie przejściowych, trudnościach ze zorganizowaniem pięciu napompowanych piłek, obecnie dysponujemy już zapleczem sprzętowym, organizacyjnym oraz finansowym, które pozwoli nam na udaną rywalizację zarówno w B-klasie, jak i w rozgrywkach Pucharu Polski. Oczekiwania wobec pierwszego meczu? Jako że w pierwszej połowie wystąpię w zespole Kartoflisk, po przerwie zaś w KTS-ie – chciałbym dożyć do końcowego gwizdka. Jako prezes z kolei będę zadowolony z każdego wyniku, na tym etapie przygotowań najważniejsza jest sumienna praca na licznych obozach oraz indywidualnych zajęciach treningowych. Liczę na pewno na wypracowanie pierwszych schematów zarówno w ofensywie, jak i defensywie oraz brak kontuzji.

A przeciwnicy? Cóż, morale mają umiarkowane, musimy to wykorzystać.

Jesteśmy optymistami, musimy być, bo zrobiliśmy wiele, by zmienić polską piłkę. Jeśli jutro będą korki, zostawcie samochód, nawet na środku ulicy i biegnijcie na stadion. Praca poczeka. Matura też, za rok przecież również można zdawać. Jednym zdaniem musicie być z nami!

PRZYPOMINAMY:

STADION RKS MARYMONT, GODZINA 15

KTS WESZŁO – KARTOFLISKA

Do zobaczenia!

Najnowsze

Hiszpania

Ciąg dalszy zamieszania z Danim Olmo. Barcelona w sądzie domaga się rejestracji piłkarza

Paweł Wojciechowski
0
Ciąg dalszy zamieszania z Danim Olmo. Barcelona w sądzie domaga się rejestracji piłkarza

Komentarze

18 komentarzy

Loading...