Gdybyśmy stworzyli klasyfikację dziesięciu najgorszych piłkarzy ekstraklasy w rundzie jesiennej, na bank wylądowywałby w niej Lasza Dwali. Gdybyśmy chcieli ograniczyć się tylko do największych partaczy i zawęzili ranking do pięciu pozycji, Gruzin z Pogoni Szczecin miejsca w „elicie” i tak by nie stracił. Pamiętacie jeszcze jego kabaretowe zachowanie w meczu z Zagłębiem Lubin, po którym – mimo arcymocnej konkurencji – przyznaliście mu nagrodę publiczności za najbardziej absurdalne zagranie rundy? To była tylko wisienka na zakalcu przygotowanym jesienią przez Dwalego. Przypominamy o tym wszystkim dlatego, że wypada podkreślić, iż tego parodysty w ekstraklasie już… nie ma.
Zniknął, wyjechał, przepadł bez śladu. To znaczy ciągle jest w drużynie gość o charakterystycznych rysach twarzy, który nosi koszulkę z numerem 25 i do złudzenia przypominający byłego zawodnika Śląska, ale to nie może być on. Zbyt duża jest różnica, gdy obserwujemy to, co ten facet robi na boisku. Tamtemu ze strachem powierzylibyśmy co najwyżej ugotowanie wody na herbatę, a i tak pewnie by tego nie przypilnował, a na tym polegać można do tego stopnia, że zostawilibyśmy mu pod opieką nawet własnego psa (bo dziecko to chyba jednak przesada).
Wielką metamorfozę reprezentanta Gruzji chyba najlepiej widać po tym, jak jest przez nas oceniany.
Jesień 2017: 17 występów, średnia not: 3.59.
Wiosna 2018: 12 występów, średnia not: 5.58.
Nie było piłkarza, jest piłkarz. Dwali stał się liderem jednej z najlepszych defensyw w lidze w tym roku, do tego zaczął stanowić zagrożenie pod bramką rywali, co przekładało się na zdobycze punktowe. Na liście osiągnięć Kosty Runjaicia w Szczecinie naprawienie obrońcy powinno zajmować wysoką pozycję. I mamy nadzieję, że ten przykład będzie inspiracją. Ot, choćby dla Łukasza Zwolińskiego. Skoro ogarnął się Gruzin, to ty też możesz. Każdy może.
Dwali czwarty raz ląduje w naszej jedenastce kozaków i wychodzi tym samym na zero, bo jesienią tyle razy lądował w zestawieniu badziewiaków. Towarzystwo ma całkiem doborowe – tak jak tydzień temu niełatwo było znaleźć jakichkolwiek kozaków, tak teraz na kilku pozycjach był problem. Na przykład w bramce po popisie w Białymstoku musiał wylądować Cuesta, ale mocnymi kandydatami byli też Hładun, Loska czy Szmatuła. Z kolei w ataku wystawiliśmy dwójkę Niezgoda-Piątek, ale na tę parę mocno nacisnęli jeszcze młodsi Polacy, a dokładniej Buksa i Urynowicz. Cała drużyna wygląda w ten sposób:
Miejsce, które w drużynie badziewiaków zwolnił Dwali, z chęcią wypełnia Fin Joona Toivio. Zaczynamy podejrzewać nawet, że to jakiś agent, który wylądował w Niecieczy, by rozpieprzyć to wszystko od środka. Na czyje zlecenie działa? Konkurencji firmy Bruk-Bet? Ligowych rywali, którzy walczą z Termaliką o spadek? Tego nie wiemy, ale trudno uwierzyć, że reprezentant Finlandii może sam z siebie być aż tak złym piłkarzem. W Krakowie drużyna Jacka Zielińskiego wyglądała fajnie, ale z takim gościem po prostu nie mogła nic ugrać.
O beznadziejnym Toivio i całej 33. kolejce ekstraklasy dyskutowaliśmy w magazynie Weszłopolscy.
Fot. FotoPyK