Reklama

Klafurić odbudował Legię, która nie zadowala się Pucharem Polski

redakcja

Autor:redakcja

04 maja 2018, 09:08 • 14 min czytania 30 komentarzy

Puchar Polski to dziesiąte trofeum warszawskiego klubu od sezonu 2010/11. Tak obfitej serii nie miał nigdy. Ale to nie jest ostatnie słowo – powtarzali legioniści po zwycięstwie 2:1 z Arką, które dało im 19. w historii Puchar Polski (…) Wygląda na to, że Klafurić obudził w drużynie mocno ostatnio uśpiony gen zwycięzcy. Serii czterech ostatnich kolejnych wygranych nie miała od pół roku. To napędza zespół w drodze po siódmy w historii dublet – czytamy w Przeglądzie Sportowym.

Klafurić odbudował Legię, która nie zadowala się Pucharem Polski

PS1 04-05

Po 11 latach Liverpool znów jest wielki!

– Nigdy nie możemy awansować w łatwy sposób. Powinniśmy zagrać lepiej, ale najważniejsze, że weszliśmy do finału. Z wyjątkiem ostatnich 10 minut panowaliśmy nad sytuacją – podsumował spotkanie rozegrane w Rzymie pomocnik Jordan Henderson. Anglicy wywalczyli awans w zupełnie innym stylu niż za kadencji Beniteza, który doprowadził zespół do finału w 2005 i 2007 roku. Wówczas Liverpool w półfinałach, w obu wypadkach z Chelsea, wygrywał po niezwykle zaciętych spotkaniach, w których rzadko padały gole (…) W sezonie 2006/07 bilans bramkowy Liverpoolu w drodze do finału wynosił 18-8, dwa lata wcześniej 18-6, a teraz 40-13.

Karim Benzema na fali wznoszącej.

Reklama

W lidze więcej goli ma nawet pomocnik Barcelony Paulinho (8), a tyle samo środkowy obrońca Juanpe (5) z Girony (…) Wszyscy już w niego zwątpili, na moment nawet największy obrońca Zidane, bo przestał go wystawiać w kluczowych meczach. Ale Karim wrócił z zaświatów. W najważniejszym jak dotąd spotkaniu sezonu zdobył dwie bramki.

PS2 04-05

Złota dekada Legii. Klafurić odmienił oblicze drużyny.

Patrząc na grę Legii w ostatnich meczach widać większy porządek. Nowy szkoleniowiec w każdym spotkaniu zaskakiwał niektórymi decyzjami personalnymi. Albo robił to, czego poprzednik raczej by się nie odważył (…) Finał PP był kolejnym dowodem, że Legia odzyskała głowę i na boisku jej piłkarze doskonale wiedzą co i jak robić, żeby wygrać. Tym razem to Arka nie była w stanie przeciwstawić się legionistom, którzy ambitnego, walecznego i zawziętego przeciwnika zwyciężyli dzięki większym umiejętnościom poszczególnych piłkarzy.

Obok, w krótkiej rozmowie, Miroslav Radović zapowiada, iż Legia nie zamierza zadowolić się jedynie Pucharem Polski. Jej celem jest dublet.

PS3 04-05

Reklama

Na kolejnej stronie zapowiedź meczu z podtekstami, czyli GKS-u Tychy z Miedzią Legnica.

Mecz z Miedzią słowacki napastnik Jakub Vojtus obejrzy z trybun. Przy wypożyczeniu tego zawodnika działacze z Tych i Legnicy umówili się że przeciwko Miedzi Słowak nie zagra. Nie mamy pojęcia jaki padnie dziś wynik, ale jedno jest pewne – w całej pierwszoligowej kolejce nie będzie w ten weekend drugiego piłkarza, choćby i siedzącego na trybunach, który będzie aż tak emocjonalnie rozdardy.

Obok w swoim felietonie Jakub Radomski przekonuje, iż liga japońska wcale nie jest tak słaba jak to wygląda z daleka. Natomiast Michał Pol żąda większego szacunku dla Roberta Lewandowskiego.

Media społecznościowe zaroiły się od komentarzy, że „Lewy się skończył”, „Nie nadaje się nie tylko do Realu, ale już nawet do Bayernu”, „Może iść do Realu, ale Saragossa”. Pojawił się obrzydliwy hejt, że „W głowie ma tylko kolejne reklamy i hajs”. A nawet absurdy, że „W pierwszym półfinale, gdy miał setkę, to specjalnie jej nie wykorzystał, cofnął nogę i zrobił dziwną minę”. Czyli co, nie chciał skrzywdzić przyszłego pracodawcy? Ten sam Lewy, który mając podpisany kontrakt z Bayernem został niegdyś królem strzelców Bundesligi w barwach Borussii? (…) Zawiedzione oczekiwania kibiców nie uzasadniają hejtu wobec zawodnika, który zasłużył sobie na nasz dozgonny szacunek. Jak trafnie ujął redaktor naczelny „PS” Przemysła Rudzki: „Cieszcie się, piwni eksperci, że żyjecie w epoce takiego polskiego piłkarza i módlcie się, żeby zakończył karierę jak najpóźniej”.

PS4 04-05

Okrężną drogą, ale Ireneusz Mamrot w końcu dotarł na szczyt.

13 grudnia 2010 roku ma wyjątkowe znaczenie w biografii Mamrota. Po pierwsze, świętował urodziny i miał pełne prawo nucić, że czterdzieści lat minęło jak jeden dzień. Po drugie, podpisał kontrakt z III-ligowym Chrobrym i narodził się jako zawodowy szkoleniowiec. Nieprzeciętną wyrozumiałością wykazała się żona – powiedziała, by spełniał marzenia, a Ireneusz rzucił robotę w gazecie oraz Polonii Trzebnica. Miał wątpliwości, ale zaryzykował. Dużo, ponieważ umowa zostałaby przedłużona tylko w przypadku utrzymania pierwszego miejsca. W Głogowie nie przeżyliby kolejnego zawodu, w poprzednim sezonie przegrali awans do II ligi o punkt (…) Odprawa głogowian przed spotkaniem z Arką Nowa Sól. Przedostatnia kolejka sezonu. Mamrot włączył nagranie ze stadionami klubów II ligi, żeby pokazać, o co walczą. Poskutkowało, wygrali 5:0, a Ilanka Rzepin nieoczekiwanie poniosła porażkę.

PS5 04-05

Przed meczem Jagiellonii z Legią Warszawa przeczytamy także rozmowę z Dariuszem Czykierem, byłym piłkarzem obu zespołów.

– Skoro Jagiellonia od kilku tygodnia sama siebie pozbawia szans na tytuł, niech zdobędzie go Lech. Szczerze
– I to mówi jagiellończyk?
– I Legionista! Za stary jestem, żeby gryźć się w język, choć za młodu trudno mi to było zarzucić.
– A czego brakuje Jagiellonii, by po raz pierwszy w historii cieszyć się z mistrzostwa?
– Opowiem swoją starą historię. Małym fiatem wjechałem na rondo w centrum Warszaw i kombinowałem, by zdążyć skręcić w lewo. Nagle zapaliło się czerwone światło, a ja byłem na torach tramwajowych. A z prawej strony…
– …sunie tramwaj?!
– A jakże! Dzwoni, dzwoni, hamuje, hamuje… Da radę?! – główkuję. Nie dał. I przyłożył w bok fiacika (…) I tak samo jest z Jagiellonią. Najpierw odważnie dodała gazu, ale w najważniejszej chwili stanęła i czeka na katastrofę.

Obok krótszy tekst o tym, że strzały z dystansu stanowią ważną broń warszawskiej ekipy.

PS6 04-05

Czy Putnocky wybroni Lechowi mistrzostwo?

Putnocky bronił rzuty karne, groźne strzały, był czołową postacią drużyny. – Mam najlepszych bramkarzy w lidze – mówił trener Nenad Bjelica. I trudno się z nim nie zgodzić, bo zarówno Putnocky, jak i Jasmin Burić gwarantują odpowiednią solidność. Ten pierwszy nie ma jednak już tak dobrych statystyk, jak rok temu. Tym razem w 22 spotkaniach był bezbłędny 9 razy. Ostatnio jednak nie zdarza mu się to często. Zimą miał zabieg artroskopii kolana i do składu wrócił tuż przed zakończeniem rundy zasadniczej. Z sześciu występów nie dał się pokonać tylko w dwóch. – Nie przejmuję się tymi statystykami, bo nie popełniam błędów przy traconych bramkach. Dałem się pokonać z karnego, wolnego i po rykoszecie. Choć oczywiście zawsze można coś poprawić – mówił Putnocky przed meczem z Górnikiem Zabrze (2:4), kiedy pierwszy raz od przejęcia drużyny przez Bjelicę drużyna straciła w jednym spotkaniu aż cztery gole. I Słowak na pewno miał tu co nieco na sumieniu.

Radek Dejmek żegna się z Koroną Kielce.

Szkoda, że rozstaję się z Koroną. Przez pięć lat zdążyłem się przyzwyczaić do życia w Kielcach. Będę miło wspominał ten czas. Ale wszystko kiedyś się kończy. Żałuję, że w taki sposób. Usłyszałem od prezesa, że muszę odejść, bo nie jestem już potrzebny. Trener w ogóle ze mną nie rozmawiał. Trudno. Będę sobie musiał poradzić. Mam kilka ofert, możliwe, że w następnym sezonie dalej będę grał w Polsce. Wszystko wyjaśni się w najbliższych dniach.

Wydaje się, że z kolei z Wisłą Kraków pożegna się Ivan Gonzalez.

– Bardzo chciałbym tu zostać. Jeszcze przed operacją, gdy rozmawialiśmy z dyrektorem Manuelem Juncą, bezpośrednio mu to zakomunikowałem. Pojawiał się wtedy temat możliwego sprzedania mnie, ale ja jasno powiedziałem, że chciałbym w Wiśle skończyć karierę, grać w niej jeszcze pięć-sześć lat, bo bardzo dobrze się tu czuję. Kocham Wisłę – mówi. Skąd taka miłość Andaluzyjczyka do Krakowa? – To dla mnie drugi dom. Od pierwszego momentu wywiązało się szczególne uczucie z klubem – tłumaczy. Jednocześnie jest jednak realistą. – Mój menedżer niedawno był w klubie na negocjacjach. Nie zapadły żadne decyzje, choć z moich odczuć i doświadczenia wnioskuję, że kontrakt raczej nie zostanie przedłużony – twierdzi.

PS7 04-05

Trudny jest żywot prezesa polskiego klubu. Zawsze weryfikuje go kaprys właściciela.

W tym sezonie trenerzy zmieniali się aż w dziewięciu drużynach (w niektórych nawet dwa razy), ale tylko dwa kluby dymisjonowały prezesa. W styczniu Michała Bobowca zwolnił Śląsk Wrocław, a tydzień temu pracę stracił szef KGHM Zagłębia Robert Sadowski, który w różnych rolach w Zagłębiu pracował od 13 lat. Dymisja tego drugiego dziwi, bo Miedziowi po sportowych kłopotach z ubiegłorocznej jesieni złapali wreszcie drugi oddech, a na ostatniej prostej potrafią nawet docisnąć gazu.

Awansowali do górnej połówki tabeli i wciąż liczą się w walce o europejskie puchary. Zdrowy rozsądek podpowiadał, aby z ewentualnymi zmianami poczekać do końca sezonu, ale trzeźwe myślenie najwyraźniej nie jest mocną stroną decydentów z KGHM, który jest stuprocentowym właścicielem lubińskiego klubu. Tymczasowy prezes Mateusz Dróżdż (który zresztą podobno ma ogromną ochotę zostać szefem Miedziowych na stałe) zaczął zwalniać kolejnych ludzi działających w klubie – dyrektora sportowego Dariusza Motałę i nawet rzecznika prasowego.

Na stronie obok tekst o Arce Gdynia i jej kacu po przegranej w Pucharze Polski.

Szkoleniowiec musi przekonać swoich piłkarzy, że porażka w finale to nie koniec świata, a udanymi spotkaniami w lidze można szybko odzyskać równowagę. Poprzednim razem Arka Ojrzyńskiego miała z tym problem, bo musiała oswoić się z dużym sukcesem. – Dla mnie to nowe doświadczenie. Nigdy nie miałem takiego problemu, jak zespół zareaguje w meczach ekstraklasy po wielkim sukcesie. Ogień pucharowy to inna bajka. Ogień ligowy to ciężka, wymagająca walka – mówił nam wówczas Ojrzyński. – Jestem ciekaw, z jakim nastawieniem będą pracować moi piłkarze – przyznał. Kto wie, czy ta energia pucharowa nie okazała się pomocna, kiedy trzeba było bić się o pozostanie w lidze. Teraz jednak Arka nie stoi pod ścianą. Ma ogromny margines błędów w ekstraklasie. – 40 punktów praktycznie zapewnia grę w ekstraklasie w kolejnym sezonie – podkreśla były piłkarz Arki Janusz Kupcewicz.

Niżej zaś krótki artykuł o rocznicy stawiania na młodzież przez trenera Brosza.

PS8 04-05

17-letni Daniel Pik z Cracovii miał udane wejście do Ekstraklasy, ale musi jeszcze zachować spokój.

Pik to reprezentant Polski do lat 18. W Polonii Warszawa grał tylko w zespole juniorskim, ale w Cracovii od pierwszego dnia trenował z seniorami. Był też na obozie w Turcji i występował w zimowych sparingach, by przyzwyczaić się do seniorskiej piłki. Dobre występy w Centralnej Lidze Juniorów zaowocowały szansą od trenera Probierza. – Uznałem, że w Cracovii można się wybić. Tym bardziej że jest tu trener, który nie boi się stawiać na młodych. Daje im szansę. Przychodząc tutaj, brałem pod uwagę przede wszystkim to, że jest tu trener Probierz i mogę się przy nim wiele nauczyć – nie ukrywa skrzydłowy. Jego debiut w ekstraklasie oglądali na żywo rodzice. 

Śląsk Wrocław zamierza zdominować grupę spadkową. Czy pomoże mu w tym klubowa młodzież?

– Młodzi powinni dostawać szanse, ale w nagrodę za wypracowaną formę. Nie może być tak, że ktoś jest młody i stroi fochy, że nie gra. Nie chcę wywlekać pewnych spraw, jednak niektórzy nasi młodzieżowcy muszą zrozumieć, że droga do ekstraklasy to nie jest spacer po czerwonym dywanie, tylko ciężka praca na treningach, walka na boisku i właściwe zachowanie wobec trenerów, którzy ich prowadzą – dyplomatycznie komentuje szkoleniowiec.

Sasa Zivec w końcu wrócił do formy, ale nie wiadomo czy zostanie w Piaście na dłużej.

Trener Waldemar Fornalik mocno liczy na szybkiego gracza także w sobotnim starciu z Sandecją. Mecz w Niecieczy będzie na pewno trudniejszy od spotkania w Gdyni, gdzie podopieczni Leszka Ojrzyńskiego nie chcieli się przemęczać przed meczem Pucharu Polski (inna sprawa, że Arce nic to nie dało i po raz kolejny okazało się, że chytry dwa razy traci). Umowa Živca wygasa już w czerwcu. Piłkarz zadomowił się w Gliwicach, bo z klubem związany jest od blisko czterech lat. Działacze Piasta są w kontakcie z jego menedżerem Dimitrijem Ostojicem, ale nie rozmawiano jeszcze na temat przedłużenia kontraktu. Strony dogadały się, że na to przyjdzie czas, gdy Piast zapewni sobie utrzymanie w ekstraklasie.

Lechia natomiast musi pójść na noże w spotkaniu z Bruk-Betem, ponieważ wciąż nie jest pewna utrzymania.

Zespół z Niecieczy to rywal, który gdańszczanom nie leży. W tym sezonie Lechia zdobyła z Bruk-Betem punkt (2:2 w Gdańsku i porażka 1:2 w Niecieczy). – Wszyscy mamy w głowie spotkanie początku rundy wiosennej, kiedy wymęczyliśmy punkt, choć prowadziliśmy 2:1. To bardzo niewygodny zespół. Mamy dla nich dużo szacunku, tym bardziej, że grają mecz ostatniej szansy. Trzeba się przygotować na bitwę na noże. W piątek gramy kluczowe zawody w kontekście utrzymania – mówi Borysiuk.

PS9 04-05

Iza Koprowiak rozmawia z Maciejem Żurawskim w ramach cyklu wywiadów “Chwila z…”

– Powolny rytm życia panu pasuje?
– Teraz już nie mam się gdzie spieszyć, wszystko jest na dużym luzie. Kiedyś była szybka pobudka, śniadanie w klubie, trening. Niektórzy tego potrzebują, muszą zachować podobny rytm, ale ja całkowicie się przestawiłem. Wolę mieć wszystko rozplanowane, żebym nie musiał nigdzie pędzić. Czasem nawet się zdarza, że przez dzień czy dwa nie robię kompletnie nic i bardzo mi to odpowiada. Są ludzie, którzy pędzą przez życie, nie potrafią wysiedzieć w domu. Ja do nich nie należę (…)
– Od razu po zakończeniu kariery zaczął pan się liczyć z pieniędzmi?
– Nie, minęło trochę czasu. Kiedy skończyłem grać, myślałem: jest jeszcze spora górka, cały czas coś się wokół mnie dzieje, pojawiają się oferty reklamowe, marketingowe, więc nie jest źle. Ale to nie trwa wiecznie. Przychodzą nowi, to wszystko powoli wygasa. Zmieniłem myślenie, gdy zacząłem zarabiać normalne pieniądze i chciałem za nie żyć, nie biorąc z oszczędności, które uzbierałem podczas gry w piłkę. I dostałem łopatą po karku. Bo gdybym chciał funkcjonować tak, jak dawniej, to tych środków starczyłoby mi na tydzień. To było mocne pierdol… Zdałem sobie sprawę, ilu rzeczy już nie mogę.

PS10 04-05

Keylor Navas znów weźmie udział w mundialu. Dzięki tym rozgrywkom rozpoczął przygodę życia.

Świat usłyszał o Panterze więcej, gdy zachwycił cztery lata temu na mistrzostwach świata w Brazylii. W fazie grupowej wpuścił tylko jednego gola w wygranym meczu z Urugwajem (3:1), mimo że Kostaryka miała jeszcze w grupie Włochy (1:0) i Anglię (0:0). Navas bronił jak natchniony, a piłkarze z Ameryki Środkowej przechodzili kolejne rundy, aż do ćwierćfinału, gdzie odpadli z przyszłymi brązowymi medalistami Holandią (3:4 w rzutach karnych). Szefowie Królewskich wydali na niego 10 milionów euro, ale początkowo był zmiennikiem Ikera Casillasa. Po roku byli zdecydowani, by włączyć go w transfer Davida de Gei i oddać do Manchesteru United. Kostarykanin był już spakowany i przygotowany, ale jeden telefon zmienił wszystko. „Fax nawalił, dokumenty nie dotarły na czas, zostajesz” – usłyszał. Od tamtej pory zaczął się wspaniały czas, bo już w kolejnym sezonie Navas stał się podstawowym bramkarzem Królewskich i zwieńczył ten sezon wygraniem Ligi Mistrzów. Rok później – kolejnej. W tym sezonie po raz trzeci z rzędu wprowadził do finału Realu, ale i tak wiecznie musi coś udowadniać kibicom. 

PS11 04-05

Super Express

Marcin Robak deklaruje, że zamierza powalczyć o koronę króla strzelców.

– W tym sezonie ma pan już 17 goli. Liderzy klasyfikacji strzelców o 4 bramki więcej. Jest jeszcze szansa na tytuł króla strzelców?
– Zostały tylko cztery kolejki, więc łatwo na pewno nie będzie. Ale wierzę, że ten sezon zakończę jako najlepszy snajper. Szansa na pewno jest.
– Co z przyszłym sezonem? Pojawiły się głosy, że ma pan odejść do Miedzi z pana rodzinnej Legnicy.
– Dementuję. Mam jeszcze rok kontraktu ze Śląskiem i w przyszłym sezonie na pewno zagram we Wrocławiu.

SE1 04-05

Miro Radović dzieli się wrażeniami po zdobytym Pucharze Polski.

– Który to już twój Puchar Polski?
– Szósty. Może nie był najtrudniejszy do zdobycia, ale najbardziej cieszy. Bardzo dobra w naszym wykonaniu była pierwsza połowa, mieliśmy wszystko pod kontrolą. Mimo wielu kłopotów po drodze osiągnęliśmy pierwszy z dwóch wyznaczonych sobie celów. Teraz czeka nas drugi, zdecydowanie trudniejszy krok, ale damy radę.
– Myślałeś, że Arka bardziej się wam postawi?
– Oni w tym sezonie narobili nam już sporo problemów. Najpierw przegraliśmy z nimi Superpuchar, potem w lidze w Gdyni. Dlatego przed finałem byliśmy mocno napompowani, żeby wreszcie im się zrewanżować.

Obok krótki artykuł o agresji Grzegorza Piesio, który swoim wślizgiem mógł spowodować poważną kontuzję Szymańskiego.

SE2 04-05

Mohameda Salaha jest w stanie zatrzymać tylko… ramadan!’

Na razie jednak kibice Liverpoolu mają obawy, a fani Realu nadzieję, że przed finałem Egipcjanina osłabi ramadan, święty miesiąc islamu, w trakcie którego obowiązują surowe zasady. W tym roku zaczyna się 15 maja, a więc na 11 dni przed decydującym meczem Ligi Mistrzów w Kijowie. Salah jest żarliwym muzułmaninem i jeśli zdecyduje się pościć (czyli nie jeść i nie pić od wschodu do zachodu słońca), to Liverpool może mieć spory problem.

SE3 04-05

Gazeta Wyborcza

Finał pełen chaosu. O Puchar Europy zagrają Real Madryt oraz Liverpool, czyli dwa kluby, które nie zawsze kontrolują to, co dzieje się na boisku.

Stąd bierze się przemożne wrażenie chaosu spowijającego wiosenne fazy Ligi Mistrzów pozbawionej kogokolwiek zdolnego zapanować nad sytuacją. Pozbawionej również dlatego, że niemal wszyscy porywają się już – przynajmniej okresowo – na stosowanie wysokiego, agresywnego pressingu, a zarazem wszyscy próbują rozgrywać piłkę pod własną bramką po ziemi, zamiast uwolnić się spod nacisku rywala długim kopem od przodu. Wpadek musi przybywać. Trudności z utrzymaniem absolutnego skupienia również

Klafurić dokręcił śrubki w Legii i dlatego wygrała ona w Pucharze Polski.

Nie szuka udziwnień. Skoro Jarosław Niezgoda strzela gole jak najęty, to nie zastępuje go zagubionym Eduardo. Jeśli wciąż nie wymyślił nowego Radovicia, to postawmy na tego, który od lat nas nie zawiódł. Jeśli Kucharczyk wbrew całemu światu ciagnie grę Legii – dajmy mu ku temu okazję. W przeciwieństwie do Jozaka, Klafurić mocniej skupia się na rywalu. – Wiedzieliśmy, jak zagra Arka. Niczym nas nie umiała zaskoczyć – powiedział po środowym finale Michał Pazdan. Piłarze podkreślają, że więcej czasu poświęcają na analizę, rozpracowywanie przeciwnika. A zamiast się z nimi kłócić i na nich krzyczeć, trener woli bić im brawo.

GW1 04-05

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
7
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Komentarze

30 komentarzy

Loading...